Liga Mistrzów: Bayern przegrał na własne życzenie. "Piłkarze Realu siedzą teraz w szatni i sami się zastanawiają, jak udało im się wygrać 2:1"

Piłkarzom Bayernu Monachium brakuje sprytu w wielkich meczach - ocenili dziennikarze "Der Spiegel" po środowej porażce Bawarczyków z Realem Madryt 1:2 w pierwszym spotkaniu półfinału Ligi Mistrzów. Relację z meczu zatytułowano: "Hiszpański kompleks".

2018-04-26, 11:54

Liga Mistrzów: Bayern przegrał na własne życzenie. "Piłkarze Realu siedzą teraz w szatni i sami się zastanawiają, jak udało im się wygrać 2:1"

Bayern strzelił gola pierwszy, gdy bramkarza "Królewskich" pokonał w 28. minucie Joshua Kimmich. Wyrównał tuż przed przerwą Brazylijczyk Marcelo, a wynik ustalił w 57. minucie Marco Asensio. Na listę strzelców nie wpisali się ani napastnik gospodarzy Robert Lewandowski, ani gwiazdor rywali Portugalczyk Cristiano Ronaldo.

- Po golu Kimmicha wyglądało na to, że Bayern wreszcie może pokonać Real. Ostatni sukces w starciu z tym rywalem w Champions League miał miejsce sześć lat temu - a i wtedy udało się to dopiero po rzutach karnych. W środę goście grali na początku dobrze, ale bez sprytu, a później było odwrotnie - Real skutecznie wykończył swoje okazje, wykorzystując doświadczenie - oceniono na stronie internetowej dziennika "Der Spiegel".

W "Sueddeutsche Zeitung" skomentowano, że trudno dopatrywać się jakichkolwiek pozytywów z perspektywy Bawarczyków.

Powiązany Artykuł

Sergio Ramos 1200x.jpg
"Przed meczem każdy kibic Realu wziąłby taki wynik w ciemno"


- Ten finał składał się z dwóch historii, które miały ten sam efekt dla Bayernu: nic dobrego. Jedna historia to wynik. Gospodarze czuli się pokrzywdzeni przebiegiem gry, brakiem szczęścia, przez samych siebie. Do tego doszła druga historia opowiadająca o tym, jak Arjen Robben i Jerome Boateng jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowani zeszli do szatni - napisano.


Podkreślono, że zwycięstwo "Królewskich" wcale nie wynikało z klasy zespołu gości.

- Real Madryt, urzędujący mistrz, oraz Cristiano Ronaldo, urzędujący Cristiano Ronaldo, mogą czasem wyglądać "niegalaktycznie" - i to ukazał Bayern. Za to prawdopodobieństwo, że ten sam Bayern awansuje do finału, bardzo zmalało - oceniono.

Na poparcie tej tezy zacytowano słowa pomocnika gospodarzy Thomasa Muellera: - Przypuszczam, że piłkarze Realu siedzą teraz w szatni i sami się zastanawiają, jak udało im się wygrać 2:1. Ale dokonali tego - ocenił. 

Dziennikarze "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwrócili uwagę, że Real wygrał mimo słabej gry Ronaldo.

- Po losowaniu par półfinałowych Heynckes wyraził nadzieję, że Cristiano Ronaldo będzie miał zły dzień. To się spełniło: Portugalczyk, który w ostatnich trzech meczach strzelił Bayernowi siedem goli, tym razem nie trafił. Real pokazał, że jest czymś więcej niż tylko klubem, w którym gra supergwiazda - napisano.


Jak zaznaczono, podopieczni Juppa Heynckesa mogą doszukać się powodów do optymizmu.

- Ta porażka jest dla Bayernu jak deja vu. Trochę ponad rok temu ta drużyna przegrała identycznym wynikiem w ćwierćfinale z tym samym rywalem. Do Madrytu pojechała jednak z przekonaniem, doprowadziła do dogrywki (ostatecznie Real wygrał 4:2) i dopiero pod koniec zabrakło sił, odrobiny szczęścia i skuteczności. W tym monachijczycy mogą upatrywać nadziei przed wtorkowym rewanżem - uważają dziennikarze "FAZ".

W drugiej parze półfinałowej rywalizują Liverpool i AS Roma. We wtorek "The Reds" wygrali przed własną publicznością 5:2, rewanż w środę. Finał zaplanowano na 26 maja w Kijowie.

REKLAMA

(mb)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej