Wojna o Śląsk Wrocław. Solorz: jestem gotowy przejąć cały klub

2013-09-24, 13:29

Wojna o Śląsk Wrocław. Solorz: jestem gotowy przejąć cały klub
Stadion Śląska Wrocław. Foto: slaskwrocław.pl

- Chcę przejąć cały Śląsk Wrocław - mówi w rozmowie z portalem gazetawroclawska.pl Zygmunt Solorz-Żak. Miliarder ma też inną propozycję dla prezydenta Rafała Dutkiewicza: może Śląsk... odsprzedać miastu.

Wszystko jest jednak uzależnione od tego, czy magistrat zwróci Solorzowi blisko 30 milionów złotych, które miał zainwestować w wykopanie dziury pod galerią.

- Tak, chcę przejąć cały Śląsk Wrocław. Moja oferta skierowana do prezydenta Rafała Dutkiewicza jest aktualna. Chcę przejąć klub, bo konflikt, który ma teraz miejsce, trzeba koniecznie rozwiązać. Widzę dwa rozwiązania: albo ja odkupuję udziały miasta, albo miasto moje. Jeśli chodzi o pożyczkę, którą urząd przekazał Śląskowi (połowę w imieniu Solorza) to oczywiście, ją oddam. Ale najpierw miasto niech zwróci mi nakłady, które poniosłem za inwestycję przy stadionie - stwierdził biznesmen.

Miliarder unika odpowiedzi na pytanie, czy Śląskowi grozi upadek.

- To czy Śląsk upadnie, zależy od prezydenta. Od siebie mogę powiedzieć, że pieniądze które magistrat odda mi za nakłady poniesione przy wykopaniu dziury, chciałbym przeznaczyć na klub. Nie jestem jednak w stanie zmusić Rafała Dutkiewicza do rozwiązania konfliktu. Miasto jest mi winne prawie 30 milionów złotych. Jestem przedsiębiorcą, nie wyrzucam pieniędzy w błoto. Gdybym tak robił, to nie miałbym nic. Dostaję mnóstwo sygnałów, że krzywdzę zespół. A prawda jest taka, że nic takiego nie robię. W moim przekonaniu Dutkiewicz gra wobec mnie nie fair. Chciał doprowadzić do tego, że akcje klubu nie byłyby nic warte. Tak by się stało, gdyby klub przejęła inna firma. A w efekcie straciłbym kolejne pieniądze - zaznaczył Solorz-Żak.

W zeszłym tygodniu zarząd piłkarskiego Śląska złożył w sądzie wniosek o upadłość układową klubu.

W specjalnym oświadczeniu informowano: "W związku ze zgłoszeniem przez głównych akcjonariuszy Spółki wielomilionowych roszczeń pieniężnych, przy jednoczesnym nie wywiązywaniu się z podjętych przez nich wcześniej zobowiązań finansowych, zarząd WKS Śląsk Wrocław SA, zgodnie z obowiązującym prawem, zmuszony jest do złożenia w sądzie wniosku o ogłoszenie upadłości układowej Spółki".

Ten ruch był działaniem ludzi związanych z Solorzem. Chcieli oni uniknąć licytacji zespołu i wykupienia go w całości przez miasto. - Miasto jest w tej chwili jedynym akcjonariuszem, który aktywnie finansuje Śląsk. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat włożyliśmy w klub 28 mln zł; w tej kwocie jest pożyczka udzielona przez miasto w wysokości 12 mln zł.

- Wielokrotnie podejmowaliśmy próby ratowania klubu. Po pierwsze chcieliśmy podnieść kapitał spółki, po drugie odkupić udziały od drugiego, obecnie pasywnego właściciela (spółka Bithell Holdings należąca do Solorza). Ani jedna, ani druga oferta nie została przyjęta przez większościowego właściciela - mówił prezydent Wrocławia - Rafał Dutkiewicz.

Miasto dysponuje wyrokiem sądu, który nakazuje Śląskowi zwrócić pożyczkę w wysokości 12 mln zł. Aby odzyskać te pieniądze i jednocześnie stać się większościowym właścicielem, miasto zdecydowało się złożyć do sądu wniosek o wyznaczanie zarządcy przymusowego w klubie.

Zajmujący się sprawą z ramienia magistratu mecenas Jacek Masiota dodał, że zadaniem zarządcy będzie wycena majątku spółki Śląsk i jego sprzedaż w drodze licytacji.

Jednak w momencie złożenia przez Śląsk Wrocław wniosku o upadłość układową - możliwość zlicytowania zespołu została zablokowana.

gazetawroclawska.pl, PAP, mr

Polecane

Wróć do strony głównej