Polska - Urugwaj: król Artur Boruc schodzi z tronu. "To trudny charakter mu pomógł"
Gdy Artur Boruc wchodził do seniorskiej piłki, trafił pod legijne skrzydła Krzysztofa Dowhania. Trener bramkarzy stołecznego klubu opowiedział portalowi PolskieRadio.pl o tajemnicach sukcesu piłkarza, który w piątek zakończy reprezentacyjną karierę.
2017-11-10, 15:17
Krzysztof Dowhań przyszedł do Legii w 2001 roku. Dwa lata wcześniej na Łazienkowską przyszedł 19-letni Boruc. Gdy ich drogi zetknęły się, trener od początku czuł, że znalazł idealny do oszlifowania diament.
- Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić na takiego bramkarza i móc z nim pracować. Było po nim widać, że ma nieprzeciętne umiejętności. Trzeba zaznaczyć, że na początku miał bardzo trudną konkurencję: Radostina Staneva i Wojtka Kowalewskiego - mówi nam Dowhań.
Do 64-krotnego reprezentanta Polski (w zasadzie 65-krotnego, dzisiaj zagra z Urugwajem pierwsze 44 minuty) przylgnęła łatka człowieka trudnego, z wybuchowym i nieprzewidywalnym charakterem.
- Niektórzy mówią, że miał trudny charakter. A ja uważam, że to ten charakter pomógł mu w dotarciu tam, gdzie dzisiaj jest - tłumaczy szkoleniowiec.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Boruc strzeli karnego z Urugwajem?
- Psychika pozwalała mu się odciąć. Po jakimś meczu w Europie pytam go: widziałeś, co działo się na trybunach? A on: nie, widziałem tylko boisko - wspomina.
Talent miał duży, był niecierpliwy.
- Największą pracę na początku musieliśmy włożyć w to, żeby... jeszcze trochę wytrzymał. Tak rwał się do gry. Starsi nie dopuszczali go do "gierek", a on czuł się na tyle mocny, że już mógłby wskoczyć do bramki - mówi Dowhań.
Krzysztof Dowhań Po jakimś meczu w Europie pytam go: widziałeś, co działo się na trybunach? A on: nie, widziałem tylko boisko
Potem było mistrzostwo Polski z Legią, transfer do Celtiku Glasgow, udane mistrzostwa świata w Niemczech (2006) i Euro 2008. Dla niego, nie reprezentacji Pawła Janasa i Leo Beenhakkera.
REKLAMA
Aż przyszedł pamiętny kiks z Irlandią Północną w Belfaście.
- To jest wpisane w grę na tej pozycji. To nie była wina tylko Artura, ale i Michała Żewłakowa, który podał mu piłkę w światło bramki - przypomina Dowhań.
Mówi się, że po odejściu z kadry następnym krokiem w kończącej się karierze Boruca będzie powrót do Legii.
- Asystenta już mam, Wojciecha Kowalewskiego. Ale ja nie zamykam tego tematu. Gdyby tu wrócił, byłoby to bardzo fajne zwieńczenie jego kariery. Zobaczymy, co najbliższe miesiące pokażą - przyznaje.
REKLAMA
Na mecz z Urugwajem się wybiera, zaprosił go Boruc.
- Zdaję sobie sprawę, że wszystko kiedyś się kończy. Odchodzi w glorii chwały - kończy.
Kuba Czernikiewicz, PolskieRadio.pl
REKLAMA