Polscy szczypiorniści drudzy w majowym turnieju. Na koniec porażka z Brazylią

Polska i Brazylia wygrały w Krakowie swoje wcześniejsze mecze turnieju, toteż ich pojedynek decydował o zwycięstwie w całych trzydniowych zawodach. Lepsi okazali się Brazylijczycy, którzy zwyciężyli w imprezie.

2015-05-03, 21:05

Polscy szczypiorniści drudzy w majowym turnieju. Na koniec porażka z Brazylią
Zawodnik reprezentacji Polski Michał Jurecki i Brazylijczyk Felipe Borges. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Posłuchaj

Kamil Syprzak ocenił, że polskiej drużynie nie wyszła pierwsza połowa (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Przed rozpoczęciem gry kibiców rozgrzewały rytmy m.in. samby, co zapewne spodobało się Brazylijczykom. Potem już na parkiecie tańca nie było, tylko twarda walka.

Początkowo Polacy trafiali z kontr i prowadzili 3:1, rywale wyrównali na 4:4 i w 10. minucie trener gospodarzy Michael Biegler poprosił o przerwę. Niewiele pomogła, bo skuteczniejsi okazali się Brazylijczycy, którzy prowadzili nawet czterema bramkami (12:8). Dobrze, szczęśliwie (słupki, poprzeczka) i widowiskowo bronił Maik Santos. Po każdej udanej interwencji podbiegał do kolegów na ławce rezerwowych, by "przybić piątkę".

Na drugą połowę gospodarze wyszli z dwubramkową stratą. Na doping kilkutysięcznej widowni i atmosferę w Spodku nie mogli narzekać. I szybko nie tylko odrobili straty, ale po dwóch trafieniach Michała Jureckiego wyszli na prowadzenie 16:14.

Biało-czerwoni rzadziej pozwalali rywalom dochodzić do pozycji rzutowych, swoje "dołożył" bramkarz Piotr Wyszomirski, co pozwoliło drużynie utrzymywać niewielką przewagę. Tak było do 48. minuty, kiedy to Brazylijczycy na chwilę objęli prowadzenie. Potem poziom emocji wyraźnie wzrósł, bo losy spotkania ważyły się do końcowej syreny. Minutę przed końcem było 24:25 po solowej akcji Joao Pedro Silvy. Polacy nie zdołali już odpowiedzieć.

REKLAMA

- Mieliśmy w tym turnieju do czynienia z coraz agresywniej grającymi w obronie zespołami. Uważam, że dziś zasłużenie wygrała Brazylia. Mimo fantastycznego dopingu widowni nie potrafiliśmy pokazać naszej gry. W obu połowach były fazy, w których dominowaliśmy. Ale też oddawaliśmy rzuty z pozycji, w których nie miały one szans powodzenia. W wypracowanych sytuacjach pudłowaliśmy. Na arenie międzynarodowej nie można takich okazji marnować. Decydowaliśmy się w ataku na rozwiązania skomplikowane. Musimy bardziej skupić się na planie meczowym ustalonym wcześniej. Starałem się studzić emocje podczas przerw - powiedział trener reprezentacji Polski Michael Biegler.

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej