Małysz: kiedyś myślałem, że w Dakarze jeżdżą wariaci
W 35. Rajdzie Dakar, który w sobotę rozpocznie się w Limie, udział weźmie 18 Polaków. Rywalizować będą w gronie załóg samochodów terenowych i ciężarowych oraz wśród motocyklistów i quadowców. Przedstartowa gorączka rośnie z każdą godziną.
2013-01-02, 11:15
Posłuchaj
Samochód, którym Adam Małysz z pilotem Rafałem Martonem pokonywać będą tysiące kilometrów w 35. Rajdzie Dakar, został już odebrany przez mechaników w Limie. Natomiast załoga, jako ostatnia z grona 18 Polaków, odleciała w środę rano z Warszawy do stolicy Peru.
Dla Orła z Wisły, który cztery razy stawał na olimpijskim podium, cztery  razy wywalczył tytuł mistrza globu i również czterokrotnie zdobył  Puchar Świata, wydarzeniem był... sylwester. Po raz pierwszy od wielu  lat spędził go z rodziną. 
 - Ostatnio Nowy Rok w domu witałem w 1994 roku. Nigdy jednak nie robiłem z  tego większego problemu, bo można wyprawić sylwestra i napić się  szampana nawet wiosną, tak jak to było po sezonie w skokach. Ale  przyznam, że dużo nie brakowało, by znów tak było. Jednak ustaliliśmy z  Rafałem, że lecimy 2 stycznia. Nie potrzeba nam aklimatyzacji w nowej  strefie czasowej, a tym samym więcej czasu spędzimy z rodzinami -  powiedział Małysz.
 Dodał, że duże imprezy towarzyskie są mu obce. - Nie lubię być w centrum  zainteresowania. Przyzwyczaiłem się do "ukrywania się". Zawsze większe  uroczystości, imieniny czy urodziny, organizowane były w domu w  najbliższym gronie. 
 Także i jego partner, najbardziej doświadczony polski pilot pod względem  udziału i osiągnięć w Rajdzie Dakar, mieszkaniec wsi Łoś koło  Piaseczna, sylwestra spędzał z rodziną. 
 - Było dużo petard, huku, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.  Większość mieszkańców wioski wiedziała, że szykuję się do kolejnego  Dakaru i przeważnie życzyła mi powodzenia. Dobrą wiadomością na Nowy Rok  była informacja od belgijskiego zespołu Overdrive Racing, że nasza  Toyota Hilux, jak również Szymona Ruty, zostały odebrane przez  mechaników w Limie - wspomniał przed odlotem z Warszawy 41-letni  Marton. 
 Nie ukrywał też, że czuje już lekki Reisefieber - zdenerwowanie,  podniecenie, zaniepokojenie wywołane zbliżającą się porą rozpoczęcia  rajdu. Małysz również przyznał, że nie może się doczekać chwili, gdy  rozpoczną rywalizację. Jest bowiem uzależniony od adrenaliny, chociaż  przed zakończeniem kariery mówił, że przez rok, a może nawet dwa lata,  będzie leżał w ogrodzie albo przed telewizorem. 
 - Im bliżej było decyzji, tym bardziej odchodziłem od tej myśli. Czułem,  że muszę coś robić, żeby nie zwariować. Propozycję startu w  najsłynniejszym rajdzie świata dostałem jeszcze będąc skoczkiem. Od razu  była dla mnie, miłośnika motoryzacji, interesująca, ale wtedy  nierealna. Dakar oglądałem jedynie w telewizji i myślałem kiedyś, że  jadą w nim wariaci ciągiem przez 14 dni, zdani tylko na siebie w  przeróżnych warunkach. Zadziwiało mnie, jaką muszą mieć wytrzymałość i  silną psychikę - wspomniał Orzeł z Wisły. 
 Gdy propozycja Dakaru pojawiła się ponownie, już po zakończeniu przez  Małysza kariery skoczka (26 marca 2011 roku), postanowił spróbować.  
 - I przepadłem, bo zaraziłem się tym całkowicie. W ubiegłym roku Dakar  był życiową przygodą i z takim nastawieniem wziąłem w nim udział,  plasując się na 37. pozycji. Dziś wierzę, że zajmiemy jeszcze lepsze  miejsce, bo ciężko pracowałem i dużo się nauczyłem. Do tego teraz mamy  lepsze auto i zamierzamy się trochę ścigać. Wymarzonym celem jest  dojechanie do mety w gronie dwudziestu najlepszych załóg - powiedział  zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001 i trzeci  zawodnik w 2002/2003. 
 - Czołowa dwudziestka to realny cel do osiągnięcia. Ubiegłoroczne  treningi i rajdy pokazały, że Adam jeździ coraz lepiej, pewniej i  szybciej. W końcu zdobyliśmy tytuł mistrza Polski. Ale jak każdemu  sportowcowi, tak i nam, potrzeba będzie z pewnością chociaż trochę  szczęścia, które ponoć sprzyja... lepszym - dodał Marton. 
 Po przylocie do Limy czasu na odpoczynek i dostosowanie się do innej  pory nie będzie zbyt dużo. 3 stycznia załogi będą miały możliwość  pokonania odcinka testowego długości 10 km na trasie w odległości 20 km  od stolicy Peru. 
 - Chcemy skorzystać z tej okazji, aby sprawdzić samochód po oceanicznej  podróży. Może będzie trzeba coś porobić, coś dopieścić. Potem już takiej  szansy nie będzie. 4 stycznia pojazdy zostaną odebrane i zamknięte w  specjalnym parku do 5 stycznia, kiedy to nastąpi start - zaznaczył  pilot Małysza. 
 Uczestnicy 35. Rajdu Dakar przejadą przez trzy państwa: Peru, Argentynę i  Chile, pokonując łącznie ok. 8 tys. kilometrów. Do mety w Santiago,  stolicy Chile, dotrą 20 stycznia.
ah, PAP