Finał Ligi Europy 2018: doświadczenie z Ligi Mistrzów pomoże osiągnąć cel Atletico? Marsylia "znów może być w czymś pierwsza"
Argentyński trener Atletico Madryt Diego Simeone przyznał, że awans do środowego finału piłkarskiej Ligi Europejskiej to dla całego klubu duża radość. - Odczuwamy ogromne emocje, ale nie wolno nam zapomnieć o pokorze i ciężkiej pracy - zaznaczył szkoleniowiec.
2018-05-16, 07:30
Posłuchaj
Atletico zmierzy się w meczu o trofeum w Lyonie z Olympique Marsylia. Wicelider hiszpańskiej ekstraklasy jest faworytem tego spotkania, jednak Simeone przestrzegł na konferencji prasowej, że nie wolno jemu i jego podopiecznym nabrać zbyt dużej pewności siebie.
- Wokół zespołu jest mnóstwo emocji, nadziei, ale musimy zachować pokorę. Ona jest niezwykle ważna na tym etapie rozgrywek. Zmierzymy się z dobrym, ofensywnie grającym rywalem i musimy powstrzymać jego ataki. Między naszymi drużynami jest parę podobieństw, na przykład obie mają bardzo dobrze wypracowane stałe fragmenty gry - powiedział.
Simeone obejrzy finał z trybun, ponieważ jest zawieszony na cztery mecze za nieodpowiednie zachowanie wobec sędziego w pierwszym spotkaniu półfinału LE z Arsenalem Londyn. Jego miejsce na ławce trenerskiej zajmie jego rodak i asystent German Burgos.
- Tak było już w rewanżu z Arsenalem (wygranym przez Atletico 1:0 - przyp. red.). Zespół grał naturalnie, poruszał się po boisku jak należy. Oczywiście rozmawialiśmy o tym. Było mi przykro, że nie mogłem być przy linii bocznej i teraz nie będzie inaczej. Ale z Germanem rozumiemy się bardzo dobrze, znamy się od wielu lat i mamy podobne spojrzenie na futbol. Mam do niego pełne zaufanie - podkreślił Simeone.
Atletico dwukrotnie triumfowało w LE - w latach 2010 i 2012, a w ostatnich latach dwa razy awansowało do finału bardziej prestiżowej Ligi Mistrzów. Oba mecze przegrało wprawdzie z lokalnym rywalem Realem Madryt, nabrało jednak ważnego doświadczenia, które może dać "Rojiblancos" przewagę w środę.
- Doświadczenie to bardzo ważny czynnik, ale niestety o niczym nie przesądza. Rywali napędzają wielkie nadzieje i jestem pewien, że będą chcieli grać szybko, stosując duży pressing. Naszym zadaniem jest im to uniemożliwić, narzucić nasz styl - ocenił argentyński szkoleniowiec Atletico.
Marsylia nie miała w ostatnich latach żadnych znaczących sukcesów i jej awans do finału LE można uznać za niespodziankę.
- Mamy wielki szacunek dla Atletico. To jeden z najlepszych hiszpańskich zespołów, do tego rzeczywiście ma ogromne doświadczenie. Ale ratuje nas to, że rozegramy z nim tylko jeden mecz, więc szansa na sprawienie niespodzianki jest większa - ocenił trener Marsylii Rudi Garcia.
Jego podopieczni są chwaleni szczególnie za postawę w ofensywie, podczas gdy Atletico słynie z solidnej gry defensywnej.
- Ale w ataku też jest groźne. Jeśli w czymś te kluby są podobne, to w tym, że oba mają charakter - stwierdził Garcia.
Drużyny te grały ze sobą w europejskich pucharach tylko dwa razy. Oba spotkania odbyły się w fazie grupowej Champions League w sezonie 2008/09. W Hiszpanii gospodarze wygrali 2:1, a we Francji padł bezbramkowy remis.
Atletico triumfowało w LE w 2010 i 2012 roku. W tych rozgrywkach nigdy końcowego sukcesu nie odniósł żaden francuski klub. Za to Marsylia zwyciężyła w Lidze Mistrzów w sezonie 1992/93.
- Dwadzieścia pięć lat temu Marsylia została pierwszym francuskim zespołem, który triumfował w Champions League. Teraz znów możemy być w czymś pierwsi. Ale to będzie trudne - uważa Garcia.
Finał w Lyonie rozpocznie się o godz. 20.45. Zwycięzca awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów, co może okazać się jedyną drogą do elitarnych rozgrywek dla Marsylii. Atletico już zapewniło sobie miejsce w Champions League dzięki wysokiej pozycji w ekstraklasie.
Sędzią głównym finału będzie Holender Bjoern Kuipers, a technicznym - Szymon Marciniak.
REKLAMA
(mb)
REKLAMA