Szokujące zeznania skruszonego arbitra

2010-09-15, 15:02

Szokujące zeznania skruszonego arbitra
Ryszard F. ps "Fryzjer". Foto: fot. polskieradio

Najnowsze materiały z prokuratury przynoszą sensacyjne informacje. Wynika z nich, że ustawiano mecze międzypaństwowe, a być może w korupcyjny proceder zaangażowani byli dziennikarze.

Były międzynarodowy sędzia Zbigniew M. opowiedział o ustawianiu meczów ligowych, pucharowych i reprezentacyjnych, a także o bliskich kontaktach nieoficjalnego szefa futbolowej mafii Ryszarda F. "Fryzjera" z dziennikarzami.

Cztery zarzuty dla Zbigniewa M.

Zbigniew M. był przesłuchiwany 12 lipca 2006 roku. Tego dnia sam zgłosił się do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Wyjaśnił, że decyzję o stawieniu się podjął po tym jak zatrzymano arbitra Andrzeja J. i byłego działacza piłkarskiego Jerzego F.

Ostatecznie prokuratura postawiła M. cztery zarzuty dotyczące ustawiania meczów Górnika Polkowice i Górnika Łęczna. Arbiter przyznał się do zarzutów i dobrowolnie poddał karze. Zgodził się na rok i 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na 4 lata, 25 300 złotych grzywny oraz 3-letni zakazu działania w profesjonalnym futbolu. Ponadto zobowiązał się do zwrotu 8 tysięcy złotych przyjętych przez niego łapówek.

Zbigniew M. podczas przesłuchania opowiadał o swojej karierze sędziowskiej, którą rozpoczął w 1978 roku, a zakończył w 2005. W pierwszej lidze sędziował od 1994 roku. Twierdził, że jest jednym z niewielu sędziów z Wielkopolski, który nie należał do grupy "Fryzjera", mimo iż zaczynał swoją przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową w momencie, gdy Ryszard F.  także "wchodził" do wielkiej piłki.

Zaznaczył, że z "Fryzjerem" miał poważne problemy. "Była taka sytuacja, że Fryzjer proponował mi wykartkowanie zawodników jakiejś drużyny. Proponował 500 zł. za jedną kartkę. Ja tego nie zrobiłem i miał do mnie duże pretensje" - czytamy w aktach sprawy.

Oto inne fragmenty z przesłuchań Zbigniewa M.:

"Fryzjer" dusił arbitra po porażce Lecha

W lipcu 2003 roku Zbigniew M. sędziował pierwszy mecz turnieju Lech Cup Lecha Poznań z FC Malagą. Lech Poznań przegrał i Fryzjer miał do mnie ogromne pretensje. Po turnieju podczas spotkania u kolegi P., prezesa sędziów Wielkopolskiego ZPN, chwycił mnie za szyję dusząc i oblewając. On mówił wtedy do mnie "k... ucz się od K., jak on to robi, on to potrafi robić, a ty się nigdy nie nauczysz". Jemu chodziło o to, że w następnym meczu K. gwizdnął karnego z kapelusza dla Lecha, a ja tego nie zrobiłem. Jemu chodziło o zwycięstwo w tym turnieju, bo za zwycięstwo były duże pieniądze (...) Mówił "M. ty ch..."(...) W pewnym momencie on wręcz wpadł w szał, mówił ty ch..., ty kur... i złapał mnie wtedy za szyję i zaczął dusić.

Zbigniew M. składając te wyjaśnienia obawiał się, że będzie je czytał Fryzjer. Opowiadał przy tym historię Piotra Przybyłowskiego, który stracił możliwość awansu właśnie przez "Fryzjera" i skończył karierę.

Moim zdaniem w stajni Fryzjera są wszyscy sędziowie pierwszo i drugoligowi z Wielkopolski. Dzięki temu, że byli w stajni awansowali. (...) Z tego co ja się orientuję to jak już ktoś zaczął współpracować z Fryzjerem to już ciężko było z tego układu wyjść. Ja sam się bałem, że po tych moich konfliktach z Fryzjerem on mnie załatwi przez obserwatorów i niskie noty, ale tak się na szczęście nie stało - opowiadał Zbigniew M.

Korupcja wszędzie - Śląsk, Odra, Wisła...

W zeznaniach arbitra czytamy też o klubach zamieszanych w korupcyjną aferę. Przesłuchiwany arbiter opowiedział śledczym, że w proceder zaangażowane były  Odra Wodzisław, Wisła Płock, Śląsk Wrocław, Lechia-Olimpia Gdańsk , Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów, Polonia Warszawa

Zbigniew M. w swoich wyjaśnieniach opowiadał o możliwym ustawianiu meczu przez Śląska Wrocław z Legią Warszawa: 12 maja 2001 roku sędziowałem spotkanie Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Mecz zakończył się remisem 1:1. Przed meczem sędzia asystent Mirek Kamiński powiedział mi, że na korytarzu klubowym trener Śląska Janusz Wójcik i pokazywał wyciągniętą rękę z podniesionymi pięcioma palcami. Kamiński nie wiedząc czy jest to przywitanie czy propozycja finansowa dotycząca tego meczu zapytał się pana Fajbusiewicza, co o tym sądzi. W odpowiedzi usłyszał, że o propozycji finansowej nie ma mowy bo on by o tym wiedział.

W zeznaniach przewinęła się też Pogoń Szczecin: Zadzwonił do mnie Turek - związany z Pogonią Szczecin. Był to współpracownik prezesa Pogoni Szczecin Sabri Bagdasa. (...) to było za czasów Wójcika w Pogoni. (...) Ten Turek zapytał czy znam sędziego Słupika i czy mogę zaproponować mu pieniądze za pomoc w sędziowaniu korzystnym dla Pogoni w spotkaniu z Ruchem Radzionków. Padła wtedy kwota. Mogło to być 50 tys. zł. Ja się zgodziłem i podjąłem się tego pośrednictwa. Po tej rozmowie zadzwoniłem do Słupika (...), a on stanowczo odmówił.

Bliskie kontakty "Fryzjera" z dziennikarzami

Zbigniew M. zeznawał też o kontaktach Ryszarda F. z dziennikarzami: On zapraszał dziennikarzy, aby ci dziennikarze dobrze pisali o Amice i o sędziach. Dziwne było, że na Amice sędziowie zawsze mieli bardzo dobre oceny od dziennikarzy. Tam bywali tacy dziennikarze jak: Adam Godlewski, Janusz Atlas, Księżniak. Na tych imprezach sędziowie prosili "Fryzjera" o załatwienie dobrych not u obserwatorów i dziennikarzy. Bywałem na tych meczach i nieraz widziałem, że sędziowie pomagali Amice.

Zbigniew M. opowiadał, że na imprezach u Fryzjera poznał też mężczyznę narodowości greckiej. Mówił mi, że jest łowcą talentów (...) Po jakimś czasie, może 2-3 miesiącach, zadzwonił do mnie i zapytał czy znam sędziego Słupika. (...) Słupik sędziował wówczas jakiś mecz międzynarodowy - Pucharowy w Zagrzebiu. Jedną z drużyn było Dynamo Zagrzeb. Ten Grek prosił mnie bym porozmawiał ze Słupikiem i zaoferował mu pieniądze - nie pamiętam kwoty, za to by wygrała drużyna Zagrzebia. Mi również obiecał za to premie. Zadzwoniłem do Słupika, złożyłem mu propozycję, ale on odmówił. (...) ja podejrzewałem, że ten Grek gra w zakładach bukmacherskich lub jest działaczem z Zagrzebia. To działo się 3-4 lata temu.

W 1996 lub 1997 roku byliśmy na Łotwie. Pojechałem tam jako sędzia asystent. Sędzią głównym był Marek Kowalczyk. Drugim asystentem był Zbigniew Urbańczyk, a technicznym był Roman Walczak. Mecz byl; pucharowy między Skonto Ryga i drużyną chyba ze Słowenii. Wtedy Kowalczyk dostał od działaczy z Rygi propozycję korzystnego sędziowania. O tym powiedział nam dopiero po meczu. Skonto wygrało ten mecz. Po meczu przyszedł do nas Kowalczyk i w hotelu przekazał nam pieniądze w dolarach. Ja dostałem na złotówki małą kwotę około tysiąca złotych. Inni dostali też, ale nie wiem ile. Oni pytali mnie też czy ja dostałem
- dodał Zbigniew M.

Zbigniew M. ustawił mecz międzypaństwowy?

Okazuje się, że polscy sędziowie mogli też ustawiać mecze na szczeblu międzynarodowym: Drugi mecz sędziowałem gdzieś cztery lata temu na Białorusi. Grały tam reprezentacje młodzieżowe Białorusi i chyba Armenii (był to mecz z Mołdawią - przyp. red.). Przed meczem trener drużyny białoruskiej za zwycięstwo dał sprzęt sportowy adidasa. Była to torba, kurtka sportowa, buty piłkarskie i koszula i spodenki. Białoruś wygrała i ten sprzęt dostałem. Była także korzyść osobista, ale wolę nie mówić jaka.





Dominik Panek, man, polskieradio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej