Gol Frankowskiego dał zwycięstwo Jagiellonii

2011-10-22, 15:30

Gol Frankowskiego dał zwycięstwo Jagiellonii
Tomasz Frankowski. Foto: fot. PAP/Artur Reszko

Jagiellonia Białystok wygrała z GKS Bełchatów 1:0 w meczu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił Tomasz Frankowski.

Posłuchaj

Tomasz Frankowski po meczu czuł niedosyt, bowiem już w pierwszej połowie spotkania mógł pokonać bramkarza gości Łukasza Sapelę
+
Dodaj do playlisty

Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale kibice powinni byli zobaczyć więcej niż jedną bramkę. Już w 5. minucie świetną okazję mieli goście, gdy po dośrodkowaniu Kamila Kosowskiego, z pola karnego głową uderzył Tomasz Wróbel, ale nie trafił w bramkę.

Kilka minut później to Jagiellonia miała swoje szanse. Najpierw Tomasz Frankowski znalazł się przed Łukaszem Sapelą, ale przestrzelił. W 14. minucie pustą bramkę miał przed sobą Jan Pawłowski, który przed tygodniem strzelił gola Wiśle Kraków. Piłkę zagrał mu Rafał Grzyb i zadaniem młodego zawodnika Jagiellonii było "tylko" przystawić nogę i trafić z 11 metrów. Piłka poszybowała jednak nad bramką.

W miarę upływu meczu gra się wyrównała i goście zaczęli stwarzać coraz groźniejsze sytuacje. M.in. Zlatko Tanevski mógł wpisać się na listę strzelców, zamykając akcję po dośrodkowaniu Kosowskiego z rzutu rożnego, jednak przestrzelił. W 20. minucie sędzia mógł podyktować rzut karny dla PGE, po starciu w polu karnym Kosowskiego z Grzybem, uznał jednak, że faulu nie było. Tuż przed przerwą gospodarzy przed utratą bramek ratował bramkarz Tomasz Ptak, m.in. broniąc w sytuacji sam na sam z Pawłem Buzałą.

W drugiej połowie sytuacji bramkowych było już mniej. Ze strony bełchatowian największym zagrożeniem dla Jagiellonii były rzuty wolne. W 56. i 70. minucie uderzał z nich Kosowski, Tomasz Ptak spisał się jednak bez zarzutu.

Jedyny w meczu gol padł w 67. minucie. Tomasz Kupisz zagrał prostopadle między obrońcami do Frankowskiego, ten był sam przed Sapelą i miał tyle czasu, że zdołał wykonać zwód i spokojnie lewą nogą skierował piłkę do siatki.

Goście próbowali atakować, ale stuprocentowych sytuacji do strzelenia gola już nie stworzyli. Jagiellonia skupiła się na obronie i kontratakach, ostatecznie więcej bramek kibice już nie zobaczyli.

Po meczu powiedzieli:

Trener PGE Kamil Kiereś: Weszliśmy w ten mecz słabo, nie potrafiąc zaprezentować takiej gry jak w dwóch ostatnich spotkaniach. W dalszej części pierwszej połowy byliśmy już w grze, były takie okresy, że mieliśmy lekką przewagę. Mieliśmy swoje sytuacje, może nie stuprocentowe, ale gdyby dopisało szczęście, bramka pewnie by padła. Jagiellonia też sytuacje miała, niektóre stuprocentowe.

Bramka po przerwie na pewno ten mecz troszkę ustawiła. My jesteśmy w takiej sytuacji, że tracąc bramkę, jeszcze nie potrafimy na to zareagować i to jest bardzo widoczne, ciężko nam było się odbudować. Wiem, że to jest taki moment, że po dwóch dobrych meczach, po tych czterech punktach z Lechią i Śląskiem, przegrywamy to spotkanie, ale wiem jedno: ta drużyna na pewno się nie podda i będzie walczyła, żeby z tego dołka się wydostać. Przed nami jest długa i daleka droga, i na tej drodze na pewno będą takie wyboje jak dzisiaj. Mimo że graliśmy na wyjeździe, uważam że nie schowaliśmy się za podwójną gardą, chcieliśmy grać w piłkę i na pewno kibicom, w niektórych momentach, ten mecz mógł się podobać.

Trener Jagiellonii Czesław Michniewicz: Długimi momentami ten mecz mógł się podobać. Stwarzaliśmy sytuacje my, stwarzał Bełchatów. W pełni się zgadzam z trenerem gości, że Bełchatów nie schował się, nie liczył tylko na przypadkową akcję, próbował tworzyć grę i momentami to oni byli dłużej przy piłce i swobodnie ją rozgrywali. Obserwując dosyć szczegółowo dwa ostatnie mecze spodziewaliśmy się jednak tego. Wiedzieliśmy gdzie jest największa siła Bełchatowa, czego musimy się wystrzegać i to się udało.

Bełchatów świetnie sobie radzi z kontrataku, unikaliśmy strat w środku pola, dzięki temu Paweł Buzała, czy potem Dawid Nowak nie mieli zbyt wielu okazji, żeby pokazać swoją szybkość na tle naszych obrońców i to był klucz do zwycięstwa.

Żałuję bardzo, że w pierwszej połowie Janek Pawłowski nie zdobył kolejnej bramki, byłby to dla niego wspaniały moment. Myślę, że bohaterem naszego zespołu był Marko Cetković, dużo piłek wygrywał w środku, miał mało strat, ale cały zespół zasłużył na słowa uznania. Najtrudniej jest wygrać 1:0. Cieszę się, że po raz pierwszy od jedenastu kolejek nie straciliśmy bramki.

Jagiellonia Białystok - PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Tomasz Frankowski (67).

Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Alexis Norambuena, Luka Pejovic. PGE GKS Bełchatów: Tomasz Wróbel, Grzegorz Baran, Miroslav Bozok.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 4 000.

Jagiellonia Białystok: Tomasz Ptak - Alexis Norambuena, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Luka Pejovic - Jan Pawłowski (46. Ermin Seratlic), Hermes, Rafał Grzyb, Tomasz Kupisz - Marko Cetkovic (90. Vladimir Kukol) - Tomasz Frankowski (89. Tomasz Porębski).

PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Zlatko Tanevski - Tomasz Wróbel, Grzegorz Fonfara, Grzegorz Baran, Kamil Kosowski (76. Marcin Żewłakow) - Miroslav Bozok (82. Grzegorz Kuświk) - Paweł Buzała (62. Dawid Nowak).

 

man

Polecane

Wróć do strony głównej