Szwajcarskie laboratorium antydopingowe zamieszane w aferę w Rosji
Zniszczyliśmy próbki pobrane od rosyjskich lekkoatletów, ale było to zgodne z przepisami Międzynarodowej Agencji Antydopingowej (WADA) - zapewniła dyrekcja laboratorium w Lozannie. Poniedziałkowy raport WADA zarzucił Rosjanom zorganizowany proceder dopingowy.
2015-11-12, 19:22
W 323-stronnicowym dokumencie zarzucano rosyjskim instytucjom korupcję i fałszowanie wyników kontroli antydopingowych. We wtorek pozbawiono akredytacji laboratorium w Moskwie, a dzień później do dymisji podał się jego dyrektor Grigorij Rodczenkow, oskarżany m.in. o niszczenie dowodów.
W czwartek publicznie ogłoszono, że część próbek pobranych od rosyjskich sportowców znalazło się w Szwajcarii, ale w tamtejszym laboratorium również dochodziło do ich niszczenia.
Szpital w Lozannie, w którym mieści się laboratorium, zapowiedział, że powoła komisję, która zbada okoliczności sprawy.
Afera dopingowa w Rosji wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. W wyemitowanym filmie trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa (także srebrna medalistka halowych mistrzostw świata na 3000 m i mistrzostw Europy na 5000 m w 2006 roku) przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych tak, aby testy nie wykazały zażywania niedozwolonych środków. W kwietniu 2015 roku została zdyskwalifikowana na dwa lata. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".
W poniedziałkowym raporcie WADA domagała się wykluczenia Rosji ze struktur Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), co w najgorszym wypadku może oznaczać nawet zakaz startu reprezentantów tego kraju w tej dyscyplinie na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Zarząd IAAF ma spotkać się w piątek i wtedy spodziewana jest decyzja.
man
REKLAMA