Brazylia 2014: San Marino - Polska: snajperzy San Marino ostrzą zęby na polską bramkę
W eliminacyjnym meczu MŚ 2014 z Polską piłkarze San Marino zamierzają zmazać plamę po ostatniej porażce 0:9 z Ukrainą. - W naszym przypadku oznacza to ambitną grę. Chcemy również strzelić gola" - powiedział rzecznik federacji San Marino Alan Gasperoni.
2013-09-10, 13:00
- Wiadomo, że San Marino nie jest futbolową potęgą, niemniej porażka 0:9 na wyjeździe z Ukrainą bardzo nas zabolała. W tym spotkaniu nic nam nie wychodziło. Dlatego w meczu z Polską zamierzamy zmazać plamę po tej wysokiej przegranej. W naszym przypadku oznacza to ambitną i pełną poświęcenia grę. Chcemy również strzelić Polsce gola, bo do tej pory ta sztuka nigdy nam się nie udała - dodał.
>>> Brazylia 2014:
W 119 rozegranych do tej pory meczach piłkarze San Marino zdobyli zaledwie 19 bramek. Ostatnio ta drużyna jest ze skutecznością wyjątkowo na bakier. W kolejnych ośmiu spotkaniach zawodnicy tego zespołu nie zdołali strzelić gola, natomiast w ostatnich 29. konfrontacjach uczynili to zaledwie dwa razy - w sierpniu 2012 roku przegrali w Serravalle z Maltą 2:3. Poza tym w europejskich eliminacjach MŚ 2014 tylko zawodnicy San Marino i Andory nie zdobyli jeszcze bramki.
Przeciwko Polsce reprezentacja gospodarzy zagra w silniejszym składzie niż w piątkowym meczu z Ukrainą.
- W bramce stanie już Aldo Simoncini, który z powodów osobistych nie pojechał do Lwowa. Podejrzewam, że gdyby zagrał w tym spotkaniu, nie ponieślibyśmy z Ukrainą tak wysokiej porażki. Nie zabraknie także najlepszego snajpera w historii naszej reprezentacji, autora ośmiu trafień Andy'ego Selvy - zapewnił.
Wtorkowa konfrontacja w Serravalle nie cieszy się wielkim zainteresowaniem kibiców. - Spodziewamy się, że ten mecz obejrzy około 1000 widzów - 500 z Polski i 500 z naszego kraju. Bilety są w cenie od 15 do 45 euro. Jesteśmy jednak przygotowani, aby przyjąć nawet dwa tysiące fanów gości. W marcu 2013 roku wszystkie wejściówki na mecz z Anglią zostały wyprzedane, aczkolwiek teraz nie spodziewamy się frekwencji na poziomie pięciu tysięcy osób - podsumował Alan Gasperoni.
(ah)
REKLAMA