Żałoba w Gruzji po śmierci saneczkarza

Gruzja pogrążyła się w rozpaczy po tragicznej śmierci saneczkarza Nodara Kumaritaszwiliego.

2010-02-13, 19:51

Żałoba w Gruzji po śmierci saneczkarza

Wiadomość o śmierci 21-letniego sportowca lotem błyskawicy obiegła cały świat; krótki film z feralnego ślizgu znalazł się na youtubie. Przy prędkości ponad 140 km/godz Gruzin wypadł z rynny i uderzył w metalowy słup. Zmarł w szpitalu.

Obiekt w Whistler, o długości 1374 m, należy do najszybszych torów lodowych. Najlepsi osiągają szybkości ponad 150 km/godz.

Mistrz olimpijski w dwójkach Niemiec Patric Leitner powtórzył to, co już mówił trener reprezentacji Polski Marek Skowroński: "Nie ma czasu nawet na chwilę nieuwagi i brak koncentracji".

Równie niebezpieczny jest obiekt we włoskiej Cesanie, gdzie olimpijczycy rywalizowali przed czterema laty. Wówczas po serii wypadków na treningach władze międzynarodowej federacji (FIL) pytały mniej doświadczonych zawodników, czy nie wycofają się ze startu?

REKLAMA

Kumaritaszwili pochodził z Bukuriani, pięknego ośrodka narciarskiego w Gruzji. Pasją do sportów saneczkowych zaraził go ojciec Dato, były bobsleista, który jako trener prowadził kadrę Francji. Do Kanady nie poleciał, jego miejsce zajął kuzyn Feliks.

"Cała rodzina jest oszołomiona" - powiedział Giorgi Gavva, bliski znajomy ojca zmarłego.

Nodar był cichy, spokojnym chłopakiem, ale bardzo ambitnym. Między treningami i zawodami pomagał rodzicom w prowadzeniu małego hotelu.

"To był nieśmiały mężczyzna i jednocześnie bardzo dobry, utalentowany sportowiec" - podkreślił Gavva.

REKLAMA

Rodacy Kumaritaszwiliego ze łzami w oczach oglądali na ekranach telewizorów i komputerów powtórki z tragicznego wypadku. Przykryta śniegiem stolica kraju - Tbilisi jest w szoku. "Sceny ze ślizgu są straszne. Cała moja rodzina płakała" - powiedział 20-letni student Nino Licheli.

W wiosce olimpijskiej w Whistler z Nodarem w jednym pokoju mieszkał Lewan Gureszidze. Trudno było mu znaleźć odpowiednie słowa, by mówić o koledze. "Chciałbym o nim opowiedzieć, ale nie mogę..." - powiedział saneczkarz i zaczął szlochać.

W ciągu kilku dni ciało saneczkarza zostanie przetransportowane do ojczyzny i pochowane w Bakuriani. Miejscowy tor będzie nazwany imieniem Nodara Kumaritaszwiliego.

Gruzini początkowo myśleli o wycofaniu się z igrzysk, ale ostatecznie pozostali w Vancouver. Podczas ceremonii otwarcia mieli założone czarne opaski na znak żałoby. W imprezie startować będą alpejczycy, łyżwiarze figurowi i jeszcze jeden saneczkarz z tego kraju.

REKLAMA

Pamięć młodego sportowca uczcił również gruziński prezydent Michaił Saakaszwili.

Dla wielu Gruzinów tragedia w Whistler przypomniała wydarzenia sprzed kilkunastu miesięcy.
W trakcie pekińskich igrzysk trwała wojna z Rosją w Południowej Osetii. Gruzja już zapowiedziała bojkot "białej olimpiady" w 2014 roku w Soczi (Rosja).

dp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej