Pięć rzeczy, które zapamiętamy po KSW 39 Colosseum

Gala KSW 39 Colosseum na PGE Narodowym była wyjątkowa pod wieloma względami. Postanowiliśmy wybrać jednak pięć rzeczy, które naszym zdaniem na długo zapadną w pamięć kibicom MMA.

2017-06-01, 17:42

Pięć rzeczy, które zapamiętamy po KSW 39 Colosseum
To była historyczna gala w historii polskiego MMA. Foto: Polskie Radio/Artur Jaryczewski

5 rzeczy, które zapamiętamy po KSW 39 Colosseum:

1. Rekordowa gala

To było największe wydarzenie w historii polskiego MMA i nie tylko. Dotychczas polscy kibice patrzyli z zazdrością na gale organizowane przez UFC, teraz byliśmy świadkami spektaklu, który nie tylko pod względem liczby oglądających przebił największą federację na świecie. Pojedynki, które mogliśmy zobaczyć na Narodowym stały na bardzo wysokim poziomie. Żaden kibic, który zdecydował się poświęcić kilka godzin ze swojego sobotniego czasu, nie może być zawiedziony.

Wracając do liczb - KSW potwierdziła oficjalnie, że pod względem sprzedaży biletów, z wynikiem 57 766, sobotnia gala KSW 39: Colosseum była największym wydarzeniem w nowożytnej historii MMA, a drugim w ogóle, tylko za legendarnym wydarzeniem Pride Shockwave z 2002 roku.

REKLAMA

2. Wygwizdany Mamed

Mimo, iż bonus za najlepszą walkę wieczoru trafił w ręce Mameda Khalidova i Borysa Mańkowskiego, to trzeba uczciwie przyznać, że na PGE Narodowym widzieliśmy ciekawsze pojedynki. Zawodnicy pokazali nam jedynie pojedyncze akcje. Gorąco zrobiło się dopiero po walce, kiedy z bohaterami tego starcia przeprowadzano wywiady w oktagonie. Kiedy do mikrofonu podszedł Khalidov na Narodowym rozległy się gwizdy (trzeba jednak zaznaczyć, że do tego momentu ponad połowa kibiców zdążyła już opuścić stadion). Mamed po kilku chwilach zrezygnował z rozmowy z dziennikarzem i opuścił klatkę.

O tej sprawie wypowiadało się już całe środowisko MMA. Khalidov jest ikoną mieszanych sztuk walki w Polsce - to, że byliśmy świadkami gali KSW na Narodowym to też jego zasługa. Mamed w dużym stopniu przyczynił się do rozkwitu tej dyscypliny w naszym kraju. Gwizdy, który pojawiły się w sobotę zdecydowanie nie powinny mieć miejsca. Ta sytuacja może wpłynąć na dalszą przyszłość Khalidova w KSW. Wraz z walką z Mańkowskim, Mamedowi skończył się kontrakt z Konfrontacją Sztuk Walki. Nie jest tajemnicą, że zawodnika z Olsztyna chętnie w swojej organizacji widzieliby przedstawiciele ACB. Czy KSW uda się zatrzymać Khalidova? Przed Maciejem Kawulskim i Martinem Lewandowskim stoi ciężkie zadanie.

3. Debiut Janikowskiego

Damiana Janikowskiego porównywano często do Szymona Kołeckiego. Zarówno Janikowski, jak i Kołecki to medaliści olimpijscy, oboje zdecydowali się rozpocząć w tym roku przygodę z MMA. Były zapaśnik zaczął jednak z wyższego punktu. Kołecki w swoich pierwszych dwóch walkach dostał zawodników, którzy nie błyszczeli do tej pory w mieszanych sztukach walki, natomiast Janikowski trafił od razu na bardzo doświadczonego rywala. Wszyscy obawiali się o to, czy Wrocławianin nie spali się psychicznie w oktagonie. Janikowski pokazał jednak, że ma duże umiejętności i może daleko zajść w MMA. Z niecierpliwością czekamy na kolejną jego walkę.

4. 16 sekund "Różala"

W przypadku walki Marcina Różalskiego eksperci trafili tylko z jednym - przewidzieli długość trwania pojedynku. Fernando Rodrigues Jr. miał szybko rozprawić się z "Płockim Barbarzyńcą" i pewnie obronić mistrzowski pas. Duża część środowiska MMA zastanawiała się także - jaki jest sens walki Brazylijczyka z Różalem. Podrażniony tymi uwagami Różalski pewnie wszedł do oktagonu i już w szesnastej sekundzie pierwszej rundy znokautował rywala. Różal pokazał, że nie należy nikogo skreślać przed rozpoczęciem walki.

REKLAMA


Po takim występie, czekamy z niecierpliwością na jego kolejny pojedynek. Tym razem już na pewno nikt go nie postawi na straconej pozycji.

5. "Pudzian" show

To był chyba najlepszy pojedynek Mariusza Pudzianowskiego w MMA. 40-latek świetnie rozegrał walkę z Tyberiuszem Kowalczykiem. Przed starciem byłych strongmanów mówiło się, że jeśli "Pudzian" nie rozstrzygnie sprawy w pierwszej rundzie, to może mieć problem. Okazało się jednak, że Pudzianowski miał bardzo dobrze ułożony plan. Nie poszedł na wojnę, a spokojnie punktował rywala. W drugiej rundzie sprowadził "Tyberiana" do parteru i Kowalczyk był zmuszony poddać walkę. "Pudzian" swoją dojrzałością w tym starciu zaskoczył nie jednego kibica MMA. Dostanie teraz szansę rewanżu z "Różalem"?

Artur Jaryczewski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej