Mariusz Wlazły: Polonia Londyn pokazała dużą ambicję
Siatkarze PGE Skry przegrali w Londynie z VfB Friedrichshafen 0:3 w finale turnieju o Puchar Polskich Lotników. Kapitan bełchatowian Mariusz Wlazły uważa, że głównym powodem porażki była wczesna faza przygotowań do nowego sezonu Plus Ligi.
2015-09-14, 10:40
Posłuchaj
PAP: Kibice bardzo liczyli na zwycięstwo... Dlaczego się nie udało?
Mariusz Wlazły: Trzeba pamiętać, że jesteśmy na innym etapie przygotowań. Dopiero od niedawna trenujemy siatkówkę, wcześniej skupialiśmy się na przygotowaniach fizycznych. Rywale są na innym etapie przygotowań, już zbliżają się do ich końca i różnica jest jeszcze zauważalna. To jednak kwestia dotarcia się. W dodatku nie mogliśmy grać w najsilniejszym składzie: bo nie mieliśmy wielu zawodników, którzy grają w Pucharze Świata w Japonii lub byli lekko kontuzjowani (np. Michał Winiarski). Chcieliśmy się dobrze zaprezentować przed w większości polską publicznością i choć każdy z nas miał lepsze i gorsze momenty, ogólnie jesteśmy zadowoleni.
PAP: Sprawiliście dużo radości kibicom, którzy na co dzień nie są przyzwyczajeni do oglądania takich gwiazd jak Skra czy Friedrichshafen. Angielska siatkówka jest wciąż półamatorska.
M.W.: Zgoda, w Anglii nie ma tradycji siatkarskich i nasz sport jest raczej niszowy. Tym bardziej jednak cieszę się, że ci, którzy go tutaj tworzą - grają, organizują turnieje - bawią się tym wszystkim w kreatywny sposób. Dzięki temu także kibice, którzy przychodzą na mecze czerpią z tego dużo radości. Mieliśmy wsparcie całej hali, bo Polaków przyszło zdecydowanie więcej niż Niemców. Przyzwyczailiśmy się do podobnej atmosfery w Polsce, to cieszy.
REKLAMA
PAP: Wczoraj graliście z polską drużyną, IBB Polonią Londyn. Ostatni raz spotkaliście się kilka lat temu w Bełchatowie. Widać różnicę?
M.W.: Oj, tak. Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że zrobili duże postępy. Wtedy ich drużyna była z naszego punktu widzenia zupełnie amatorska, a teraz widać, że są już dużo lepsi.
PAP: Jednym z pomysłów na rozwój siatkówki w Wielkiej Brytanii mogłoby być ściąganie zawodników, którzy w Polsce czy silniejszych ligach kontynentalnych kończą kariery, a tutaj mogliby jeszcze kilka lat pograć. To dobry kierunek?
M.W.: Jestem na takim etapie kariery, że jeszcze nie muszę się tym martwić (śmiech). Myślę jednak, że to byłoby z korzyścią dla jednych i drugich, bo przy poziomie, który reprezentują siatkarze z Polski, ich umiejętności mogłyby być tutaj odpowiednio użyte: można byłoby się od nich uczyć i w ten sposób podnosić jakość rozgrywek.
REKLAMA
PAP: Oglądaliście Puchar Świata?
M.W.: Wstyd się przyznać, ale nie (śmiech). Widzieliśmy jednak wyniki i oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni. Szanse na uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej są duże i mam nadzieję, że wszyscy będziemy mogli się z tego wkrótce cieszyć. Poczekajmy jednak do końca.
Rozmawiał w Londynie - Jakub Krupa
ps
REKLAMA
REKLAMA