Ekstraklasa: kontrowersyjne decyzje sędziów przyniosły pierwszą porażkę Korony

W ostatnim meczu 3. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce przegrała u siebie z Ruchem Chorzów 1:2. Spotkanie przyniosło wiele kontrowersji, a gospodarze mogą mieć pretensje do arbitrów, którzy popełnili błędy przy obu bramkach drużyny "Niebieskich".

2015-08-03, 20:58

Ekstraklasa: kontrowersyjne decyzje sędziów przyniosły pierwszą porażkę Korony

Posłuchaj

"Porażka musiała się zdarzyć, ale niekoniecznie w tym meczu" - ocenił kapitan Korony Piotr Malarczyk (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Mecz dobrze rozpoczęli zawodnicy Korony. Już w ósmej minucie cieszyli się z prowadzenia po bramce Pawła Sobolewskiego, który strzałem z dystansu pokonał Mausa Putnockiego. W drugim kwadransie spotkania uaktywnili się jednak goście, sprowadzając żółto-czerwonych na długie minuty do defensywy. W 21. minucie okazję do zdobycia drugiej bramki zmarnował Michał Przybyła, który przekonany o tym, że jest na spalonej pozycji zawahał się i nie doszedł do piłki.

W 34. minucie wyrównali Chorzowianie, po błędach kielczan i sędziego linowego na czystą pozycję wyszedł Eduards Visniakovs, który pewnym uderzeniem na dalszy słupek pozostawił Trelę bez szans. Do końca drugiej połowy gra na stadionie przy Ściegiennego była dość wyrównana, choć częściej przy piłce utrzymywali się gospodarze.

W ostatniej minucie przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, bliski zdobycia bramki był Przybyła, przeszkodził mu jednak w polu karnym Rafał Grodzicki. Część kibiców uznała, że zrobił to nieprzepisowo i sędzia powinien podyktować rzut karny dla gospodarzy, jednak arbiter nie dopatrzył się faulu.

Zaraz po przerwie ponad osiem tysięcy kibiców obserwowało dużo słabsze widowisko niż przed zamianą stron. Dopiero po 60. minucie nieco przyśpieszyli kielczanie, ale w ich grze brakowało dokładności. Dobrze w bramce prezentował się także Matus Putnocky, który kilka razy popisywał się doskonałymi interwencjami, broniąc Ruch przed utratą bramki.

REKLAMA

Na swoją okazję cierpliwie czekali goście. W 80. minucie wyszli na prowadzenie po golu Mariusza Stępińskiego, który na boisku zameldował się zaledwie dziesięć minut wcześniej. Dobrze przejął podanie Grodzickiego i pewnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. Gol jednak dyskusyjny, bo z pozycji trybuny prasowej wiele wskazywało na to, że zdobywca bramki był na spalonym.

Wyjście na prowadzenie dodało skrzydeł zawodnikom z Górnego Śląska, którzy w ostatnich minutach mocno przyśpieszyli, z kolei gospodarze popełniali coraz więcej błędów głównie w defensywie oddalając szanse na uratowanie w Kielcach choćby punktu. Niemoc Korony potwierdził w 89. minucie Przemysław Trytko, który mimo wymarzonej sytuacji na wyrównanie skierował piłkę nad poprzeczką. Ostatecznie po dwóch zwycięskich kolejkach żółto-czerwoni zostali zatrzymani u siebie, pozostając z sześcioma punktami na koncie.

Po meczu powiedzieli:

Marcin Brosz (trener Korony Kielce): Oglądaliśmy dobre spotkanie. Oczywiście, dla nas najlepiej byłoby gdyby punkty zostały w Kielcach, natomiast patrząc na mecz, był on szybki, dynamiczny, dużo się działo. Mieliśmy swoje sytuacje. Niestety, po pierwszej bramce mieliśmy przestój, który nie powinien mieć miejsca. Inna rzecz, to momenty, w których Michał Przybyła dobrze wychodził na wolną przestrzeń. Gdybyśmy potrafili to wykorzystać, ten mecz wyglądałby zdecydowanie inaczej. W drugiej połowie, także po stracie drugiej bramki, dążyliśmy do wyrównania, walczyliśmy do końca, niestety nie udało się. Musimy w kolejnych meczach nadrobić tę dzisiejszą stratę. Najbardziej kontrowersyjną sytuacją jest ta, bodajże z 44. minuty, kiedy Michał Przybyła dochodzi na czwartym metrze do głowy i zostaje popchnięty przez zawodnika z Chorzowa i sędzia kończy połowę. To zmienia całkowicie obraz meczu. Jednak my się koncentrujemy na sobie, to zostawiam kolegium sędziów i ich ocenie.

Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów): To był ciekawy mecz dla kibiców. Sytuacja często się zmieniała. Ale to my byliśmy o jedną bramkę skuteczniejsi. Mecz był wyrównany, Korona miała swoje sytuacje, ale znów dobrze zagrał Putnocky, który miał kapitalne interwencje. Oprócz tych bramek mieliśmy jedną lub dwie sytuacje, które mogły zakończyć się strzeleniem bramek. Ruch to drużyna, która się konsoliduje i tym bardziej gratuluję tego zwycięstwa. Jest ono dla nas cenne. Każdy punkt będzie konsolidował ją bardziej. Nasze zmiany wpłynęły na to, że byliśmy groźniejsi. W pewnym momencie Korona zepchnęła nas głęboko do defensywy, przeżywaliśmy trudne chwile i trzeba było dokonać roszad. Myślę, że pierwsze dwie przyniosły skutek.

REKLAMA

Korona Kielce - Ruch Chorzów 1:2 (1:1)

Bramki: 1:0 Paweł Sobolewski (8), 1:1 Eduards Visniakovs (34), 1:2 Mateusz Stępiński (80).

Żółta kartka - Ruch Chorzów: Michał Koj, Eduards Visniakovs, Patryk Lipski.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 8 251.

Korona Kielce: Dariusz Trela - Vladislavs Gabovs, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Paweł Sobolewski (59. Tomasz Zając), Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanovic, Marcin Cebula (82. Łukasz Sierpina), Serhij Pyłypczuk - Michał Przybyła (73. Przemysław Trytko).

REKLAMA

Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Koj, Paweł Oleksy - Rołand Gigołajew, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski (74. Maciej Iwański), Marek Zieńczuk (67. Mateusz Stępiński) - Eduards Visniakovs (90+3. Marek Szyndrowski).

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej