Giełda trenerskich nazwisk ruszyła. Kto może zostać następcą Adama Nawałki?

2018-07-04, 15:24

Giełda trenerskich nazwisk ruszyła. Kto może zostać następcą Adama Nawałki?
Cesare Prandelli . Foto: Christian Bertrand/Shutterstock.com

Adam Nawałka przestanie pełnić funkcję selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski już 30 lipca. Tego dnia ma zostać także przedstawiony jego następca. Kto zajmie miejsce Nawałki na ławce trenerskiej? W ostatnim czasie na giełdzie nazwisk pojawiło się kilku kandydatów na potencjalnego następcę dotychczasowego selekcjonera.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniew Boniek nie chciał zdradzić, kogo widziałby na najważniejszej ławce trenerskiej w kraju. Zaznaczył tylko, iż na jego biurku już wylądowała pokaźna ilość CV szkoleniowców, których usługi oferowały polskiej federacji agencje menedżerskie.

Mimo prób uspokojenia nastojów przez sternika polskiego futbolu, niemal równocześnie z ogłoszeniem odejścia dotychczasowego selekcjonera ruszyła giełda nazwisk wymienianych jako możliwi następcy Adama Nawałki. Dziennikarze i bukmacherzy prześcigają się w podawaniu kolejnych nazwisk, a w dyskusji dominują pytania o kierunek, na jaki zdecyduje się PZPN.

Czy Zbigniew Boniek postawi na kolejnego polskiego selekcjonera? Od momentu zwolnienia Leo Beenhakkera we wrześniu 2009 roku biało-czerwonych prowadzili tylko rodzimi szkoleniowcy. O ile kadencje Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika, delikatnie mówiąc, nie należały do udanych, o tyle niemal pięcioletnia praca Adama Nawałki przywróciła wielu kibicom wiarę w polską myśl szkoleniową.

Otwartym pozostaje pytanie, czy któryś z krajowych trenerów byłby w stanie objąć aktualnie reprezentację. Naturalnym kandydatem mógł się wydawać Michał Probierz, mający za sobą historyczne osiągnięcia jako trener Jagiellonii Białystok. Pracujący obecnie w Cracovii szkoleniowiec nie wydaje się być jednak zainteresowany posadą. Wykluczył taką możliwość jeszcze przed meczem Polaków z Japonią, co wskazuje na to, iż obecnie woli skupić się na budowie mocnej drużyny w Krakowie.

Inni cenieni przez Bońka szkoleniowcy: Czesław Michniewicz i Jacek Magiera są obecnie zatrudnieni przez związek jako prowadzący kadry młodzieżowe. Michniewicz nieźle radzi sobie w eliminacjach mistrzostw Europy U-21 i ma spore szanse na awans do turnieju finałowego. Natomiast Magiera dostał od związku misję budowy silnej drużyny, która będzie reprezentowała nasz kraj w przyszłorocznych mistrzostwach świata U-20, które rozegrane zostaną na polskich stadionach. Wątpliwe więc, by któryś z nich był teraz brany pod uwagę jako szkoleniowiec pierwszej kadry.

Wygląda więc na to, że możliwą opcją jest wybór szkoleniowca z zagranicy. Wielu kibiców wciąż z sentymentem wspomina pracę Leo Beenhakkera, który, jako pierwszy trener, był w stanie wprowadzić polską kadrę na turniej finałowy mistrzostw Europy. Już teraz pojawiają się pierwsze nazwiska szkoleniowców mogących zastąpić Nawałkę.

Włoskie media rozpisują się o możliwości objęcia posady przez któregoś z dwóch znanych szkoleniowców z Półwyspu Apenińskiego. Mowa tutaj o Giannim De Biasim i Cesare Prandellim. O ewentualności zatrudnienia tego pierwszego poinformowała „La Gazzetta Dello Sport”.

Doskonałe kontakty Bońka we włoskim środowisku nie są dla nikogo zaskoczeniem. Były znakomity piłkarz Juventusu oraz Romy wciąż ma w Italii wielu dobrych znajomych i przyjaciół. Niewykluczone więc, iż nowego szkoleniowca poszuka właśnie w kraju, w którym odnosił wielkie sukcesy zawodnicze.

62-letni dzisiaj De Biasi jako zawodnik i trener był związany z kilkoma klubami Serie A i Serie B, ale jego nazwisko rozbłysło największym blaskiem, gdy w latach 2011-2017 trenował reprezentację Albanii. Osiągnął z tą drużyną historyczny sukces, awansując na turniej finałowy mistrzostw Europy w 2016 roku. Na tym turnieju Albańczycy niespodziewanie pokonali Rumunów, zajmując trzecie miejsce w grupie.

O szacunku, jaki włoski trener wciąż wzbudza w tym kraju najlepiej świadczą tytuł honorowego obywatela Albanii oraz doktorat honoris causa uniwersytetu w Tiranie. Swoją albańską misję zakończył po nieudanych eliminacjach do mistrzostw świata, w których musiał jednak stawić czoła takim potęgom, jak Hiszpania i Włochy.

W spekulacjach właściwie od momentu porażki Polaków z Kolumbią pojawia się także nazwisko Prandellego, którego Boniek zna ze wspólnych występów w turyńskim Juventusie. Prandelli ma za sobą bardzo udaną karierę trenerską. Prowadził między innymi Parmę, Romę, Valencię czy Galatasaray ale największy sukces odniósł, pracując jako selekcjoner swojej ojczystej reprezentacji.

Doprowadził „Squadra Azzurra” do tytułu wicemistrzów Europy na boiskach Polski i Ukrainy w 2012 roku. Dwa lata później kadra Włoch nie wyszła jednak z grupy podczas brazylijskiego mundialu po przegranych z Kostaryką oraz Urugwajem i Prandelli stracił pracę. Mimo późniejszych niepowodzeń w ligach: hiszpańskiej i tureckiej 61-letni szkoleniowiec jest wciąż bardzo uznanym nazwiskiem w trenerskim światku i jego zatrudnienie w Polsce niewątpliwie odbiłoby się szerokim echem na Półwyspie Apenińskim.

Inny zagraniczny trop prowadzi na Bałkany. Zdaniem wielu świetnym kandydatem do prowadzenia biało-czerwonych byłby 50-letni Chorwat Slaven Bilić. Były znakomity obrońca (brązowy medalista MŚ 1998) jako trener zasłynął prowadząc swoją reprezentację narodową, której selekcjonerem był w latach 2006-2012.

„Hrvatska” pod jego wodzą doszła do ćwierćfinału Euro 2008, pokonując po drodze Niemcy, a w eliminacjach dwukrotnie zwyciężając z Anglią, co zaważyło o braku awansu Synów Albionu na wielki turniej. Ofensywna gra Chorwatów zjednała im wówczas wielu fanów, chociaż trzeba przyznać, że późniejsza przygoda trenerska Bilicia nie rzuciła na kolana. Prowadził Lokomotiw Moskwa, Besiktas Stambuł i West Ham United, nigdzie jednak nie osiągając sukcesów.

Od ponad roku Chorwat nikogo nie trenował, co nie znaczy, że stracił kontakt z futbolem. Podczas trwającego wciąż mundialu musiał widzieć występy naszych piłkarzy, gdyż dość mocno skrytykował ich postawę w rozmowie z telewizją ITV.

-  To nielogiczne. Tego nie da się wyjaśnić. Polacy wyglądali, jakby nie chcieli tu być. A przecież to niemożliwe, bo to mundial. Nic z tego nie zrozumiem, bo mieli też wielkie nadzieje, by zajść daleko. Zasłużyli tylko na jedną rzecz - pakowanie walizek – stwierdził bez ogródek. Otwarte pozostaje pytanie, czy jako ewentualny selekcjoner byłby w stanie znaleźć z polskimi zawodnikami wspólny język.

W kuluarach mówi się także o innych trenerach z Półwyspu Bałkańskiego. Wspomina się o Srecko Katancu, który ma za sobą pracę w Olympiakosie Pireus, a także w reprezentacji Słowenii, z którą awansował na mundial w 2002 roku. Druga przygoda Katanca ze słoweńską kadrą (2013-2017) była jednak dużo mniej udana i nie przyniosła awansu na żaden wielki turniej.

Pojawiło się także nazwisko Sinisy Mihajlovicia, niegdyś znakomitego obrońcy, słynącego z perfekcyjnie bitych rzutów wolnych. Trenerska przygoda Serba jak dotąd jest jednak pełna wzlotów i upadków. Po niezłej pracy w Sampdorii Genua otrzymał szansę prowadzenia AC Milan, ale z mediolańskiego klubu szybko został zwolniony.

Podobny los spotkał go także w Torino, oraz w Sportingu Lizbona, z którego niedawno zwolniono go… po dziewięciu dniach od podpisania kontraktu. Tę sytuację należy jednak tłumaczyć chaosem organizacyjnym, jaki panuje w portugalskim klubie. Mimo wszystko, zatrudnienie Mihajlovicia, który ma za sobą nieudaną przygodę jako selekcjoner Serbii, byłoby obarczone dużym ryzykiem.

Co bardziej optymistycznie nastawieni kibice marzą o zatrudnieniu Stanisława Czerczesowa, robiącego furorę jako szkoleniowiec Rosjan. Za trenerem „Sbornej” przemawiać ma nie tylko ogromne postępy, jakich dokonali pod jego wodzą nasi wschodni sąsiedzi, ale także dobre wspomnienia z Polski, jakie wyniósł z pracy z warszawską Legią. W 2016 roku doprowadził przecież warszawian do krajowego dubletu.

Przeszkodą w zatrudnieniu szkoleniowca z Dagestanu jest natomiast jego… pensja. Umowa z rosyjską federacją gwarantuje Czerczesowowi około dwóch milionów euro rocznie. Nieoficjalne informacje mówiły z kolei, że wynagrodzenie Adama Nawałki w PZPN-ie było około osiem razy niższe. Wątpliwe, aby polska federacja była w stanie konkurować finansowo z rosyjską…

Możliwe natomiast jest rozwiązanie, w którym PZPN zdecyduje się na zupełnie inne nazwisko, a powyższe rozważania okażą się bezcelowe. Zbigniew Boniek na wtorkowej konferencji wspominał o tym, iż przyszły trener musi znać kilka języków, by umieć porozumieć się z podopiecznymi. Ten warunek spełniałby… Arsene Wenger, który zresztą pozostaje bez pracy po zakończeniu wieloletniej przygody z Arsenalem Londyn.

Zatrudnienie słynnego Francuza pozostaje oczywiście w sferze science fiction, ale rozmaite plotki będą zapewne podsycane aż do momentu, gdy Boniek ogłosi oczekiwane nazwisko. Stanie się to 30 lipca, kiedy kontrakt Adama Nawałki oficjalnie przestanie obowiązywać.

Czeka nas więc niemal miesiąc spekulacji nie tylko co do nazwiska nowego trenera, ale także dotyczących jego narodowości. Wydaje się, iż możliwe jest postawienie na trenera z zagranicy. Wiązać się to jednak będzie zapewne także z głębszym sięgnięciem do związkowego portfela…

Decyzja, którą podejmie prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej może rzutować na przyszłość kadry w długim terminie. Już we wrześniu ruszają rozgrywki Ligi Narodów. Boniek deklaruje, iż mecze z Portugalią oraz Włochami potraktujemy jako poligon doświadczalny, ale bez wątpienia korzystne wyniki w starciach z tak wymagającymi rywalami pomogłyby odbudować pozytywny klimat wokół drużyny. Priorytetem są natomiast rozpoczynające się wiosną przyszłego roku eliminacje mistrzostw Europy. Na tym turnieju Polaków nie może zabraknąć.

Upłynie jednak trochę wody w Wiśle zanim przekonamy się, komu zostanie powierzona misja przywrócenia naszym reprezentantom (nie)dawnego blasku i uznania kibiców…

Paweł Majewski, PolskieRadio.pl 

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej