Ekstraklasa: Legia w kryzysie. Mistrzostwo ucieka ekipie Romeo Jozaka

Porażka z Arką Gdynia była 10. przegranym ligowym meczem Legii Warszawa w tym sezonie. Romeo Jozak nie ukrywa, że jego zespół znalazł się w kryzysie. Czy Chorwat będzie potrafił z niego wyjść?

2018-04-02, 13:37

Ekstraklasa: Legia w kryzysie. Mistrzostwo ucieka ekipie Romeo Jozaka
Piłkarze Legii Warszawa po meczu z Arką Gdynia. Foto: PAP/Adam Warżawa

Mecz z Arką wyglądał jak powtórka z wątpliwej dla fanów Legii Warszawa rozrywki, którą ich klub zafundował im na przestrzeni ostatnich tygodni już kilkukrotnie. Jagiellonia i Wisła Kraków przyjechały do stolicy jak po swoje, wyglądały na zespoły pewne siebie, zdeterminowane, świadome własnych możliwości. Przebiegły więcej kilometrów, nie odpuszczały w bezpośrednich starciach, umiejętnie naciskały mistrzów Polski i prowokowały do popełniania błędów.

Można powiedzieć, że król jest nagi, w tym momencie do tego, by pokonać Legię, wystarczy agresja, narzucenie swojego stylu gry. W starciu z Arką goście nie oddali na bramkę Steinborsa nawet jednego celnego strzału, sytuacji mieli jak na lekarstwo. Tak bezbarwnych stołecznych piłkarzy nie widzieliśmy już dawno, i w zasadzie trudno się dziwić, że coraz głośniej słychać głosy domagające się odejścia Romeo Jozaka.

Chorwacki szkoleniowiec po pół roku pracy ma nad czym rozmyślać - za jego kadencji nie widać pomysłu na grę i stylu. Sprowadzeni zawodnicy nie spełniają pokładanych w nich nadziei, może z wyjątkiem świetnego Williama Remy'ego. Pojawiają się problemy w szatni, co potwierdziło zesłanie do rezerw Michała Kucharczyka. Skrzydłowy to jeden z piłkarzy z najdłuższym stażem przy Łazienkowskiej, i choć wielokrotnie kwestionowano jego piłkarskie umiejętności, najczęściej bronił się liczbami i bramkami strzelanymi w ważnych momentach. Przede wszystkim jednak było widać, że nie brakuje mu zaangażowania. W obecnym sezonie coś, co powinno być oczywiste, stało się towarem na wagę złota.

REKLAMA

Przygoda Jozaka w Warszawie zaczęła się źle, wydawało się, że może też zakończyć się rekordowo szybko. Wtedy jednak udało się wyjść z kryzysu, Legia zaczęła punktować i odrobiła stratę z początku sezonu, wydawało się, że cały mechanizm zaczął działać bez zgrzytów. Zarzuty dotyczące tego, że nie ma doświadczenia w seniorskiej piłce, zeszły na dalszy plan.

Ostatnie tygodnie znów obnażają to, w jakiej sytuacji znalazła się Legia. Szkoleniowiec pokazał, że potrafi nienagannie prezentować się na konferencjach prasowych, ale na boisku nie widać potwierdzenia tego, by dysponował warsztatem. Rozgrywki wchodzą w ostatnią, najważniejszą fazę, można więc zrozumieć niepokój kibiców.

W tym momencie, po 21 meczach na ławce Legii, Chorwat osiągnął średnio 1,81 punktu na mecz w Ekstraklasie. W ostatnich latach jedynym, który miał gorszy bilans, był znienawidzony w Warszawie, uznany za kompletną pomyłkę Besnik Hasi.

Jozak miał dostać od prezesa Dariusza Mioduskiego zaufanie, miał zostać mu powierzony długofalowy projekt, w którym kluczowym punktem jest budowa nowej akademii, która pozwoli wprowadzać do drużyny więcej młodych piłkarzy. "Świeża krew" - tego potrzebował trener, i można było spodziewać się, że będzie oznaczać to duże zmiany.

REKLAMA

Trzeba przyznać, że w Polsce rzadko kiedy trener dostaje możliwość tak dużych zmian personalnych. Rodzimi szkoleniowcy przyzwyczajeni są raczej do budowania na podstawie piłkarzy z kartą na ręku, szukaniu obiecujących zawodników, którzy nie zażądają wysokich kontraktów. Krótko mówiąc - nie można mówić o wielkim komforcie pracy i "autorskich projektach".

Do Warszawy trafiło w tym sezonie dwunastu piłkarzy, którzy byli przymierzani do pierwszego składu. Już sam ten fakt dobrze pokazuje, że w szatni miało dojść do rewolucji. W tym przypadku nie ma mowy o tym, by zawodnicy byli stopniowo, powoli wprowadzani do zespołu, z daleka od presji. Dla kibiców stołecznego klubu dopuszczalny rezultat na ten, jak i praktycznie każdy sezon, jest jeden - mistrzostwo Polski.

Na pewno nie wszyscy dobrze sobie z tym radzą, gołym okiem widać, że brakuje liderów. Wystarczy przypomnieć sobie to, jak potrafił brać na siebie grę najlepszy piłkarz ubiegłego sezonu, Vadis Odjidja-Ofoe, który potrafił w pojedynkę wygrywać spotkania. Dziura po jego odejściu nie została załatana. Zamiast o drużynie, w tym momencie mówi się o "wieży Babel". Może i Legia dysponuje piłkarską jakością, ale wizji budowy drużyny nie widać tu za grosz.

Ekstraklasa jest wyrozumiała - w żadnej czołowej lidze Europy nie znajdziemy zespołu, który z dziesięcioma porażkami na koncie wciąż zachowywałby jakiekolwiek szanse na tytuł.

REKLAMA

Twitter Twitter

Pod tym względem Legia jest ewenementem i trudno ją skreślać z wyścigu, można spodziewać się, że rywale także będą gubić punkty. Tyle tylko, że miejsce na błędy już się skończyło. W ubiegłych latach nawet, kiedy mistrz Polski nie imponował stylem, potrafił wygrywać siłą rozpędu, jakością poszczególnych piłkarzy, grą do ostatniego gwizdka, doświadczeniem i charakterem.

Czy to możliwe, by w ciągu kilkunastu dni mistrz Polski pokazał zupełnie inne oblicze i zaczął grać tak, jak przystało na obrońcę tytułu?

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej