Ekstraklasa: Jagiellonia rozbiła Lechię. Białostoczanie na szczycie ligowej tabeli

Jagiellonia Białystok pokonała na swoim stadionie Lechię Gdańsk 4:1 (2:1) w meczu 24. kolejki Lotto Ekstraklasy i objęła prowadzenie w ligowej tabeli. Białostoczanie pewnie zwyciężyli, mimo, że to goście jako pierwsi trafili do siatki.

2018-02-23, 22:34

Ekstraklasa: Jagiellonia rozbiła Lechię. Białostoczanie na szczycie ligowej tabeli
Roman Bezjak (z lewej) strzelił bramkę dającą gospodarzom prowadzenie . Foto: PAP/Artur Reszko

Faworytami meczu byli zajmujący drugie miejsce w ligowej tabeli białostoczanie. Goście nie zamierzali jednak ułatwiać im zadania, od początku stosując pressing na połowie Jagiellonii.

Jako groźny strzał zanotowali jednak gospodarze. W trzeciej minucie meczu zza pola karnego mocno uderzał Piotr Wlazło, ale piłka poszybowała nad poprzeczkę. Białostoczanie rozpoczęli mecz z animuszem, natomiast taktyką Lechii wydawało się być czekanie na kontrataki.

Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem dominacji Jagi, a jej zwieńczeniem mogła być bramka. Nowy nabytek białostoczan – Roman Bezjak, po zespołowej akcji drużyny, trafił  jednak wprost w bramkarza gdańszczan – Dusana Kuciaka. Chwilę potem Kuciak interweniował jeszcze lepiej, po strzale głową Bezjaka, który świetnie odnalazł się po dośrodkowaniu Arvydasa Novikovasa z rzutu rożnego.

Mimo przewagi gospodarzy, jako pierwsi bramkę zdobyli zawodnicy Lechii.

REKLAMA

W 26. minucie  prawą stroną ruszył Milos Krasić, który otrzymał podanie na dobieg od Flavio Paixao. Serba nie upilnował Piotr Wlazło i były zawodnik Juventusu wrzucił w pole karne. Stoperzy gospodarzy pozostawili bez krycia Marco Paixao i Portugalczyk strzałem głową wyprowadził lechistów na prowadzenie. To już 15. bramka napastnika gości w obecnym sezonie.

Po trzech minutach, jagiellończycy strzelili wyrównującą bramkę. W zamieszaniu podbramkowym, po rzucie wolnym piłkarze gospodarzy ostrzeliwali poprzeczkę i słupek bramki gości, by, za trzecim podejściem,  piłkę do siatki wepchnął Wlazło.

Piłkarze z Gdańska domagali się odgwizdania spalonego strzelca gola, jednak sędzia Tomasz Musiał, po skorzystaniu z systemu VAR, uznał bramkę.

W 32. minucie to białostoczanie protestowali, domagając się podyktowania rzutu karnego po rzekomym zagraniu ręką Pawła Stolarskiego.

REKLAMA

Musiał ponownie skorzystał z wideoweryfikacji i nie zdecydował się na wskazanie na jedenasty metr. Decyzja wzbudziła kontrowersje, gdyż powtórki telewizyjne pokazały, że piłka jednak trafiła w rękę obrońcy Lechii.

Można powiedzieć, że sędziowskie kontrowersje pomogły widowisku, gdyż obie drużyny zaczęły grać szybciej i akcja przenosiła się z okolic jednego pola karnego do drugiego.

Przewagę wciąż miała Jagiellonia, co przełożyło się na bramkę w 42. minucie.

Długie podanie Tarasa Romanczuka otrzymał w polu karnym Bezjak. Słoweniec miał lekkie kłopoty z przyjęciem piłki, jednak udało mu się zwieść stopera gdańszczan – Gersona. Wygrał pojedynek z obrońcą i pewnym strzałem pokonał Kuciaka.

REKLAMA

Do przerwy więcej bramek nie padło, mimo że okazje do strzelenia bramki mieli piłkarze gospodarzy: Guilherme Sitya oraz Martin Pospisil.

Po zmianie stron Bezjak wciąż był aktywny - w 50. minucie minimalnie przestrzelił głową po dobrym dośrodkowaniu Novikovasa. Trzy minuty później, Słoweniec rozegrał świetną dwójkową akcję z Pospisilem, jednak strzał nowego napastnika Jagiellonii obronił nogą Kuciak, wybijając na rzut rożny.

Po kornerze piłka trafiła pod nogi Pospisila, którego krycie kompletnie odpuścił Krasić. Czech uderzył mocno, piłka skozłowała, po czym wpadła do siatki. Gosporze wyglądali w tym fragmencie meczu znacznie lepiej od gdańszczan, którzy nie tylko mylili się w obronie, ale także nie mieli pomysłu na grę w ofensywie.

REKLAMA

W 67. minucie boisko opuścił Bezjak, który odczuł ból przy próbie oddania strzału. Mimo tego osłabienia. białostoczanie wciąż kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota co i rusz niepokoili rywali swoimi kontratakami. 

Mimo słabszej dyspozycji, gdańszczanie szukali bramki kontaktowej. Blisko jej zdobycia byli w 85. minucie, jednak Marco Paixao nie sięgnąl piłki po dograniu w pole karne Simeona Sławczewa.

Zamiast gola gdańszczan, białostoccy fani obejrzeli jednak bramkę swoich ulubieńców. Już w doliczonym czasie gry Łukasz Burliga znakomicie znalazł w polu karnym Karola Świderskiego, a rezerwowy gospodarzy nie dał szans Kuciakowi. 

Niedługo potem sędzia Musiał zagwizdał po raz ostatni. Białostoczanom udało się przełamać passę sześciu meczów z rzędu bez wygranej z gdańszczanami. Poprzednio ze zwycięstwa nad Lechią, piłkarze Jagiellonii cieszyli się w czerwcu 2015 roku.

REKLAMA

Dzięki wygranej białostoczanie przeskoczyli w tabeli warszawską Legię o jeden punkt i objęli prowadzenie w lidze. Piłkarze mistrzów Polski w sobotę podejmą na wyjeździe Cracovię i, w przypadku wygranej, wrócą na szczyt tabeli.

Lechia natomiast zajmuje aktualnie dopiero dwunasta pozycję. Typowanej przez sezonem do walki o ligowe podium drużynie coraz mocniej w oczy zagląda widmo gry w grupie spadkowej...

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 3:1 (2:1)

Bramki: 0:1 - M. Paixao (26), 1:1 - Wlazło (32), 2:1 - Bezjak (42), 3:1 - Pospisil (54), 4:1 - Świderski (90+2)

REKLAMA

Jagiellonia: Pawełek - Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme, Wlazło, Frankowski, Romanczuk, Pospisil (87, Grzyb), Novikovas (73, Lazarević), Bezjak (67, Świderski). Trener: Ireneusz Mamrot.

Lechia: Kuciak - Stolarski, Nunes, Gerson, Mladenović, Łukasik (77, Sławczew), Borysiuk, F. Paixao (68, Oliveira), Krasić (63, Kuświk), Peszko, M. Paixao. Trener: Adam Owen.

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 5 942 

pm

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej