Skra wykorzystała brak Kurka. Porażka Zaksy
PGE Skra Bełchatów wygrała w Łodzi 3:1 z Dynamem Moskwa w meczu 3. kolejki Ligi Mistrzów. Nawet seta, mimo zaciętej walki, nie udało się natomiast zdobyć Zaksie Kędzierzyn-Koźle w wyjazdowym spotkaniu z włoskim Trentino Diatec.
2012-11-14, 23:24
Pojedynek Skry i Dynama, najsilniejszych zespołów grupy E, zgromadził na trybunach Atlas Areny ponad 12 tys. widzów. Część z nich miała nadzieję, że w zespole gości wystąpi Bartosz Kurek, który w poprzednim sezonie reprezentował jeszcze zespół z Bełchatowa. Reprezentant Polski po kontuzji nie był jednak jeszcze gotowy do gry i nie znalazł się w składzie na środowy pojedynek. Był jednak w hali i zebrał oklaski przed oficjalną prezentacja zespołów, gdy prezes PGE Skry Konrad Piechocki wręczył mu ogromnych rozmiarów pamiątkowe zdjęcie z podziękowaniami za grę w tym zespole.
Później rozpoczęła się walka drużyn, które po dwóch kolejkach miały na swoim koncie komplet punktów. Bełchatowianie od początku grali skoncentrowani. Nie popełniali błędów i wykorzystywali praktycznie wszystkie potknięcia rywali. W pierwszym secie szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (8:5) i już do końca kontrolowali grę. Punktów dla gospodarzy w tej partii nie zdobył jedynie Paweł Woicki, który jednak na rozegraniu skutecznie gubił blok rywali, ułatwiając skuteczny atak swoim kolegom. Pierwszą piłkę setową bełchatowianie mieli w momencie, gdy gracze Dynama mieli na koncie 19 punktów. Po zepsutej zagrywce gości PGE Skra wygrała seta 25:21.
W kolejnej partii dominacja wicemistrzów Polski była jeszcze bardziej widoczna. Co prawda na pierwszej przerwie technicznej przewaga podopiecznych Jacka Nawrockiego była o punkt mniejsza niż poprzednio (8:6), ale później rosła w błyskawicznym tempie (10:6, 16:9, 20:11). Po ataku ze środka Karola Kłosa bełchatowianie drugiego seta wygrali 25:16.
Najwięcej emocji było w kolejnej partii, w której na obie przerwy techniczne zespół z Moskwy schodził mając trzy punkty więcej od PGE Skry (8:5, 16:13). Remis 16:16 dała gospodarzom żółta kartka, którą ukarany został Paweł Krugłow. Nie mógł się on pogodzić z decyzją sędziów, którzy uznali, że w poprzedniej akcji po ataku Dynama piłka opuściła boisko nie dotykając bełchatowskiego bloku.
Po karze dla gości gospodarze wywalczyli jeszcze dwa punkty z rzędu i objęli prowadzenie 18:16. Mało kto się wówczas spodziewał, że do końca seta PGE Skra zdobędzie już tylko jeden punkt. Gospodarze nie zdołali jednak wyprowadzić skutecznego ataku od momentu, gdy przy stanie 19:18 na zagrywkę wszedł rezerwowy Grigorij Afinogienow. Partię wygraną przez Dynamo 25:19 atakiem z lewego skrzydła zakończył Krugłow.
Bełchatowianie szybko odbudowali się jednak po przegranym trzecim secie i w kolejnym znów dominowali na boisku. Wysokie prowadzenie wypracowane w pierwszej fazie partii (12:5) pozwoliło im na w miarę spokojną grę do końca seta. Dynamo zdołało jeszcze zmniejszyć stratę do trzech punktów (11:14, 12:15, 16:19), ale nie było już w stanie odwrócić losów spotkania. Po ataku Kłosa ze środka PGE Skra wygrała czwartą partię 25:18 i cały mecz 3:1.
Po trzech kolejkach LM bełchatowianie mają na koncie komplet punktów i zajmują pierwsze miejsce w tabeli grupy E. W kolejnym meczu podopieczni Jacka Nawrockiego 22 listopada w Moskwie ponownie zmierzą się z Dynamem.
Klubowi mistrzowie świata za mocni
Pierwszej porażki w sezonie doznała Zaksa Kędzierzyn-Koźle. Siatkarze Daniela Castellaniego byli wymagającym rywalem dla włoskiego Trentino Diatec. W meczu na szczycie grupy C o wyniku przesądziła lepsza gra gospodarzy w końcówkach setów. Każdą z trzech partii klubowi mistrzowie świata wygrali 25:22 i to oni zachowali status niepokonanych.
pg,PAP
REKLAMA