#Leicester City

Leicester City

Ostatni z reprezentantów Anglii, kopciuszek, który znów chce zaskoczyć piłkarski świat, tym razem nie w Premier League, a w Lidze Mistrzów. Marzeń Leicester City nie można bagatelizować.

2017-04-07, 12:30

Jak długo Leicester City może zadziwiać ekspertów i kibiców? Jak widać, robi to już drugi sezon z rzędu, tym razem jednak sytuacja "Lisów" jest bardziej skomplikowana.

Zespół mistrza Anglii jeszcze niedawno w niczym nie przypominał zespołu, który oglądaliśmy w ubiegłym roku. Przegrywał mecz za meczem, mówiono o tym, że musi szykować się do zaciętej walki o utrzymanie. Fatalny czas zakończył się zwolnieniem Claudio Ranierego, uznawanego za cudotwórcę i jednego z głównych autorów sukcesu.

Co działo się w szatni zespołu? Tego pewnie prędko się nie dowiemy, ale zmiana szkoleniowca na asystenta Włocha, Craiga Shakespeara, przyniosła natychmiastowy skutek.

"Lisy" wróciły do gry, w Premier League zaliczyły serię zwycięstw, odwróciły losy rewanżu z hiszpańską Sevillą i zameldowały się w ćwierćfinale. Przed losowaniem nie brakowało komentarzy dotyczących tego, że każdy inny zespół marzy o wylosowaniu właśnie tego rywala.

REKLAMA

To jednak złudne - z całej stawki to zespół, który ma do stracenia najmniej, bo mało kto widział go w tej fazie rozgrywek. Z podobnego miejsca klub startował w wyścigu, który zakończył się zdobyciem mistrzostwa Anglii i napisaniem najpiękniejszego rozdziału w sportowej historii miasta.

Traktowanie z przymrużeniem oka, odbieranie szans, deprecjonowanie klasy piłkarzy - to woda na młyn "Lisów", coś, z czego potrafią czerpać siłę. Może brakować im gwiazd światowego formatu, indywidualności i obycia na salonach Europy, ale kiedy słychać hymn Ligi Mistrzów, to schodzi na dalszy plan.