Brazylia z Kubą o trzeci tytuł z rzędu
W Rzymie trwa finał mistrzostw świata siatkarzy. O zwycięstwo walczą Brazylia i Kuba. Canarinhos bronią tytułu i mają szansę na 3. wygraną z rzędu.
2010-10-10, 16:00
Posłuchaj
Drużyna z Karaibów jeszcze nigdy nie stanęła na najwyższym stopniu podium w mundialu.
Podopieczni Orlando Blackwooda są jedyną ekipą, która nie wykorzystała systemu rozgrywek i nie "wybierała" sobie przeciwników w kolejnych rundach. Postawiła na wygrywanie od pierwszego meczu i dotarła do finału. W sobotę po zaciętym spotkaniu w półfinale pokonali Serbów.
Kubańczycy po raz drugi w historii znaleźli się w finale siatkarskiego mundialu. Poprzednio o złoto walczyli w 1990 roku w Rio de Janeiro. W decydującym starciu przegrali z Włochami.
Brazylijczycy byli już przed turniejem głównym kandydatem do zwycięstwa. Drogę do finału wprawdzie sobie wybierali i nie zawsze grali uczciwie, ale w wielu meczach pokazali klasę.
REKLAMA
We Włoszech oba zespoły już raz się spotkały - w pierwszej fazie turnieju. Był to do tej pory najciekawszy mecz turnieju. Górą po pięciosetowym pojedynku byli Kubańczycy.
Po półfinałach MŚ powiedzieli:
Orlando Samuel Blackwood (trener reprezentacji Kuby): W drodze do finału musieliśmy pokonać wiele silnych drużyn: Bułgarię, Hiszpanię, Serbię i Brazylię. Meczu z Serbią się obawialiśmy, bo ostatnio z nimi trzykrotnie przegraliśmy. Spotkanie pokazało, że nasz niepokój był słuszny, ale potrafiliśmy pozostać w swoim rytmie i wygrać w tie-breaku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Drużyna jest jeszcze bardzo młoda i możemy śmiało patrzeć w przyszłość. Wolę obserwować grę mojego zespołu w spokoju, gdzieś na uboczu. Tak mogę się znacznie lepiej skoncentrować i analizować taktyczne zagrania.
Robertlandy Simon (kapitan reprezentacji Kuby): To był wspaniały mecz. Po raz pierwszy grałem w półfinale, który wygraliśmy. W finale zrobimy wszystko, by odnieść kolejne zwycięstwo. Spotkanie z Serbią nie należało do najłatwiejszych i mieliśmy sporo szczęścia. Mistrzostwa świata są jak wojna i my ciągle jej jeszcze nie wygraliśmy. Pozostała ostatnia bitwa. Gdyby ktoś na początku turnieju powiedział nam, że dotrzemy do finału, pewnie byśmy w to nie uwierzyli.
Bernardo Rezende (trener reprezentacji Brazylii): Publiczność była fantastyczna, czułem się jak w Brazylii. Graliśmy bardzo dobrze, choć zdarzały się błędy. Bruno doznał kontuzji podczas meczu, inni zawodnicy też narzekają na zdrowie. Muszę ich odzyskać, ponieważ finał z Kubą będzie prawdziwą bitwą.
REKLAMA
Giba (kapitan reprezentacji Brazylii): Rozegraliśmy wspaniały mecz. Wiedzieliśmy, że Marra i Savani to słabsze punkty Włochów, a Vermiglio i Cernic najlepiej przyjmują piłkę. W odpowiednim momencie zmieniliśmy naszą taktykę, co dało efekt. Teraz Kuba, drużyna, która gra na najwyższym poziomie technicznym.
pk, man
REKLAMA