Ekstraklasa: Termalice nie pomógł Mucha latający w bramce. Górnik liderem przynajmniej kilka godzin

Najlepszy strzelec ekstraklasy Igor Angulo oglądał z perspektywy ławki rezerwowych zwycięstwo Górnika Zabrze w Niecieczy. Jego koledzy mieli szanse na znacznie bardziej okazałą wygraną, ale gospodarzy w kilku beznadziejnych sytuacjach ratował bramkarz Jan Mucha. 

2017-09-10, 18:31

Ekstraklasa: Termalice nie pomógł Mucha latający w bramce. Górnik liderem przynajmniej kilka godzin

Posłuchaj

Rozgoryczony porażką był trener Bruk-Betu Mariusz Rumak (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Snajper Górnika Zabrze narzekał na lekki uraz już po meczu z Wisłą Płock. Mimo przerwy na reprezentację nie udało się go doprowadzić do pełnej dyspozycji dlatego trener Marcin Brosz wolał nie ryzykować z spotkaniu z drużyną z niższej półki. W zamian za to w ataku postawił na bliźniaczy duet Rafała i Łukasza Wolsztyńskie i jak się miało później okazać - bardzo mu się to opłaciło.

Mecz na dobre zaczął się w 20. minucie kiedy Rafał Kurzawa w pole karnym doskonale znalazł Damiana Kądziora. To była czwarta asysta w ostatnich dwóch spotkaniach Kurzawy, który wyrasta na najlepszego rozdzielającego piłki w lidze. 

Nie minęła chwila a już mogło być 2:0. Tym razem Kurzawa znalazł podaniem Rafała Wolszytyńskiego, ale ten fatalnie spudłował. Kolejny gol dla Górnika wisiał jednak w powietrzu, bo Mateusz Wieteska trafił głową w poprzeczkę.

REKLAMA

Wreszcie w 37. minucie obudzili się gospodarze. Piękny strzał Samuela Stefanika zaskoczył Tomasza Loskę i Górnik miał prawo czuć się zawiedzionym, bo do tego momentu grał lepiej.

Po przerwie Termalikę na prowadzenie mógł wyprowadzić Artiom Putiwcew, ale jego strzał głową wylądował na słupku bramki zabrzan. Z drugiej strony swojego szczęścia znów próbował Wieteska. Jan Mucha instynktownie w stylu bramkarzy grających w piłkę ręczną odbił piłkę a poprawka obrońcy Górnika bardziej rozśmieszyła kibiców niż spowodowała u nich szybsze bicie serca. 

REKLAMA

W Termalice zadebiutował sprowadzony niedawno z Lecha Poznań - Szymon Pawłowski, ale nie był to występ, którym będzie chciał się chwalić na starość wnuczkom.

Najważniejszą akcję meczu goście rozegrali w 70. minucie. W zamieszaniu podbramkowym gola z najbliższej odległości, mimo rozpaczliwej interwencji trzech obrońców, strzelił Łukasz Wolsztyński. Tym samym godnie zastąpił super-snajpera Górnika - Angulo, którego do końca meczu kibice nie obejrzeli na boisku.

Beniaminek ligi mógł się cieszyć nie tylko z pierwszego w sezonie zwycięstwa na wyjeździe, ale też pierwszej pozycji w tabeli. Przynajmniej do końca spotkania Pogoni Szczecin z Lechem Poznań.

Po meczu powiedzieli:

Marcin Brosz (trener Górnika Zabrze): Cieszy zwycięstwo na trudnym terenie i z dobrym zespołem. Tacy zawodnicy jak Vlastimil Jovanovic, Bartosz Śpiączka czy David Guba, którzy mają na koncie wiele występów w ekstraklasie, byli w Bruk-Becie tylko rezerwowymi. Dla mnie ważne w tym meczu było to, że potrafiliśmy dochodzić do dobrych sytuacji i prawie wszystkie kończyliśmy strzałami w światło bramki. Chciałbym też podkreślić młody wiek moich piłkarzy. Dzisiaj średnia wieku wyjściowej jedenastki wynosiła 23 lata. Dlatego trzeba mieć wyrozumiałość dla niektórych zagrań. Mam tu na myśli okres po objęciu prowadzenia, gdy mogliśmy podwyższyć wynik. Musimy nauczyć się bezwzględności, bo chodzi nie tylko o to, aby stwarzać okazje, ale też je wykorzystywać.

- Igor Angulo nie trenował przez dwa tygodnie z powodu kontuzji mięśnia przywodziciela. Dopiero w sobotę zaczął ćwiczyć, ale jego ewentualny występ byłby obarczony ryzykiem odnowienia się urazu. Jest zbyt ważnym dla nas piłkarzem, dlatego wspierał zespół z ławki rezerwowych. 

- Rafał Wolsztyński został zmieniony w pierwszej połowie z powodu uszkodzenia stawu skokowego. Jak groźna jest to kontuzja będziemy wiedzieć po szczegółowych badaniach. 

Mariusz Rumak (trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza): Wiedzieliśmy jak gra Górnik, ale wiedzieć to jedno, a drugie to umiejętnie się temu przeciwstawić. Atutem zabrzan są stałe fragmenty gry i niezłe kontrataki. I tak ten mecz przebiegał. Mieliśmy świetną okazję, aby objąć prowadzenie przy stanie 0:0. Nie udało się, a takie sytuacje się mszczą. Potem doprowadziliśmy do wyrównania, pełni nadziei wyszliśmy na drugą połowę, ale jeden stały fragment gry przesądził o tym, że przegraliśmy. 

- Ta porażka bardzo boli, ale nie jest tak, że nadzieja upadła. Było u nas sporo zmian w składzie, chcieliśmy zagrać ofensywnie, stwarzać sytuacje. Nauczyłem się, aby nie szukać wymówek. Nie chcę więc zwalać na to, że Roman Gergel wrócił po kontuzji, a Bartosz Szeliga i Szymon Pawłowski grali pierwszy mecz od ponad dwóch miesięcy. Powinniśmy wygrać i wtedy byłoby to dla nas prawdziwe nowe otwarcie. Nadal jednak wierzę, że ten zespół będzie szedł do przodu, zacznie wygrywać i zrealizuje postawione przed nim cele.

REKLAMA

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Górnik Zabrze 1:2 (1:1)

Bramki: 0:1 Damian Kądzior (20), 1:1 Samuel Stefanik (37), 1:2 Łukasz Wolsztyński (70)

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 3 519

Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Jan Mucha - Bartosz Szeliga, Akos Kecskes, Artem Putiwcew, Martin Mikovic - Mateusz Kupczak, Łukasz Piątek (84. Patrik Misak), Roman Gergel (71. David Guba), Samuel Stefanik, Szymon Pawłowski - Jakub Wróbel (46. Bartosz Śpiączka)

Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Maciej Ambrosiewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj (90. Adam Wolniewicz) - Damian Kądzior, Szymon Matuszek, Szymon Żurkowski, Rafał Kurzawa - Łukasz Wolsztyński (80. Marcin Urynowicz), Rafał Wolsztyński (37. David Ledecky)

Piotr Tokarski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej