Projekt "Lechia Gdańsk", czyli taki piękny chaos
Spotkanie piłkarskiej Ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk a Legią Warszawa dało odpowiedź na pytanie w jakiej formie jest zespół biało-zielonych? Jest w świetnej, rozegrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Dlaczego, więc ekipa z Gdańska przegrała?
2017-03-20, 22:30
Czasami zdarza się, że lepszy przegrywa. W tym przypadku widać jednak było kilka problemów, z którymi Lechia borykała się nie pierwszy raz w tym sezonie.
Brak asekuracji w defensywie
Powiązany Artykuł

Lechia Gdańsk to drużyna, a nie zlepek indywidualności
Gra obronna - to temat rzeka w Lechii. Trener zespołu - Piotr Nowak sam w wywiadzie dla PolskieRadio.pl przyznał, że bardziej ma pojęcie o grze ofensywnej, niż defensywnej. I niestety proste błędy zadecydowały, że wynik był taki, a nie inny. Cały czas odnosi się wrażenie, że w Lechii nie ma asekuracji. Jeśli napastnik rywali atakuje, nawet gdy jest to długa piłka, ma przed sobą zwykle tylko jednego obrońcę. Gdy go minie - zwykle droga do bramki biało-zielonych stoi otworem. Tym ostatnim obrońcą zwykle jest Chorwat - Mario Maloca. Ilość wygranych przez niego pojedynków jest imponująca. Ale jeśli przegra choć jeden z nich - jest dramat. Przykładem jest pierwszy gol dla Legii w ostatnim ligowym meczu z podopiecznymi Piotra Nowaka. Jest Maloca i Michał Kucharczyk przed bramką, a wokół nich - w promieniu 10 metrów - nie ma nikogo!
Chorwat nie ma zupełnie wsparcia u Rafała Janickiego, który z młodego zdolnego piłkarza stał się już dojrzałym przeciętniakiem i jego kariera raczej szybuje w dół niż w górę. Inny defensor Lechii - Joao Nunes - bezbarwny, popełniający błędy w ustawieniu, często dający się wyprzedzać przeciwnikowi. Teoretycznie najlepiej jest na bokach obrony. Jest Paweł Stolarski - dobry zarówno w obronie, jak i ataku. W jego miejsce na prawej obronie jest też Grzegorz Wojtkowiak, który nie popełnia rażących błędów. Jakub Wawrzyniak, choć błędy popełnia, to też czasami ma mecze wzorowe.
REKLAMA
Generalnie w obronie Lechia Gdańsk powinna zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze zaangażować konsultanta-specjalistę od gry defensywnej, żeby pomógł Piotrowi Nowakowi. Po drugie - jak najszybciej sprowadzić z powrotem Gersona (piłkarz jest na wypożyczeniu), który jest gwiazdą w Górniku Łęczna, prawdziwym liderem obrony. I po trzecie - zrobić wszystko, żeby sprowadzić Pawła Dawidowicza (sprzedany z Lechii do Benfiki Lizbona w 2014 roku), człowieka z biało-zielonym DNA, który będzie gryzł trawę.
Houston, mamy problem!
W pomocy drużyny z Gdańska - tu Houston mamy problem, wielki problem. Ten problem nazywa się Milos Krasić. Serb jest ostatnio w fatalnej formie. Jego maniera przetrzymywania piłek a, gdy je traci - symulowania fauli - jest wręcz irytująca.
W meczu z Legią Warszawa był najsłabszym zawodnikiem na boisku. Jego straty powodowały szalone zagrożenie pod bramką Dusana Kuciaka. W ofensywie też nic nie dawał drużynie. Gdy dochodził do piłki, zawodnicy z przodu robili ruch, aby dać mu możliwość szybkiego dogrania futbolówki. Krasić jednak nie dogrywał - wolał wstrzymywać grę, co kończyło się zwykle kosztowną stratą. Pod koniec meczu nie wierzyłem własnym oczom. Oto piłkarze Lechii przestali podawać do swojego kapitana, zawodnika, który w przeszłości grał przecież w CSKA Moskwa, czy Juventusie Turyn.
REKLAMA
Koledzy Serba z boiska potwierdzili, że nie można mu już ufać i trzeba go jak najszybciej odsunąć od gry. Nie może być tak, że obrońca boi się podawać do Krasicia, bo ma zakodowane w tyle głowy, że narazi tym samym drużynę na stratę piłki i za chwilę będzie problem w defensywie. Krasić prawdę mówiąc - "przeczłapał" cały mecz. Po stracie piłki - wolał się położyć, niż wracać za przeciwnikiem. W każdym szanującym się zespole, taki zawodnik byłby z miejsca odsunięty od pierwszego składu. Co z tego, że ma możliwości, skoro ich nie wykorzystuje?
Powiązany Artykuł

Dział Opinii
Lechia Gdańsk ma jednak lidera w środku pola. Jest nim Rafał Wolski. Z Legią zagrał naprawdę znakomicie, a jego rajd okraszony strzałem w słupek mógł być akcją kolejki. Wśród pomocników jest też Simeon Sławczew (wypożyczony ze Sportingu Lizbona), który praktycznie nie zawodzi. Jest też znakomity Lukas Haraslin i świetny Michał Mak na skrzydłach. Nie wspominając już o Sławomirze Peszce, który gdy jest w formie, potrafi w Ekstraklasie ograć każdego obrońcę.
Bogactwo w ofensywie
Z kolei w ataku są i bracia Paixao, którzy potrafią zmarnować wyśmienite okazje seriami, ale potrafią też rozstrzygnąć mecz dla swojej drużyny w mgnieniu oka. No i jest Grzegorz Kuświk, który, co by nie mówić - potrafi strzelać bramki. W ofensywie jest więc problem bogactwa.
Reasumujac: Lechia to TAKI PIĘKNY CHAOS, z którego nie wiadomo, co wyniknie w każdym kolejnym meczu biało-zielonych. Jedno jest pewne. Na meczach Lechii nie można się nudzić.
REKLAMA
Andrzej Ryba, wydawca książek - "Biało-zielona Solidarność" i "Lechia - Juventus. Więcej niż mecz"
REKLAMA