NFL: Super Bowl to święto większe od "indyka"
W niedzielę 1 lutego w Glendale w Arizonie odbędzie się najważniejsza impreza sportowa roku w Stanach Zjednoczonych - Super Bowl, czyli finał ligi futbolu amerykańskiego NFL. Do walki staną obrońca trofeum, Seattle Seahawks oraz jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w lidze, New England Patriots.
2015-01-30, 15:52
Posłuchaj
O specyfice Super Bowl w rozmowie z Maciejem Gawłem opowiada Ryszard Szaro, który grał w lidze NFL w latach 1975-78.
MACIEJ GAWEŁ: Zbliża się Super Bowl 2015, impreza, którą w telewizji śledzi ponad sto milionów ludzi w samych Stanach Zjednoczonych. Czy można powiedzieć, że jest to święto nie tylko sportowe, ale ogólnoamerykańskie?
RYSZARD SZARO: Tak to się zrobiło, że to wielkie święto. Niektórzy mówią nawet, że większe od "indyka" (Święto Dziękczynienia - red.). Jest to taki event, a nie tylko mecz. Wszystko zaczyna się od samego rana. Kibice robią pikniki, bawią się. Można powiedzieć, że jest to całe wielkie wydarzenie.
Dlaczego za oceanem futbol amerykański jest sportem narodowym, a w Europie może nie tyle ludzie się tym nie interesują, co chcieliby się zainteresować ale nie potrafią tej gry rozgryźć?
To jest główny problem, żeby poznać na czym ten sport polega. Jak się zdobywa punkty, co znaczy każda pozycja. I żeby to zrozumieć to trzeba tam być, być w środku tego wszystkiego. To jest skomplikowana gra. Piłka nożna jest prosta, chłopaki kopią, a Amerykanie traktują to z przymrużeniem oka: co to za sport jak nie zdobywa się punktów, jest 0:0, i tak dalej.
Jak zachęcił by Pan polskiego kibica, żeby spędził te trzy godziny z Super Bowl? Na co trzeba zwrócić uwagę, żeby czerpać przyjemność z oglądania takiego meczu?
Najbardziej widoczny jest zawodnik, który rzuca piłkę i ten który ją łapie i biegnie. Trzeba obserwować gdzie jest piłka i jak działa formacja defensywna. Ale żeby wszystko zrozumieć, dowiedzieć się o co w tym chodzi, trzeba sporo czasu i zainteresowania. Po prostu trzeba oglądać wiele meczów, patrzeć na indywidualne umiejętności zawodników. Trzeba się skupić na dwóch rzeczach - jeden rzuca piłkę w ofensywie, a drugi z nią biegnie i zdobywa punkty. Ci zawodnicy są świetni atletycznie i mają wielkie umiejętności sportowe, ale to się da zauważyć dopiero jak się zna zasady gry.
REKLAMA
Jak zdobywa się bilet na taki mecz, żeby obejrzeć go z bliska, z trybun? To chyba nie jest łatwe?
Nie, nie jest. Tam są nawet "koniki", ludzie, którzy handlują biletami. Tak jak w Polsce, gdzie na przykład błyskawicznie rozchodzi się 60 tys. biletów na siatkówkę. W Stanach Zjednoczonych bilety na Super Bowl są zarezerwowane na pięć lat naprzód i jest tylko kwestia ile biletów trafi na czarny rynek. Jest przydział wejściówek dla zawodników obecnych i byłych, dla ludzi z NFL. Tak więc trzeba mieć albo szczęście, albo dużo pieniędzy, albo układy żeby się dostać na taki mecz.
Ile taki bilet może kosztować na czarnym rynku w dzisiejszych czasach?
Normalnie bilet kosztuje 200-250 dolarów, u koników nie ma limitu. Niektórzy płacą i 25 tysięcy. Jak jakiś milioner zdecyduję się w ostatniej chwili, to da każde pieniądze, żeby tam być i zaprosić swoich gości.
Pojemność stadionu jest ograniczona, ale na taki mecz przyjeżdżają chyba fani z całego kraju? Jak wygląda meczowy dzień Super Bowl?
Od rana kibice przyjeżdżają na parking. Bogaci mają swoje wynajęte boxy z obsługą, a wszyscy inni rozstawiają grille na zewnątrz, przywożą jedzenie i napoje. Urzędują już od 10, tak żeby byli weseli zanim zacznie się mecz. To jest taka uczta sportowa, na którą przyjeżdżają całe rodziny. To nie jest tylko sam mecz, nie którzy lubią cheerleaderki, inni występy artystyczne, większość oczywiście sport. Każdy coś znajduje dla siebie. Super Bowl to rodzinna impreza.
W Europie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że kibice jeżdżą za swoją drużyną niemal zawsze i wszędzie. Czy na Super Bowl przyjeżdżają fani drużyn, które grają w finale?
Oczywiście. Są preferencje dla kibiców tych drużyn. Ci, którzy mają sezonowe karnety dostają pulę biletów - pięć, sześć tysięcy. I ci kibice biorą je z wielką chęcią - albo je sprzedają i zarabiają, albo idą na mecz.
REKLAMA
W tym roku w finale zagrają New England Patriots i Seattle Seahawks. Kto jest Pana zdaniem faworytem, kto lepiej się prezentował w całym sezonie?
Gdy zostają dwie najlepsze drużyny, to są one na podobnym poziomie. Pogoda nie odgrywa większej roli. Nie tak jak kiedyś, gdy zdarzało się, że grano na mrozie i zwyciężał zespół, który był przyzwyczajony do takich warunków. Kto by przypuszczał trzy lata temu, że Seawaks wygrają Super Bowl i będą go teraz bronić? Dlatego ja trochę dopinguję właśnie Seattle, żeby wygrali dwa razy z rzędu, to zdarza się rzadko. Ale faworytem jest New England Patriots. Jednak biorąc pod uwagę podobne siły i umiejętności drużyn, to każdy może wygrać ten mecz.
bor
REKLAMA