Tomasz Adamek ponownie zawiesza emeryturę. ZUS by zwariował, kibice też?
Tomasz Adamek, który równo rok temu, po przegranej walce z Erikiem Moliną, stwierdził, że "nie ma już dla niego miejsca w ringu” postanowił wrócić. Były mistrz świata dwóch kategorii wagowych będzie walczył podczas gali 24 czerwca w gdańskiej Ergo Arenie. Zabawa "Górala" z kibicami trwa zatem w najlepsze.
2017-04-04, 16:35
Jeszcze nie wiadomo kto będzie rywalem "Górala”, wiadomo, że promotorem gali Polsat Boxing Night z walkami Tomasza Adamka i Mateusza Masternaka będzie Mateusz Borek.
Czerwcowa gala będzie promowana pod hasłem "Nowe Rozdanie". Hasło idealnie pasuje do wydarzenia i to z dwóch powodów. Będzie to nowy rozdział w historii boksera – oby z happy endem oraz debiut promotorski dziennikarza - w świecie bokserskim nie zdarza się, by dziennikarz występował w roli organizatora imprezy bokserskiej. Można więc śmiało zadać pytanie. Czy bardziej sensacyjny jest powrót Tomasza Adamka (kolejny już zresztą), czy jednak rola w jakiej tym razem obsadził się Mateusz Borek? Pierwsze reakcje na "Nowe Rozdanie" już są.
... a mówił "to jest już koniec"
"Góral" na zawodowych ringach stoczył 55 pojedynków i tylko pięć razy musiał uznać wyższość rywala. Po raz ostatni w ringu pojawił się 2 kwietnia 2016 roku, kiedy w Krakowie przegrał przez nokaut z Amerykaninem Erikiem Moliną.
REKLAMA
Po dziewięciu rundach walki w Krakowie były mistrz świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej prowadził z Moliną u wszystkich sędziów 88:83. Według ekspertów to prowadzenie było oceniane może nieco zbyt wysoko, bo przewaga Adamka była niewielka, ale tak punktowali sędziowie. Dziesiąte starcie "Góral” też wygrywał. Jednak tuż przed gongiem kończącym rundę Molina rozpoczął polowanie na Adamka. Pierwszy cios nie był jeszcze celny - wycelował w Adamka lewym sierpowym, jednak minął o milimetry szczękę Polaka. Sekundę później Amerykanin już nie chybił. Trafił długim prawym, po którym "Góral” runął na deski. Adamek ambitnie podniósł się, jednak chwiał się na nogach, co zmusiło sędziego do przerwania pojedynku.
Tomasz Adamek Tęsknię za ringiem. Chcę udowodnić, że umiem wrócić mocniejszy po porażce
- Popełniłem błąd i stało się. To jest boks. Czas kończyć, bo to sport dla zwycięzców – powiedział już po ogłoszeniu werdyktu Adamek.
Decyzja Adamka o zawieszeniu rękawic na kołku nie zdziwiła wówczas ekspertów. Zdaniem Janusza Pindery, komentatora telewizji Polsat, nawet gdyby Adamek wygrał starcie z Erykiem Moliną jego decyzja o zakończeniu kariery i tak by zapadła. - W trakcie tej właśnie walki zrozumiał, że nie ma sensu ciągnąć kariery w nieskończoność. Tego Adamka, który wygrywał szybkością i takim charakterystycznym dla niego bokserskim pazurem, już nie ma. W tym roku skończy 40 lat, ma za sobą dużo ciężkich, ringowych wojen, wspaniałe walki w wadze półciężkiej, junior ciężkiej i ciężkiej, mistrzowskie tytuły w dwóch kategoriach, pas magazynu The Ring. Ma prawo czuć się spełniony i mam nadzieję, że jest – mówił przed rokiem Pindera.
Po dwunastu miesiącach - choć opinia Pindery wciąż pasuje - deklaracje Adamka stały się nieaktualne. "Góral” zatęsknił za ringiem i rywalizacją mimo, że jak twierdzi, jego rodzina nie jest za tym by znów boksował. – Żona oczywiście nie chce, żebym wracał do boksu, ale kibice mają mnie zapamiętać jako wojownika, nie jako przegranego. Pieniądze, Bogu dziękować, zarobiłem i dobrze zainwestowałem je w nieruchomości. Walczę od dwunastego roku życia, tęsknię za ringiem. Chcę udowodnić, że umiem wrócić mocniejszy po porażce – przekonywał najlepszy polski pięściarz w XXI wieku na w magazynie "Puncher”.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
O co tutaj biega
"Góral” wraca jak bumerang
Tomasz Adamek w swojej bokserskiej karierze kilka razy zapowiadał rozbrat z boksem. Taką deklarację składał po przegranej z Arturem Szpilką, w listopadzie 2014. Mówił wówczas, że było to prawdopodobnie jego ostatnie starcie w karierze. Adamek z pełną świadomością podkreślał, że jego czas dobiega końca. - Muszę uważać, żeby nic mi się nie stało w ringu, bo mam dla kogo żyć - mówił "Góral".
Okazało się jednak, że Tomasz Adamek za boksem zatęsknił szybko. We wrześniu 2015 w ringu spotkał się z Przemysławem Saletą. - Chciałem pożegnać się z kibicami i przekazać pałeczkę młodszym – wyjaśniał wówczas Adamek powód, dla którego znów miał zamiar wejść do ringu. Były zawodowy mistrz świata dodawał, że po zakończeniu kariery nie zamierza wycofać się z aktywnego życia. - Żona mówi, że mam wciąż ADHD, tak więc nie mogę siedzieć w domu i nic nie robić - wyjaśniał bokser.
Walka z Saletą, którą Adamek wygrał po tym jak jego rywal poddał walkę w drugiej rundzie pojedynku, dodała "Góralowi” skrzydeł. Pytany tuż po starciu z Saletą co dalej z karierą, Adamek mówił: będę się modlił i znak otrzymam, czy mam walczyć dalej.
Dlatego po porażce z Moliną, ci bardziej doświadczeni w gierkach Adamka kibice, nie uwierzyli w deklaracje boksera, choć niedowiarków o ostatecznym rozstaniu pięściarza z Gliwic z boksem przekonywał Mateusz Borek. "Rozmawiałem wczoraj z Tomkiem długo. Uspokajam. Nie będzie żadnego powrotu i żadnej walki pożegnalnej. Przyjedzie jako gość na PBN VI - pisał na Twitterze przed rokiem Borek.
REKLAMA
Gdyby Adamek płacił składki w ZUS, to urzędnicy z jego oświadczeniami o przejściu na emeryturę i zawieszaniem jej mieliby sporo roboty. Ktoś mógłby się nawet zdenerwować tym niezdecydowaniem. Wśród kibiców i ekspertów reakcje bywają też nerwowe.
- Tacy zawodnicy, którzy zasłużyli się dla polskiego boksu, nie powinni w taki sposób żegnać się ze sportem – mówił po ostatnim starciu z Moliną Jerzy Rybicki, były mistrz olimpijski w boksie. Rybicki dodawał, że już po starciu ze Szpilką, kiedy "Góral” zapowiadał koniec, powinien dotrzymać słowa. - Nie wiadomo, czy za jakiś czas za parę groszy znowu mu się nie zachce boksować z takim Saletą czy Gołotą. Smutne jest to, że wielcy mistrzowie nie umieją powiedzieć "dość", a telewizja promuje takich ludzi. Ale i tak podziwiam Adamka – mówił.
I przepowiedział przyszłość niczym jasnowidz, nie wiemy tylko kto będzie rywalem Adamka podczas gali "Nowe Rozdanie”.
Jak poinformował promotor czerwcowej gali jednym z ciekawszych rywali dla Adamka byłby Chris Arreola. "Góral" pokonał go na punkty w 2010 roku i teraz mogłoby dojść do rewanżu. Tak się jednak nie stanie, bo Arreola odmówił. Mateusz Borek poinformował, że propozycję walki z Adamkiem otrzymało kilku innych pięściarzy, i że do Gdańska przyjedzie bokser z wyższej półki, "bo Tomek nie chce słyszeć o łatwiejszym rywalu”.
Może więcej o rywalu dowiemy się podczas zaplanowanej na 20 kwietnia konferencji prasowej Adamka. Trzeba wierzyć, że marzenia boksera po czterdziestce, który chce się bić z trudnym rywalem spełnią się i że mistrz nie rozmieni się na drobne w swojej pewnie ... nie ostatniej walce.
REKLAMA
Historia Adamka zatem trwa i jest przykładem jak wielkim mistrzom trudno ze sceny zejść i powiedzieć "dość". Kibice, z którymi Adamek bawi się już od jakiegoś czasu w podchody mogą to "dość" powiedzieć znacznie szybciej.
Blog autorki O co tutaj biega
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl
REKLAMA