K2 dla Polaków: kolejny wypadek podczas wspinaczki. Rafał Fronia wraca do kraju
Uczestników Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 w ostatnich dniach prześladuje pech. Najpierw spadający kamień ranił Adama Bieleckiego, teraz ten sam los spotkał Rafała Fronię. Niestety, himalaista ma złamaną rękę i będzie musiał wrócić do Polski.
2018-02-09, 16:00
Posłuchaj
Wypadek polskiego himalaisty na K2 (IAR)
Dodaj do playlisty
Wcześniej z wyprawy wycofał się Jarosław Botor, który brał udział w akcji ratunkowej pod Nanga Parbat, kiedy udało się ocalić francuską himalaistkę Elisabeth Revol. Botor taką decyzję podjął ze względów osobistych.
Niebezpieczne spadające kamienie
Jak czytamy na facebookowej stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 imienia Artura Hajzera, dziś, podczas podchodzenia do obozu pierwszego na wysokości 5900 metrów nad poziomem morza, spadający kamień uderzył wspinającego się Rafała Fronię w przedramię, powodując złamanie.
- Po zejściu do bazy i zaopatrzeniu medycznym oczekuje na ewakuację helikopterem do szpitala w Skardu. W najbliższych dniach powróci do kraju - czytamy w komunikacie.
REKLAMA
Rafał Fronia jest himalaistą i kartografem, wcześniej uczestniczył m.in. w wyprawach na Nanga Parbat, Gasherbruma II i Dhaulagiri.
Fatalna passa trwa
Kilka dni temu podobnemu wypadkowi na niezdobytym zimą ośmiotysięczniku uległ Adam Bielecki, jeden z czołowych polskich himalaistów. Spadający kamień uderzył go w głowę, uszkadzając kask i łamiąc mu nos.
REKLAMA
Obrażenia nie wykluczyły go jednak z uczestnictwa w wyprawie. Wedle zapowiedzi, Bielecki po kilku dniach odpoczynku i regeneracji w bazie ma wrócić do wspinaczki.
Leszek Cichy: daję 5 procent na zdobycie szczytu
Dziś przebieg wyprawy na K2 skomentował dla PAP Leszek Cichy, zimowy zdobywca Mount Everestu z 1980 roku. Jego zdaniem himalaiści mają tylko 5 procent szans na zdobycie szczytu. W ocenie Leszka Cichego himalaiści już dawno powinni zmienić drogę wspinaczki, wybierając wspinaczkę tzw. Żebrem Abruzzów.
- Tydzień temu wyraziłem swą opinię, że wspinaczka drogą Basków nie ma sensu. Urubko z Adamem Bieleckim szybko założyli dwa obozy i działalność zatrzymała się na postawieniu "trójki". Tam jest bardzo trudny teren, wymagający porządnego zaporęczowania, na co potrzeba sporo czasu, a przy tym dobrej pogody. Przewidywałem taki kryzys, chociaż mówiłem to z bólem serca wcześniej i teraz to powtarzam, bo chciałbym bardzo, aby Polacy jako pierwsi zdobyli K2. Oceniając realnie, daję pięć procent szans - powiedział himalaista.
Urubko niezadowolony
Wcześniej swoje niezadowolenie z przebiegu wyprawy wyraził na swoim blogu jeden z jej uczestników, Denis Urubko. Zwrócił uwagę, że mimo wielu wyjść w ścianę, do tej pory nie udało się nawet dojść do połowy drogi na szczyt. Dodał, że ta wyprawa przypomina mu tę z 2003 roku, kiedy nie udało się zdobyć K2. Szef komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum Janusz Majer poinformował PAP, że opinię Urubki przekazał Wielickiemu, który odbył już z nim "męską rozmowę"
REKLAMA
PolskieRadio.pl, PAP, IAR, Michał Dydliński
REKLAMA