Ekstraklasa: Romeo Jozak stał z boku i patrzył, jak biją legionistów. "Nie uciekłem"
Trener Legii zabrał głos po skandalu, jaki wydarzył się w Warszawie pod stadionem. Dla chorwackich mediów szkoleniowiec mistrzów Polski opisał, jak kibole "wymierzyli sprawiedliwość" po porażce z Lechem Poznań.
2017-10-03, 08:35
W Legii źle się dzieje - to wiedzieliśmy już przed tą kolejką Ekstraklasy. Wydarzenia z niedzieli przerosły jednak oczekiwania największych przeciwników warszawskiego klubu.
Najpierw była sromotna klęska w Poznaniu z Lechem (0:3). Już w trakcie meczu załamany prezes i właściciel klubu opuścił trybuny. Potem był smutny powrót do stolicy, a tam spotkanie z grupką "kibiców". Nie taka małą, jak się okazuje.
- Po powrocie z Poznania, gdzie przegraliśmy z Lechem 0:3, pod stadionem czekała grupa 70 kibiców - opisał trener Romeo Jozak w rozmowie z chorwackim serwisem "Vecernji List".
Powiązany Artykuł

AKS Zły wyciąga rękę do Jozaka
Zapewnił, że wbrew temu co twierdziły tamtejsze media, "nie uciekł". - Przywódca podszedł do mnie i powiedział: "trenerze, to nie ma nic wspólnego z tobą, tylko z piłkarzami". Wtedy doszło do starcia z zawodnikami. Kibice byli rozczarowani postawą zespołu w dwóch ostatnich meczach - dodał eufemistycznie. - To dla mnie nowa i niezwykła sytuacja. Ciśnienie jest wysokie, ale nie poddaję się. Dołożę wszelkich starań, aby zespół wrócił do wygrywania - zakończył.
TVP Sport
Tym razem nie mówił, że "został zdradzony" i "że futbol to nie gra dla dziewczynek, a dla chłopców". Polskie media ubolewają nad incydentem, ale niektórzy podchodzą do porażki Legii - i słów Jozaka - z humorem. Klub AKS Zły zaprosił szkoleniowca na mecz sekcji kobiecej.
Jedyny pozytyw dla drużyny i chorwackiego trenera to przerwa na mecze reprezentacji. Po 11. kolejkach Legia jest dopiero ósma i do prowadzącego Górnika Zabrze traci sześć punktów. Okazja do rehabilitacji 15 października w domowym spotkaniu z Lechią Gdańsk.
TVP Sport
kbc