WTA Wuhan: Agnieszka Radwańska spodziewa się ciężkiej przeprawy
Agnieszka Radwańska podkreśliła, że mecze z Caroline Wozniacki, z którą zmierzy się w środę w 1/8 finału turnieju WTA w chińskim Wuhan, zawsze są trudne i wyczerpujące. - Szczególnie pod koniec sezonu, gdy zmęczenie się kumuluje - przyznała polska tenisistka.
2016-09-27, 18:13
- Z Karoliną nigdy nie jest łatwo. Nasze mecze zazwyczaj są długie i ciężkie. Szczególnie jest to odczuwalne pod koniec sezonu, gdy zmęczenie się kumuluje. Tak właśnie było ostatnio w Tokio. W takim długim pojedynku zdarzają się kryzysy i kto szybciej je opanuje, ten wygrywa. Na szczęście jestem tutaj w jednym kawałku - powiedziała Radwańska z uśmiechem na konferencji prasowej po wtorkowym zwycięstwie nad Jekateriną Makarową 6:4, 6:1.
Wozniacki z kolei pokonała Czeszkę Katerinę Siniakovą 6:4, 6:4 i w środę tenisistki, które nie kryją, że się przyjaźnią, po raz drugi w ciągu pięciu dni staną naprzeciw siebie. W sobotę w półfinale zawodów w Tokio Dunka zwyciężyła po prawie trzech godzinach gry 4:6, 7:5, 6:4 i poprawiła bilans wzajemnych potyczek na 9-4.
- Po US Open w Nowym Jorku, gdzie "Caro" dotarła do półfinału, zyskała na pewności siebie. Znowu dużo atakuje, ryzykuje, rzadko się myli, nie oddaje punktów za darmo. Poprawiła też serwis w ostatnim czasie. Uważam, że jeśli dalej będzie prezentować te walory, to wkrótce wróci do czołowej "10" - dodała.
Polka była zadowolona z występu przeciw Makarowej. - Pierwszy mecz w imprezie zawsze niesie ze sobą jakieś niewiadome. Inne korty, inne piłki, inna pogoda. Tutaj, podobnie jak w Tokio, również jest duszno i panuje duża wilgotność, ale tam niemal cały tydzień padało i grałyśmy przy zamkniętym dachu. To sprawia, że są jeszcze trudniejsze warunki, a korty szybsze. Dziś w końcu mogłam zagrać na świeżym powietrzu, z czego bardzo się cieszę - tłumaczyła.
Wyraziła przekonanie, że w spotkaniu z Wozniacki znowu - jak w Tokio - będzie miała swoje szanse, ale liczy, że tym razem uda się je wykorzystać. - Czeka mnie jednak zapewne długa batalia, bo tutejsze korty sprzyjają raczej takim spotkaniom - zauważyła.
Zawodniczka z Krakowa była też pytana o inną tenisistkę polskiego pochodzenia - Angelique Kerber, która od niedawna prowadzi w światowym rankingu. Radwańska zaznaczyła, że Niemka w pełni na to zasłużyła. - "Angie" ma nieprawdopodobny rok. Gra wspaniale od samego początku, czyli Australian Open, aż do tej pory. Zawsze dobrze widzieć nowy numer jeden, bo to jakiś powiew świeżości w cyklu - powiedziała.
Wspomniała też, że choć kilka razy się wybierała, nigdy nie udało się jej odwiedzić Puszczykowa, gdzie Kerber często trenuje w akademii swojego imienia. - Znam za to jej dziadka i może wreszcie uda mi się tam wybrać. To fajne, że "Angie" na co dzień może ćwiczyć na kortach krytych, bo to duże ułatwienie wobec pogody w Polsce - dodała.
Radwańska przyznała też, że w rozmowach z Kerber i Wozniacki przewijał się w przeszłości temat wspólnych występów pod jedną flagą. - To fakt, że mogłybyśmy stworzyć świetny zespół, który mógłby się pokusić np. o zwycięstwo w Fed Cup. Nasze losy potoczyły się jednak inaczej i dziś, choć to nie moja decyzja, już raczej nie ma na to szans - odparła zagadnięta przez jednego z dziennikarzy.
Polka dość pozytywnie odniosła się do pomysłu Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF), by finałowe mecze Pucharu Davisa czy Fed Cup rozgrywane były na neutralnym terenie. - Póki co jestem dość daleko od finału tych rozgrywek, więc chyba nie jestem najlepszym ekspertem w tej sprawie. Myślę jednak, że to pomysł godny uwagi. Często gramy na różnych kontynentach, nieraz w odległych częściach świata, np. Australii czy Japonii, i później musimy bardzo daleko podróżować do swojego kraju na mecz. Gdyby np. obie drużyny miały się spotkać w połowie drogi, to miałoby to sens - oceniła.
Organizatorzy pojedynek Radwańskiej z Wozniacki wyznaczyli jako ostatni w środę. Powinien się rozpocząć około godz. 15 czasu polskiego.
man
REKLAMA