Australian Open: dla Radwańskiej skończył się spacerek

2015-01-23, 17:37

Australian Open: dla Radwańskiej skończył się spacerek

Lech Sidor uważa, że Agnieszkę Radwańską w sobotnim meczu 3. rundy czeka pierwszy poważny test w tegorocznej edycji wielkoszlemowego Australian Open. - Dla niej skończył się już spacerek - podkreślił były reprezentant Polski w Pucharze Davisa i trener tenisa.

Australian Open: Radwańska i Janowicz powalczą o 1/8 finału

- Dwa pierwsze mecze Agnieszka wygrała praktycznie bez walki. Nie chcę mówić, że to były "wolne losy", ale prawie tak to wyglądało. Po spotkaniu drugiej rundy musiała chyba pójść na trening, by zmierzyć się z kimś porządniej grającym. Na sobotnią rywalkę musi już jednak uważać - powiedział Sidor.

Rozstawiona z numerem szóstym Radwańska w walce o 1/8 finału Australian Open zmierzy się z grającą z "30" Varvarą Lepchenko. Z urodzoną w Taszkencie Amerykanką grała w Melbourne już osiem lat temu i wygrała w trzech setach. Na swoją korzyść rozstrzygnęła też cztery następne mecze, ale w ubiegłym roku - w Stanford i Seulu - dwukrotnie górą była 30. obecnie rakieta świata.

- Na tę rywalkę trzeba uważać. Z nią na pewno należy spodziewać się walki. Jest leworęczna, co nie odpowiada krakowiance. Amerykanka to ogólnie typ tenisistki niewygodnej dla Agnieszki. Ta bowiem nie lubi rzemieślniczek, które grają długie piłki i często kontrują - analizował trener tenisa.

Jak zaznaczył, kluczowe będzie to, jak podopieczna Tomasza Wiktorowskiego rozpocznie sobotni pojedynek.

- Ważne, że jest zdrowa. Zobaczymy, czy wyjdzie na kort i od pierwszej piłki będzie widać, czy ma plan na to spotkanie - zastrzegł.

"Klasyka kobiecego tenisa"

Były reprezentant Polski w Pucharze Davisa z dystansem podchodzi do optymizmu, jaki ogarnął wiele osób po bardzo szybkich zwycięstwach krakowianki w drodze do trzeciej rundy. Straciła w nich łącznie zaledwie cztery gemy.

- Moim zdaniem nie ma gdzie szukać przesłanek, by już popadać w euforię. Gładka przeprawa przez pierwsze dwa etapy Wielkiego Szlema to klasyka kobiecego tenisa. Tak samo było, gdy grała jeszcze Francuzka Amelie Mauresmo. Trudniej robi się dopiero od 1/16 finału - podsumował.

Zaznaczył on, że kibice nie powinni też liczyć, że podczas trwającej obecnie imprezy można będzie już dostrzec efekty współpracy 25-letniej Polki ze słynną Martiną Navratilovą. Amerykanka czeskiego pochodzenia od początku roku jest konsultantką szóstej tenisistki świata.

- Czytałem na którejś z amerykańskich stron internetowych, że Martina sama podkreśliła, iż imprezę w Melbourne traktuje jako wprawkę, szansę na obserwację Agnieszki i analizę jej gry. Gdyby ta wygrała teraz Australian Open, byłby to raczej efekt dotychczasowej pracy jej sztabu szkoleniowego. Na zauważalny wpływ Navratilovej trzeba poczekać gdzieś do Wimbledonu - ocenił.

Sidor przyznał, że ciekawy przebieg może mieć sobotnie spotkanie trzeciej rundy Jerzego Janowicza z rozstawionym z numerem 12. Hiszpanem Feliciano Lopezem.

Lopez ustępuje Polakowi?

- Nie podejmę się wytypowania zwycięzcy tego meczu. Obaj zawodnicy grają widowiskowo i są uniwersalni. Lopez preferuje styl serwis-wolej. Ma mocne podanie. Gra efektownie, ale brakuje mu "gwoździa". Pod względem drugiego serwisu, wymian z głębi kortu nieco ustępuje Polakowi - podkreślił.

Jak dodał, mecz może być początkowo walką na potężne podania, ale wraz z upływem czasu ważniejsze staną się też inne elementy.

- Po dwóch godzinach gry kluczowe będą: technika, głowa i skuteczność pierwszego serwisu - wyliczał.

Były tenisista uważa, że nawet jeśli Janowicz rozegra z 14. na światowej liście Lopezem pięciosetowy pojedynek, to nie należy się spodziewać długiego meczu.

- Ze względu na styl prezentowany przez obu zawodników można przypuszczać, że gemy w tym meczu będą krótkie. Żaden z nich nie lubi wdawać się w długie wymiany. Nie będzie to więc pięciogodzinny maraton. Co innego, gdyby grali ze sobą Hiszpanie Rafael Nadal z Davidem Ferrerem - zastrzegł.

Foto Olimpik/x-news

bor

Polecane

Wróć do strony głównej