Prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce: to dla nas szok
Polska zorganizuje w 2016 roku mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. - Byliśmy zszokowani, gdy okazało się, że wygraliśmy i to już w pierwszej turze głosowania - powiedział prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki.
2012-06-23, 20:33
Posłuchaj
Decyzję podjęto w sobotę, w drugim dniu obrad XI Kongresu EHF w Monte Carlo. Polska już w pierwszej turze dostała 27 głosów, co stanowiło 58 procent, podczas gdy kontrkandydaci otrzymali: Chorwacja - 15 głosów oraz Norwegia - cztery.
- Przedtem nikt nam nie dawał większych szans. To było niesamowite przeżycie. Wszyscy przedstawiciele narodowych federacji brali udział w elektronicznym głosowaniu. W napięciu oczekiwaliśmy na wyniki. Nagle na tablicy świetlnej pokazały się linie z rezultatami i wtedy okazało się, że nasza kreska jest najdłuższa. W dodatku zwyciężyliśmy już w pierwszej turze - opowiadał w rozmowie z PAP ciągle jeszcze przeżywający te zdarzenia Kraśnicki, pełniący także funkcję szefa PKOl.
Gdy do członków polskiej delegacji, w której znalazła się również minister sportu Joanna Mucha, dotarło, że wygrali, zapanowała trudna do opisania radość.
- To był szok. Zaczęliśmy razem biegać, podskakiwać, całowaliśmy się. Było ogromne wzruszenie. Potem wielu podchodziło z gratulacjami. Rywale byli przybici. Chorwaci byli pewni, że z nami wygrają. Norwegowie też to przeżyli. Dla nich zaledwie cztery głosy to prawdziwa klęska - kontynuował Kraśnicki.
Do sukcesu kandydatury biało-czerwonych w dużym stopniu przyczyniła się życzliwa postawa państw wschodnioeuropejskich, a także poparcie grupy nazywanej umownie nordycko-bałtycką.
- Od rana chodziliśmy mocno podekscytowani, pełni napięcia. Coraz częściej spotykaliśmy w kuluarach członków innych delegacji, którzy dodawali nam otuchy przekonując, że są z nami. Bardzo nam pomogło stanowisko Rosji i związanych z nią państw. Martwiło nas to, że nie doszliśmy do porozumienia z Norwegami, którzy nie chcieli wycofać swojej kandydatury. Jak się potem okazało, większość państw skupionych w grupie nordycko-bałtyckiej głosowała na nas - tłumaczył prezes.
W przeddzień głosowania strona polska urządziła w restauracji hotelu Le Meridien w Monte Carlo bankiet, na który zaprosiła wszystkie delegacje, w sumie około 250 osób. Serwowano na nim przede wszystkim specjały polskiej kuchni i rodzime alkohole. Każdy z gości otrzymał w specjalnej torbie zestaw upominków, w tym czekoladki opatrzone m.in. zdjęciami obiektów, w których planowane są mecze Euro i napisem w języku angielskim: "Poczuj ich smak".
- Przyjęcie było zorganizowane rewelacyjnie. Przy świetnej muzyce goście bawili się do rana - ocenił Kraśnicki.
Sobotnie głosowanie poprzedziły prezentacje poszczególnych kandydatów.
- W czasie naszej prezentacji na filmie pokazaliśmy naszą infrastrukturę, hotele, gastronomię, drogi. To było przeplatane obrazkami z meczów, z pełnymi halami i wspaniałymi kibicami. Jako jedyni dołączyliśmy też specjalny pokaz laserowy. To wszystko zrobiło duże wrażenie - dodał.
Niemałe znaczenie miała także obecność minister sportu i turystyki Joanny Muchy, która aktywnie włączyła się w starania polskiej delegacji.
- Na koniec prezentacji w imieniu rządu polskiego wystąpiła pani minister sportu. Mówiła krótko, bardzo emocjonalnie, po angielsku. Inne delegacje takiego wsparcia ze strony swoich rządów nie miały - podkreślił szef ZPRP.
W aplikacji przesłanej do EHF jako miasta-gospodarze ME 2016 zostały zgłoszone: Katowice, Kraków, Łódź i Gdańsk z Sopotem oraz opcjonalnie Wrocław. Według wstępnych ustaleń turniej miałby się odbyć w dniach 17-31 stycznia.
REKLAMA