Pożegnanie Jerzego Kuleja

2012-07-20, 15:09

Pożegnanie Jerzego Kuleja
Pogrzeb Jerzego Kuleja. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Najbliższa rodzina, premier Donald Tusk, przyjaciele i kibice pożegnali wczoraj w Warszawie wybitnego polskiego pięściarza. Słynny bokser zmarł 13 lipca. Miał 71 lat.

Posłuchaj

Kamil Szwarbuła, IAR - pogrzeb Jerzego Kuleja
+
Dodaj do playlisty

Dwukrotny mistrz olimpijski został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
- Tak się składa, że ostatnio coraz częściej spotykamy się z dawnymi kolegami z ringów na smutnych uroczystościach, kiedy odchodzi jeden z nas. Łatwiej i przyjemniej byłoby porozmawiać gdzieś na kawie. Tymczasem żegnamy najbliższych, takich jak Jurek, którzy przecież mogliby jeszcze pożyć. Jak widać, wykruszamy się... Czas biegnie nieubłaganie - powiedział 73-letni Józef Grudzień, zdobywca złotego medalu na igrzyskach w 1964 roku oraz srebrnego 4 lata później.
W piątkowych uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło wielu dawnych mistrzów szermierki na pięści. W Katedrze Polowej Wojska Polskiego, gdzie odprawiona została msza święta, a następnie na cmentarzu Kuleja żegnali m.in. Marian Kasprzyk, Janusz Gortat, Jerzy Rybicki, bracia Paweł i Grzegorz Skrzeczowie oraz Henryk Średnicki. - Kłopoty zdrowotne zatrzymały niestety Leszka Drogosza i Zbyszka Pietrzykowskiego. Inaczej na pewno byliby dzisiaj z nami - dodał Grudzień.
- Kulej był wyjątkowym i wspaniałym człowiekiem. Potrafił przekazywać młodszym swe umiejętności, dostrzegać niuanse ringowej batalii. Znaliśmy się 4 dekady , a pierwsze spotkanie miało miejsce na zgrupowaniu w Cetniewie. Na początku lat 70. boksowaliśmy w jednym miejscu, w Warszawie: on kończył karierę w meczu ligowym, a ja brałem udział w spotkaniu młodzieży ze stolicy i Śląska - wspominał mistrz świata z 1978 roku, Henryk Średnicki.

Przedstawiciele rządu na pogrzebie

W ostatniej drodze Kuleja uczestniczyli m.in. premier Donald Tusk, minister sportu i turystyki Joanna Mucha, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki, aktor i przyjaciel zmarłego Daniel Olbrychski. Nie zabrakło przedstawicieli innych dyscyplin, byłych znakomitych sportowców: lekkoatletki Ewy Kłobukowskiej, skoczka narciarskiego Wojciecha Fortuny, zapaśnika Andrzeja Suprona, piłkarza Henryka Kasperczaka, pięcioboisty Dariusza Goździaka czy gimnastyczki Barbary Ślizowskiej.

- Dla nas wszystkich pozostanie Pan ideałem, który nigdy nie padł na deski. Dziękuję za pasję, oddanie i entuzjazm. Na zawsze pozostaną w naszej pamięci - powiedziała minister Mucha.
Najliczniej reprezentowane było naturalnie środowisko pięściarskie. Nie zabrakło przedstawicieli tzw. średniego pokolenia: wicemistrza świata Tomasza Borowskiego i brązowego medalisty olimpijskiego z Barcelony, Wojciecha Bartnika, a także najmłodszych bokserów, m.in. byłego mistrza Europy zawodowców Rafała Jackiewicza.

To był tytan pracy

- Jurek Kulej był postacią nietuzinkową i wspaniałą. Będzie nam go bardzo brakować. Na pewno pozostała po nim olbrzymia wiedza; pokazywał młodszym jak żyć, jak oceniać życie - mówił Andrzej Gmitruk, trener i menedżer bokserski.
Kuleja wspominał też inny dawny szkoleniowiec reprezentacji Polski, a później prezes Polskiego Związku Bokserskiego, Czesław Ptak. - Był tytanem pracy, a treningi i sparingi traktował jak najważniejsze pojedynki. Miał niesamowity temperament; zawsze miał coś do zrobienia; nie potrafił usiedzieć w miejscu. Współpracowaliśmy jako szkoleniowcy: ja prowadziłem pierwszą kadrę narodową, a Jurek młodzieżową. Bardzo dobrze uczył zadawania ciosów lewych i prawych prostych, uderzania z kontry, choć sam cały czas walczył w półdystansie - powiedział Ptak, znający Kuleja równo od pół wieku.
Na pogrzebie było też mnóstwo kibiców, sympatyków boksu. Jeden z nich, Marek Chmiel prowadzi obecnie klub karate kyokushinkai w Londynie. - W 1988 roku pracowałem z Jurkiem na... budowie w brytyjskiej stolicy. Nie zawsze mu się układało w życiu... Akurat wtedy upadła prowadzona przez niego restauracja, więc ciężką pracą fizyczną zarabiał na chleb. Nie mieliśmy kwalifikacji murarskich, więc dźwigaliśmy na drugie-trzecie piętro cegły i piasek. Ale mieliśmy dobrą kondycję, więc sobie poradziliśmy.

Koncelebrujący mszę księża podkreślali, że występy dwukrotnego mistrza olimpijskiego były źródłem narodowej dumy, a zmarły 13 lipca Kulej dla wielu polskich sportowców był i pozostanie niedoścignionym wzorem - zaznaczył.

Jeden z najlepszych polskich bokserów

Wybitny sportowiec urodził się 19 października 1940 roku w Częstochowie. Stoczył 348 walk w karierze; 317 wygrał, 6 zremisował, 25 przegrał. Nigdy nie leżał na deskach ringu. Oprócz złotych medali olimpijskich, które zdobył w Tokio (1964) i Meksyku (1968), w dorobku miał tytuły mistrza (1963, 1965) i wicemistrza Europy (1967). W latach 2001-2005 był posłem na Sejm.

Zachęcamy do wysłuchania archiwalnych nagrań radiowych z udziałem Jerzego Kuleja. W jednym z materiałów bokser opowiada o taktyce, dzięki której zdobył złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 roku.

- Cała ta walka była tragiczna, bo tak mocnych uderzeń, jakie otrzymałem od Enrique Regueiferosa, nie otrzymałem przez 15 lat w całej karierze - wspominał z kolei Jerzy Kulej zwycięski pojedynek z Kubańczykiem na Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku w 1968 roku.

man, PAP, IAR, PR3, polskieradio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej