Ekstraklasa: akcja "grosz". Kibice nie chcą żeby Górnik Łęczna grał na Arenie Lublin

Górnik Łęczna w piłkarskiej Ekstraklasie przegrał dwa pierwsze spotkania i zamyka tabelę. Problemem są jednak nie tylko wyniki uzyskiwane przez zespół.

2016-07-28, 12:53

Ekstraklasa: akcja "grosz". Kibice nie chcą żeby Górnik Łęczna grał na Arenie Lublin

Mimo porażek drużyna prowadzona przez młodego trenera Andrzeja Rybarskiego zbiera pochwały za ambitną postawę i dobre przygotowanie motoryczne do sezonu, co powinno procentować w kolejnych meczach.

Okoliczności towarzyszące występom Górnika w Lublinie wprowadzają jednak dodatkowe elementy nerwowości wynikające z bojkotu, jaki ogłosili kibice. Nie dość, że sami postanowili nie uczestniczyć w meczach nie tylko na Arenie Lublin, ale także w spotkaniach wyjazdowych, to przy okazji poniedziałkowego pojedynku z Lechią Gdańsk (1:2) spowodowali całkowity paraliż systemu sprzedaży biletów w kasach stadionu przez co na trybunach nie zasiadło wielu ludzi, głównie z Lublina, którzy chcieli obejrzeć w akcji zespoły Ekstraklasy.

Na stronie internetowej klubu kierownictwo klubu z Łęcznej przeprosiło wszystkich, którzy z powodu zablokowanych kas nie mogli obejrzeć meczu z Lechią.

"Jest nam przykro, że doszło do takiej sytuacji. Niestety w godzinach meczu nie mieliśmy na to wpływu. Wierzymy, że wypracowane w najbliższej przyszłości rozwiązania pozwolą uniknąć podobnych zdarzeń" - napisano w komunikacie.

REKLAMA

Kibiców tyle samo, efekt inny

Z kolei fani Górnika na swojej stronie internetowej chwalą się sukcesem akcji "grosz", polegającej na płaceniu za bilety monetami jedno-, dwu- i pięciogroszowymi i niedopuszczaniu przez to do kas innych chętnych. Członkowie Klubu Kibica zapowiadają kontynuowanie bojkotu pierwszej drużyny.

- Zachęcamy prawdziwych sympatyków piłkarstwa do nabywania biletów drogą internetową bądź w przedsprzedaży m.in. w wybranych punktach Kolportera - zaznaczył Jakub Drzewiecki, rzecznik prasowy Górnika.

Taka sytuacja jest mało komfortowa dla zawodników, co przyznał Grzegorz Bonin. - Mieliśmy swój kameralny stadion i jak przyszło trzy-, cztery tysiące widzów to w trzech czwartych był on wypełniony i przeciwnikom ciężko się grało. Musimy jednak robić swoje, nie patrząc na trybuny - powiedział.

Poniedziałkowy mecz z Lechią obejrzało w Lublinie 3574 widzów.

REKLAMA

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej

Najnowsze