Ferrari wyciąga pomocną dłoń do Kubicy. Polak: „Sure, sure, sure”
Robert Kubica miał kłopoty z opuszczeniem Szanghaju, po niedzielnej Grand Prix Chin. Powodem była chmura wulkanicznego pyłu, który uziemił większość samolotów. Pomogło Ferrari - pisze Puls Biznesu.
2010-04-21, 09:51
Po włoską epikę przyleciał we wtorek vipowski samolot, na pokład którego Polaka zaprosił jego przyjaciel Fernando Alonso - pisze Puls Biznesu. Kubicy bardzo się spieszyło, bo w najbliższy weekend ma wystartować w Rally 1000 Miglia, pierwszej rundzie Rajdowych Mistrzostw Europy.
Dziennikarz hiszpańskiej gazety „As”, który też był na pokładzie samolotu, zapytał żartobliwie Kubicę, czy to pierwszy znak, że dołączy do Ferrari i Alonso w przyszłym sezonie. Kubica uśmiechnął się, przewrócił oczami i odpowiedział: „Sure, sure, sure”.
dp, Puls Biznesu
Dziennikarz hiszpańskiej gazety „As”, który też był na pokładzie samolotu, zapytał żartobliwie Kubicę, czy to pierwszy znak, że dołączy do Ferrari i Alonso w przyszłym sezonie. Kubica uśmiechnął się, przewrócił oczami i odpowiedział: „Sure, sure, sure”.
dp, Puls Biznesu
REKLAMA