MŚ piłkarek ręcznych: odmieniona drużyna Kima Rasmussena

2015-12-15, 18:49

MŚ piłkarek ręcznych: odmieniona drużyna Kima Rasmussena
Od lewej: Monika Stachowska, Anna Wysokińska i Aleksandra Zych podczas treningu zawodniczek reprezentacji Polski w duńskim Herning, przed jutrzejszym meczem z Rosją w ćwierćfinale mistrzostw świata piłkarek ręcznych. Foto: PAP/Marcin Bielecki

Wielka w tym zasługa trenera Kima Rasmussena, że po wcześniejszych niezbyt udanych występach w fazie grupowej, na zwycięski mecz z Węgierkami w 1/8 finału mistrzostw świata w Danii (24:23), na boisko wyszła odmieniona drużyna - uważają polskie zawodniczki.

Posłuchaj

Sylwia Urban (PR1) - Polki awansowały do ćwierćfinału MŚ piłkarek ręcznych (Kronika Sportowa)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

piłka ręczna Polska 1200.jpg
Polki zmęczone, ale szczęśliwe po awansie

- Dostałyśmy lekcję, bo to co reprezentowałyśmy w ostatnich meczach było naprawdę tragiczne. Trener musiał postawić nam swoje warunki: powiedział nam co nieco, co nieco pokazał. Jak widać to dało efekt - wyjawiła obrotowa reprezentacji Hanna Sądej.

Kadrowiczki chyba lubią swojego selekcjonera, bo wypowiadają się o nim z szacunkiem i w samych superlatywach. - Trener Rasmussen jest taką osobą, która czasami lubi się pośmiać, czasami potrafi pokazać, że jest wymagającym szkoleniowcem. To na pewno miało na nas wpływ, że wygrałyśmy z Węgierkami – dodała Sądej.

Zapytany czego takiego dokonał, że jego zespół w 1/8 finału wreszcie pokazał na co go stać, odpowiedział, że to wynik wielu rozmów i wzajemnego zaufania. - Przeprowadziliśmy odpowiednie rozmowy. Ten zespół ma charakter. Nieważne co było w przeszłości, my zawsze patrzymy w przyszłość. To jedna z mocnych stron tego teamu. Mamy w zespole wspaniałą atmosferę. Co się uwidacznia szczególnie gdy gra z nożem na gardle. Wtedy trzymamy się razem. Zazwyczaj gdy mamy ostatnią szansę wówczas sprężamy się jeszcze bardziej i wykonujemy największą robotę - podkreślił.

Jako niezwykle ważną cechę swojego zespołu wymienił konsekwencję w dążeniu do zwycięstwa, nawet jeśli nie wszystko układa się po ich myśli. - Staram się wpoić drużynie mentalność zwycięzców, dlatego my nigdy nie odpuszczamy. Jeśli nawet mamy przestój, dziesięć minut gorszej gry, ciągle liczymy na zdobycie gola w następnej akcji, na zatrzymanie rywalek. Ja wierzę w dziewczyny, a one wierzą w moje pomysły – podsumował trener.

PolskieRadio.pl/Paweł Kurek

man

Polecane

Wróć do strony głównej