Ekstraklasa: gorąco w Legii Warszawa. "To ja jestem trenerem"
Trener Legii Warszawa Henning Berg niemal od początku roku poddawany jest krytyce. Najpierw stracił mistrzostwo Polski na rzecz Lecha Poznań, później w fatalnym stylu przegrał z "Kolejorzem" Superpuchar Polski, do tego doszły też wpadki w nowym sezonie Ekstraklasy.
2015-09-25, 14:16
Nie o same wyniki jednak chodzi. Irytujące jest zachowanie Norwega na konferencjach prasowych. Nawet po przegranych meczach widzi on świat w różowych barwach. Za każdym razem podkreśla, że jego zespół był lepszy.
Powiązany Artykuł
Ekstraklasa
Niezrozumiałe jest też szukanie na siłę nowych pozycji dla piłkarzy, jak choćby ustawienie Stojana Vranjesa w roli stopera (Bośniak jeszcze w barwach Lechii Gdańsk zagrał na tej pozycji jeden mecz i głośno wyrażał nadzieję, że zdarzyło się to po raz ostatni bo po prostu grać tam nie potrafi) czy Michała Pazdana w roli defensywnego pomocnika.
Wydawać by się mogło, że awans do fazy grupowej Ligi Europy i efektowne ligowe zwycięstwo z Ruchem Chorzów wzmocnią pozycję byłego piłkarza Manchesteru United na ławce trenerskiej. Nic bardziej mylnego. Po meczu z "Niebieskimi" Berga skrytykował dyrektor sportowy Legii Michał Żewłakow. Konkretnie chodziło o decyzje personalne podejmowane przez szkoleniowca.
REKLAMA
Żewłakow powiedział w jednym z wywiadów, że nie rozumie decyzji trenera Henninga Berga odnośnie zmian w trakcie tego spotkania i że on wpuściłby na boisko innych zawodników. Padło nazwisko Ivana Trickovskiego.
Macedończyk przyjechał do Warszawy pod koniec letniego okienka transferowego. Przyjechał z dużymi zaległościami, które musiał nadrobić. W meczu z Zagłębiem Lubin (2:2, przy stanie 0:2 Trickovski zdobył kontaktową bramkę) pokazał, że może być już wzmocnieniem wicemistrzów Polski.
Warszawskie deja vu?
We wspomnianym wcześniej meczu z Ruchem Legia prowadziła 4:1 już w 60. minucie. Berg na boisko wolał wpuścić Rafała Makowskiego, Arkadiusza Piecha i Marka Saganowskiego. O ile pierwszą zmianę można jeszcze zrozumieć to wprowadzenie na samą końcówkę, kończącego karierę "Sagana" kosztem Macedończyka, który z pewnością "potrzebuje gry", już nie.
W Warszawie wolą dmuchać na zimne bo sytuacja niepokojąco zaczyna przypominać "telenowelę" z Orlando Sa. Nikt nie miał wątpliwości, że Portugalczyk był najlepszym napastnikiem stołecznego klubu. Tajemnicą Poliszynela jest jednak fakt, że Berg o tego napastnika nie zabiegał. Jego absencje na boisku z pewnością nie miały nic wspólnego z formą sportową piłkarza, co udowadnia grając obecnie w angielskim Reading. Skończyło się chłodnym pożegnaniem po zakończeniu sezonu.
REKLAMA
Czy podobnie może być z Trickovskim? W czwartek Legia ponownie wygrała 4:1, tym razem w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk. Zmiany w trakcie gry? Makowski, Saganowski i Łukasz Broź.
Po meczu na konferencji prasowej Berg odniósł się do słów Żewłakowa. - Rozmawiałem z nim na ten temat. Dałem mu do zrozumienia, że jeśli ma jakieś uwagi odnośnie mojej pracy, to powinien je wyjaśniać bezpośrednio ze mną. To ja jestem trenerem, to ja ustalam skład pierwszej drużyny i to ja decyduje o zmianach w trakcie meczu. Bardzo chętnie będę rozmawiał z nim o futbolu, ale wyłącznie albo w jego biurze, albo w moim. To jest dla mnie właściwy sposób załatwiania tego typu spraw. Na koniec dnia wszyscy muszą jednak pamiętać, że to ja jestem trenerem Legii Warszawa, a Michał Żewłakow jej dyrektorem sportowym - powiedział.
A Trickovski? W piątek dostał powołanie do reprezentacji Macedonii...
REKLAMA
bor
REKLAMA