Bundesliga: "superagent" da Lewandowskiemu "supertransfer"? Pini Zahavi - człowiek od zadań specjalnych
Po co wiązać się ze specjalistą od wielkich transferów, jeśli nie zamierza się zostać bohaterem jednego z nich? Robert Lewandowski rozstał się Cezarym Kucharskim, powierzając swoje interesy Piniemu Zahaviemu - czy to zapowiedź spektakularnego ruchu Polaka?
2018-02-22, 15:50
Współpraca z Cezarym Kucharskim trwała ponad 10 lat, wspólnie z agentem napastnik biało-czerwonych pokonywał kolejne szczeble kariery, wspinał się na szczyt przez grę w Lechu Poznań, zbierał pierwsze szlify w Bundeslidze jako piłkarz Borussii Dortmund i był bohaterem głośnych przenosin do wielkiego rywala BVB - Bayernu Monachium. Teraz jednak drogi obu panów się rozchodzą.
Lewandowski to świetny przykład na to, jak dobrze prowadzić swoją karierę. Każdy kolejny ruch sprawiał wrażenie przemyślanego, sensownego i dopracowanego w najdrobniejszych szczegółach. Snajper za każdym razem stawał na wysokości zadania, choć przecież wiemy o tym, że nie miał wymarzonego początku kariery.
Odrzucenie przez stołeczną Legię, czas spędzony na leczeniu kontuzji, wreszcie pomocna dłoń Znicza Pruszków i coraz lepsza gra w I lidze. Właśnie w tym momencie, pod koniec 2007 roku, pojawił się Cezary Kucharski. Niedawno zakończył karierę piłkarską, postanowił jednak zostać w piłce. I jako agent rozpoczął od świetnej decyzji - Lewandowski był jednym z pierwszych jego klientów.
Nie obiecywał mu złotych gór w ekspresowym czasie, błyskawicznego wyjazdu za granicę, który "ustawi go" na długie lata. Kucharski zdobył zaufanie piłkarza i jego rodziny, najpierw dograł transfer do Lecha Poznań, w barwach którego Lewandowski został królem strzelców Ekstraklasy i w pełni potwierdził swój potencjał. Po dwóch sezonach w Polsce przyszedł czas na zagraniczny ruch.
Z perspektywy czasu Bundesliga okazała się to strzałem w dziesiątkę - początkowo nie strzelał wiele, jednak Juergen Klopp nie wywierał na nim przesadnej presji. Co ważne w kontekście współpracy i dbania o interesy swojego klienta, agent nie brał pod uwagę Szachtara Donieck, który wykładał na stół prawie dwa razy większe pieniądze. Rozwój - to była podstawa.
Trener BVB nie bał się stawiać na młodych piłkarzy, potrafił wprowadzać ich do wielkiej piłki. Lewandowski odpłacił Borussii ponad setką goli, nadszedł czas na kolejny krok.
Kucharski znów był aktywny, dogadał się z Bawarczykami, po wygaśnięciu kontraktu Polak pojawił się w Monachium, już z łatką jednego z najlepszych zawodników globu. Kontrowersji nie zabrakło, Kucharski zebrał dużą porcję krytyki dotyczącej tego, że wykorzystuje do maksimum każdą nadarzającą się okazję, nie przebierając przy tym w środkach. Ale na to, by nie dbał o interesy Lewandowskiego, narzekać nie można.
W ekipie mistrzów Niemiec w pełni potwierdził tę opinię, a za sprawą menedżera wynegocjował też najwyższy kontrakt w drużynie.
W tej imponującej karierze cały czas przewijał się jednak wielki transfer, o którym napisano już chyba wszystko, saga, która ciągnie się od lat - mowa oczywiście o zainteresowaniu Realu Madryt. Od momentu, w którym Lewandowski zdobył przeciwko "Królewskim" cztery bramki w półfinale Ligi Mistrzów, Florentino Perez chciał sprowadzić Polaka na Santiago Bernabeu. Próby były już wcześniej, jeszcze gdy napastnik bronił barw BVB. Wtedy jednak był już po słowie z Bayernem.
Praktycznie co okienko transferowe media podgrzewały atmosferę, donoszono o zakusach Realu, ale Bayern potrafił stawiać na swoim. Negocjacje w sprawie nowego kontraktu były burzliwe, agent nie krył się z tym, że razem z włodarzami Realu oglądał mecz "Królewskich", powodując następną falę plotek. Koniec końców kapitan reprezentacji Polski wciąż jest w Bayernie.
Kto teraz zajmie się interesami najlepszego polskiego piłkarza? Według najnowszych informacji ma być to jeden z "superagentów", Pini Zahavi. 74-letni Izraelczyk jest w grze od końca lat siedemdziesiątych, jego pierwszym ruchem było sprowadzenie do Liverpoolu Aviego Cohena. Ten były dziennikarz sportowy w dużej mierze budował przez lata pozycję piłkarskich agentów. Brał udział m.in. w transferach Rio Ferdinanda do Manchesteru United, do Chelsea sprowadzał Petra Cecha, Michaela Essiena i Didiera Drogbę, zajmował się interesami Carlosa Teveza i Javiera Mascherano, miał największy wpływ na to, by z Barcelony do PSG przeszedł Neymar.
Bez wątpienia jest to człowiek, który przez dekady był w stanie zbudować niesamowitą sieć kontaktów. To on pomagał Romanowi Abramowiczowi w 2003 roku, kiedy ten zaczął starania o to, by przejąć rządy w londyńskiej Chelsea, co zapoczątkowało nieodwracalne zmiany w Premier League. Ci, którzy znają jego sposoby działania, podkreślają, że jest mistrzem budowania relacji, świetnie znającym realia współczesnego futbolu.
Co znaczy to dla Roberta Lewandowskiego? Jeśli Polak nie ma powodów do narzekań na swój kontrakt, pozycję w Bayernie, nie chce szukać nowych wyzwań, jaki miałby interes w tym, by zmieniać agenta? Pojawiają się pierwsze pogłoski o tym, ze Zahavi w ostatnim czasie nie próżnował i ma dla napastnika kilka propozycji. Czy angażowanie człowieka, którego znakiem firmowym są gigantyczne transfer, ma sens, kiedy nie planuje się żadnego ruchu?
Obecna umowa Lewandowskiego wygasa w 2021 roku i wiadomo, że ewentualny transfer byłby sprawą wyjątkowo skomplikowaną. Cezary Kucharski nie doprowadził do jednej z największych transakcji w historii futbolu, a teraz temat powraca ze zdwojoną siłą. Oczywiście na pierwszy plan znów wysuwa się Real Madryt. Bayern mógłby zarobić na swoim piłkarzu gigantyczne pieniądze, jednak Bawarczycy nie są przecież klubem biednym, w dodatku muszą manifestować swoją siłę, a zatrzymanie kluczowego zawodnika jest właśnie takim sygnałem.
Dla Realu z kolei nie byłby to ruch perspektywiczny, Lewandowski ma już 30 lat na karku, a takich zawodników "Królewscy" po prostu nie sprowadzają. Czy w tym przypadku mogą zrobić wyjątek? Takiej opcji wykluczyć się nie da. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jasno - najbliższe miesiące będą bardzo gorące, a przyszłość najlepszego polskiego gracza znowu stoi pod znakiem zapytania - budzącym zresztą ogromne emocje.
ps, PolskieRadio.pl