Turniej Czterech Skoczni: Stoch z szansą na wyrównanie osiągnięcia sprzed 16 lat. "Jest jeden dominator"
Po dwóch konkursach w Niemczech rywalizacja w Turnieju Czterech Skoczni przenosi się do Austrii, gdzie Polacy spisywali się zazwyczaj lepiej niż za naszą zachodnią granicą. Kamil Stoch ma szansę stać się drugim w historii imprezy zawodnikiem, który wygra wszystkie cztery konkursy.
2018-01-03, 08:55
Jeszcze nigdy w historii żaden polski skoczek nie wygrał konkursów w Obesrstdorfie i Garmich Partenkirchen w ramach TCS. Właśnie teraz dokonał tego Kamil Stoch i jest na dobrej drodze do drugiego z rzędu triumfu w klasyfikacji generalnej imprezy. W XXI wieku ta sztuka udała się tylko Gregorowi Schlierenzauerowi (w 2012 i 2013 roku) oraz Janne Ahonenowi (2005 i 2006). Polak ma już 11,8 pkt przewagi nad drugim Richardem Freitagiem, a Niemiec traci teraz atut w postaci niemieckich skoczni.
To jednak nie wszystko. Stoch ma szansę wygrać wszystkie konkursy cyklu, co do tej pory w 65-letniej historii imprezy udało się tylko jednemu skoczkowi. Przed turniejem w sezonie 2001/2002 wszyscy mówili, że nadeszła pora na dominację jednego zawodnika, mając na myśli Adama Małysza. I faktycznie, właśnie wtedy na czterech skoczniach wygrywał ten sam zawodnik. Był to jednak Niemiec Sven Hannawald. W XXI wieku najbliżej wyrównania tego osiągnięcia był Janne Ahonen. Fin w sezonie 2004/2005 wygrał trzy pierwsze konkursy, ale w czwartym uplasował się na drugiej pozycji.
Jeśli prześledzić wynika Stocha osiągane w poprzednich edycjach TCS, wyraźnie widać, że lepiej czuje się na skoczniach austriackich. A przed zawodnikami teraz rywalizacja właśnie w Innsbrucku i Bischofshofen. W przeszłości na Bergisel zajmował m.in. 2 i 3 miejsce, a w Bischofshofen triumfował 6 stycznia 2017 roku. W polskim obozie tonują jednak nastroje.
"Trzeba przyznać, że jest w znakomitej dyspozycji. Na pewno pojawią się teraz spekulacje dotyczące wygrania wszystkich czterech konkursów w turnieju, ale moim zdaniem nie powinniśmy o tym debatować. A już na pewno wciągać go w te prognozy. Na szczęście Kamil pokazał, że umie się odciąć od takich przypuszczeń i w spokoju robi swoje" - napisał na Facebooku Adam Małysz.
REKLAMA
- Oczywiście, że jest możliwe powtórzenie wyczynu Svena Hannawalda, ale nie skupiamy się na wygraniu wszystkich konkursów. Jesteśmy w połowie Turnieju Czterech Skoczni, Kamil jest liderem i chcemy tylko, aby nadal oddawał dobre skoki. Co będzie dalej? Zobaczymy - stwierdził natomiast trener polskich skoczków Stefan Horngacher w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Nieco bardziej "bojowo" nastawiony jest mistrz olimpijski z Sapporo w 1972 roku - Wojciech Fortuna. - Stoch zna doskonale obie skocznie, wie na co go stać i jaką dyspozycję mają przeciwnicy. Oczywiście, że nie można wszystkiego przewidzieć, ale bardzo chciałbym, żeby wygrał. Pora bowiem na to, żeby świat wreszcie zrozumiał - jest jeden dominator - Polak z Zębu - podkreślił Fortuna.
Największe szanse na pokrzyżowanie planów Polakowi ma oczywiście Freitag. - Jak Kamil będzie skakał tak, jak w Ga-Pa, to trudno będzie go pokonać - skomentował "Rysiek Piątek".
W środę o godzinie 14 odbędą się kwalifikacje do konkursu w Innsbrucku, który odbędzie się dzień później o tej samej porze. Turniej zakończy rywalizacja w Bischofshofen, 6 stycznia o godzinie 17.00.
REKLAMA
bor, PolskieRadio.pl, skijumping.pl, PAP
REKLAMA