MŚ piłkarzy ręcznych. Chrapkowski: śpiewy, uśmiechy, piątki

Polscy piłkarze ręczni po raz trzeci w historii wywalczyli medale mistrzostw świata. W meczu o trzecią lokatę Polacy po dogrywce pokonali Hiszpanów 29:28. Z rozgrywającym polskiego zespołu, Piotrem Chrapkowski w stolicy Kataru rozmawiał Andrzej Janisz.

2015-02-02, 11:14

MŚ piłkarzy ręcznych. Chrapkowski: śpiewy, uśmiechy, piątki

Posłuchaj

Piotr Chrapkowski po meczu z Hiszpanią (IAR)
+
Dodaj do playlisty

MŚ piłkarzy ręcznych: bramka w ostatniej sekundzie, dogrywka i medal dla Polski [RELACJA]

Andrzej Janisz: To jest chyba kapitalne uczucie?

Piotr Chrapkowski: Kapitalne uczucie. Wszyscy po meczu byliśmy w euforii; wydarliśmy to zwycięstwo. Hiszpanie w II połowie odskoczyli na kilka bramek, ale nasza chęć, nasza wola walki doprowadziły do dogrywki, a w tej dogrywce również okazaliśmy się lepsi o jedną bramkę.

Możemy oczywiście rozmawiać o meczu, który w Polsce albo wszyscy widzieli albo wszystko już o nim wiedzą, ale ja chciałbym, żebyś trochę opowiedział o tym, czego my nie widzimy; czego nie widzą kibice. Co działo się w szatni w przerwie?

W przerwie? Tłumaczyliśmy sobie kilka akcji, które nam nie powychodziły; nasze rzuty, które obronił bramkarz, ze powinniśmy je kierować w inne partie bramki, żeby on tych skutecznych interwencji nie miał. Poprawiliśmy troszeczkę grę; widać było w obronie ostatnie 15 minut i cała dogrywka to mogły być szkoleniowe minuty. Też cierpliwie w ataku. Świetny dzisiaj Michał Szyba; wszyscy to widzieli. W końcu ma ten swój upragniony zegarek. Widać było, że cała drużyna żyje tym meczem, że wszyscy chcą ten brąz i chcieliśmy te medale bardziej niż Hiszpanie i dlatego wygraliśmy.

Kiedyś wypowiedziałeś takie kapitalne słowa „Nie ja; nie ja, bo my; bo jesteśmy zespołem”. Rewelacyjne jest to, że prawie w każdym meczu wyskakuje ktoś inny i bierze ciężar odpowiedzialności na swoje barki i dodaje troszeczkę więcej.

Tak i to jest ten nasz kapitał, gdzie każdy może coś wnieść od siebie, każdy coś daje. Raz wyjdzie temu lepiej, raz tamtemu, ale liczy się wynik na koniec i to, że wygrywa Polska, wygrywa reprezentacja, wygrywa orzełek i dzięki temu cieszymy się dzisiaj z tego brązu.

REKLAMA

A jak zeszliście już do szatni po tym, jak was umęczyliśmy tymi samymi pytaniami, to co tam było?

Śpiewy, uśmiechy, piątki; jakieś uściski; zdjęcia, trochę sms-ów czy rozmów z najbliższą rodziną i ogólnie euforia.

Ty raczej nie musiałeś telefonować, bo żona jest tutaj, w Katarze.

Tak; żona, która jest w ciąży, pod koniec piątego miesiąca, przyleciała specjalnie na mecze finałowe i jestem jej za to wsparcie wdzięczny. Mówi, że ona dopingowała; że nasza córeczka, która urodzi się na początku czerwca również kopała i dopingowała tatę i całą drużynę. Jestem jej za to niezmiernie wdzięczny, bo super jest mieć tutaj kogoś tak bliskiego przy sobie.

Nie chcę nalegać, ale na imię powinna mieć Wiktoria.

W sumie pasowałoby to. Może; jeszcze nie mamy imienia, ale weźmiemy pod uwagę.

PGNiG/x-news

REKLAMA

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej