Final Four: Vive Targi Kielce to jeszcze nie Barcelona
Piłkarze ręczni Vive Targów Kielce przegrali w Kolonii ze słynną FC Barceloną 23:28 w półfinałowym meczu Ligi Mistrzów. W niedzielę polski zespół zagra o trzecie miejsce z ubiegłorocznym zdobywcą trofeum THW Kiel.
2013-06-01, 17:36
Posłuchaj
Sztuczne ognie wewnątrz hali, siedmiometrowe płomienie, latająca scena, lasery i niezwykła gra świateł. Tak rozpoczął się Final Four w Kolonii. Wszystko działo się tuż nad głowami widzów. Spore wrażenie robił pokaz powietrznych akrobacji w wykonaniu gimnastyczek ubranych w koszulki czterech drużyn występujących w turnieju.
Wcześniej odbył się pojedynek spikerów z Kielc i Barcelony, w którym doskonale spisał się Paweł Papaj, doskonale znany kieleckim kibicom z Hali Legionów. Jego zaangażowanie plus świetny doping sympatyków Vive sprawił, że mistrzowie Polski mogli poczuć się jak w domu.
Dopiero ostatni kwadrans meczu, słabszy w wykonaniu debiutującego w turnieju Final Four Ligi Mistrzów Vive, przesądził o wygranej najbardziej utytułowanego zespołu w tych rozgrywkach, który triumfował w nich już siedmiokrotnie, FC Barcelony.
Kielczanie popełnili o kilka błędów więcej, co Katalończycy wykorzystali bezlitośnie. Ivan Cupic dwukrotnie nie wykorzystał karnego, Uros Zorman w ważnych momentach niedokładnie podawał, nie udał się też eksperyment trenera Bogdana Wenty, który w decydującym momencie w drugiej połowie zaryzykował i wycofał bramkarza. W efekcie jego podopieczni źle rozgrywali piłkę i rywale rzucali do pustej bramki.
Na początku zarysowała się lekka przewaga drużyny z Hiszpanii. Ich obrona była na tyle szczelna, że pierwszego gola straciła dopiero w ósmej minucie (Zeljko Musa). Ale polska ekipa spisywała się niewiele gorzej, bo w tym czasie pozwoliła przeciwnikom rzucić tylko dwie bramki.
Oba zespoły imponowały uważną grą w obronie, raz po raz widownia oklaskami nagradzała udane interwencje Sławomira Szmala, a przede wszystkim Arpada Sterbika.
Po dwóch udanych kontrach Manuela Strleka w 13. minucie kielczanie doprowadzili do pierwszego remisu 5:5. Przez kilka następnych minut wynik oscylował wokół remisu. Przeciwnicy zacieśnili jeszcze bardziej środek i popełniali mniej błędów, przez co na przerwę schodzili prowadząc 13:10.
Podopieczni Wenty nie rezygnowali i na początku drugiej połowy to oni przeważali, dzięki czemu w 41. minucie, po golu z kontry Mateusza Jachlewskiego, znów był remis (16:16). Przez chwilę Vive jeszcze utrzymywało kontakt z przeciwnikiem (18:19 w 45. minucie), ale potem bardziej doświadczeni rywale konsekwentnie wykorzystali słabszy okres gry kielczan.
Na 10 minut przed końcem na dwie minuty kary, po dyskusyjnym faulu, powędrował Denis Buntic, z czego Katalończycy skwapliwie skorzystali. Wenta postawił wszystko na jedną kartę i wycofał bramkarza w zamian za zawodnika w polu. Manewr się nie udał, gdyż jego szczypiorniści dość szybko tracili piłkę po niecelnych zagraniach i bez walki tracili kolejne gole. W efekcie zasłużone zwycięstwo odniosła Barcelona 28:23 i to ona zagra w wielkim finale LM w niedzielę (początek godz. 18.00). Jej rywalem będzie HSV Hamburg, z Marcinem Lijewskim w składzie, który w półfinale pokonał THW Kiel 39:33 (19:16).
Mecz o trzecie miejsce z udziałem Vive Targów Kielce rozpocznie się o 15.15.
-----------------------------------------------------------
Vive Targi Kielce - FC Barcelona Intersport 23:28 (10:13)
Vive Targi: Sławomir Szmal, Venio Losert - Manuel Strlek 4, Rastko Stojkovic 3, Denis Buntic 2, Michał Jurecki 2, Mateusz Jachlewski 2, Zeljko Musa 2, Uros Zorman 2, Tomasz Rosiński 2, Ivan Cupic 2, Krzysztof Lijewski 1, Thorir Olafsson 1, Piotr Grabarczyk, Grzegorz Tkaczyk,
FC Barcelona Intersport: Arpad Sterbik - Siarhej Rutenka 8, Jesper Noddesbo 4, Juan Garcia 4, Victor Tomas 3, Raul Entrerrios 3, Eduardo Gurbindo 3, Cedric Sorhaindo 1, Daniel Sarmiento 1, Martin Stranovsky 1, Angel Montoro, Magnus Jernemyr, Viran Morros.
Kary: Vive - 6, Barcelona 2 min
Sędziowali: Hlynur Leifsson, Anton Palsson (Islandia)
Widzów: 19 250
pg
REKLAMA
REKLAMA