Robak żąda pieniędzy od Widzewa
Komplikuje się sytuacja Widzewa Łódź. Klub nie otrzymał jeszcze zapłaty za transfer Marcina Robaka. Sam zawodnik też czeka na zapłatę, ale od Widzewa.
2011-06-10, 17:34
Marcin Robak grał w łódzkim klubie przez dwa i pół sezonu. W tym czasie strzelił 45 goli. Zimą doszło do transferu, w którym gwiazda Widzewa przeszła do tureckiego Konyasporu za milion euro.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" zapłata za zawodnika miała trafiać na konto łódzkiego klubu w trzech ratach. Według działaczy Widzewa, Turcy wpłacili tylko jedną, mimo że ostateczny termin zapłaty minął 5 czerwca.
- Sytuacja się nie zmieniła. Do tej pory nie otrzymaliśmy drugiej i trzeciej raty. Oba terminy, w których powinny zostać dokonane płatności, już minęły - mówi Marcin Animucki, prezes Widzewa.
Brak środków w klubowej kasie poważnie naruszył płynność finansową łódzkiej organizacji.
REKLAMA
- Opóźnienia w spłacaniu zaległości wobec zawodników wynikały w dużej mierze z tego, iż nie otrzymaliśmy drugiej i trzeciej raty za transfer Marcina. Były to znaczne kwoty, które zaplanowaliśmy właśnie na spłatę zobowiązań, w tym także wobec piłkarzy. Gdyby wpłynęła do nas kwota za ten transfer, uregulowalibyśmy pozostałe zaległości. Oczywiście robimy to na bieżąco, ale brak tamtej wpłaty pokrzyżował nam plany - tłumaczy Animucki.
Widzew nie zapłacił Robakowi?
Robak twierdzi, że Widzew jest winny mu pieniądze z czasów jego gry przy al. Piłsudskiego. W tym celu wynajął prawnika.
- Nie chcę mówić, jaka to dokładnie suma, ale zapewniam, że bardzo duża. Działacze mają dwa tygodnie na uregulowanie wszystkich zaległości. Jeśli tego nie zrobią, zastanowię się, co zrobić dalej - ostrzegł zawodnik.
REKLAMA
Szefowie Widzewa są odmiennego zdania. Twierdzą, że zapłacili wszystkie pensje. - Pozostała niewielka kwota związana z nagrodami za obecny sezon, ale nie może być ona kwestią roszczenia. Niestety, są między nami rozbieżności co do kwoty tych zobowiązań.
pk, Gazeta Wyborcza
REKLAMA