Powrót do polityki wschodniej

2008-10-10, 10:00

Powrót do polityki wschodniej

Polityka wschodnia to wyzwanie dla całej klasy politycznej. Zacznijcie od zdefiniowania naszych interesów.

Białoruś to wyzwanie dla dyplomacji Polski i UE. Rozmowy z Mińskiem są konieczne z punktu widzenia polskiej racji stanu i interesów Zachodu. Oferta współpracy z Mińskiem powinna uwzględnić cel długofalowej pomocy w reformowaniu nierentownej białoruskiej gospodarki.

 

 

Zainteresowanie Białorusią w Polsce wzrasta. Debata o kolejnych sfałszowanych wyborach parlamentarnych, które pod koniec września przeprowadzono na Białorusi bez zachowania standardów demokratycznych uwidoczniła, jak bardzo zależy nam na liberalizacji systemu politycznego u naszych sąsiadów. Czy jednak dobre chęci i sympatia dla Białorusinów wystarczą?

W tle ostatnich wyborów powróciła trudna sprawa polskiej mniejszości w tym kraju. Okazało się, że niezależność i zaufanie białoruskiej Polonii dla dyplomatów z MSZ nie są bezcenne. To wielki błąd negocjatorów, którzy słusznie wznawiając relacje dwustronne z Mińskiem, nie założyli granic kompromisu. Jeśli gotowi byli oddać sprawę polskiej mniejszości faktycznie do wyłącznej decyzji Mińska, to działali niezgodnie z racją stanu. Nie jest to wyjątek w przekroju ostatnich kilkunastu lat.

Brak polityki wschodniej

Po 1989 roku Polska dyplomacja nie wypracowała polityki koherentnej i realizującej nasze strategiczne interesy na wschodzie. Sprawy związane z Ukrainą czy Białorusią, pojawiały się sporadycznie, często prowadzone przez ludzi niekompetentnych, dbających o interesy partyjne lub kierujących się potrzebą osiągnięcia chwilowego sukcesu przysłaniającego długoterminową katastrofę. Dziś stajemy przed kolejną odsłoną problemu braku polityki wschodniej.

W ostatnich trzech latach jej rewitalizacji i właściwego zdefiniowania ram działania podjęło się zaplecze prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niewątpliwie pozytywne efekty prezydenckiej polityki prowadzonej na Kaukazie, czy w obszarze współpracy energetycznej i sojuszu z Litwą, Łotwą, Estonią, Czechami i Ukrainą, dały wyraźny sygnał rewolucyjnej zmiany kierunku myślenia o obszarze postsowieckim. To działania nie dla wszystkich zrozumiałe, gdyż zasadniczo inne od preferowanych przed 2005 rokiem. Własny sukces w obszarze wschodnim chce osiągnąć ekipa rządowa, przekonana o słuszności inicjatywy wznowienia kontaktów na linii Warszawa – Mińsk. Trudno tej inicjatywie odmówić racji. Polemizować można ze sposobem prowadzenia polityki, jej ramami i zakładanym celem.

Polska, jako członek UE, nie powinna była bagatelizować problemu Białorusi i zamrażać relacji z ważnym sąsiadem. Rozmowy od dawna były nieuchronne. Od 2006 roku wymuszała je stopniowo pogarszająca się sytuacja gospodarcza na Białorusi, związana ze zmianą polityki Kremla i odejściu tegoż od nadmiernego dopłacania do rządów Łukaszenki. To skłoniło białoruskiego prezydenta do zwrócenia uwagi na Zachód, dokonania symbolicznych ustępstw (zwolnienie kilku więźniów politycznych) a jednocześnie umożliwiło tymczasowo korzystny efekt negocjacji z Rosją, dotyczących kredytów i cen na surowce energetyczne.

Partyjny klincz w tle polskiej polityki zagranicznej powoduje straty dla narodowych interesów i wizerunku państwa. Nie można liczyć na doraźne sukcesy polityczne i skuteczną politykę zagraniczną, jeśli prowadzi się ją z doskoku, bez określenia głównych celów i środków prowadzących do ich realizacji. Obserwując działania obecnego rządu warto zadać pytanie czy prowadzi on politykę wschodnią i określa cele, które należy realizować i interesy, które ma chronić?

Polityka długoterminowej aktywności

Dyskusje o tym jaką politykę stosować wobec Białorusi - z perspektywy Warszawy i na poziomie UE - trwają nie od dziś. UE przez wiele lat prowadziła jałową izolację reżimu i nakładała sankcje. Katalog zakazów wjazdu dla przedstawicieli reżimu, zamrażania ich osobistych aktywów, bojkotowanie przedstawicieli Mińska na forum międzynarodowym, czy wycofanie uprzywilejowanych taryf celnych w odpowiedzi na łamanie praw pracowniczych na Białorusi, nie doprowadziły do pożądanej demokratyzacji w tym kraju i uderzyły przede wszystkim w zwykłych Białorusinów.

Obecnie potwierdzają to zachodni politycy i eksperci. Alexander Stubb, szef MSZ Finlandii, która przewodniczy obecnie OBWE przyznał, iż polityka izolowania Białorusi okazała się nieskuteczna. W czasie wizyty w Mińsku zapowiedział umacnianie kontaktów z Białorusią, mimo ewidentnie negatywnej oceny ostatnich wyborów parlamentarnych. To pośrednio odpowiada nowej koncepcji polityki UE wobec Białorusi. Taktyka „drobnych kroków” i stopniowego przeciągania zainteresowania prezydenta Łukaszenki na Zachód ma zastąpić dotychczasowe zaniechania i doraźne niby-działania. Powinna jednak być prowadzona jawnie i nie na warunkach dyktowanych przez Mińsk.

W podobnym duchu zareagował Parlament Europejski, który zapowiedział zgodę dla Komisji Europejskiej i rządów państw członkowskich na sześciomiesięczne zawieszenie sankcji wizowych wobec niektórych przedstawicieli reżimu Białorusi, jednocześnie przyznając, iż „Parlament wybrany w tych (wrześniowych) wyborach ma wątpliwą demokratyczną legitymację”. Duża zasługa w zmianie stanowiska PE przypada polskim eurodeputowanym. Dzięki ich staraniom na forum unijnym pojawił się wyraźny sygnał wzywający do rewizji katalogu sankcji nakładanych na Białoruś od 2004 roku i udzielenia poparcia polskiej mniejszości.

Izolowanie Białorusi i domaganie się demokratyzacji nie mogło wywołać zakładanych rezultatów. Aleksander Łukaszenka tanio i łatwo skóry nie sprzeda. Przekonują się o tym co krok przedstawiciele Kremla, zdają sobie powoli z tego sprawę politycy europejscy.

A co na to Warszawa?

Wszystko wskazuje na to, że dyplomacja kierowana przez ministra Sikorskiego uległa pokusie szybkiego sukcesu i zwyczajnie nabrała się na obietnice płynące z Mińska, który zapowiedziami otwarcia na Zachód i kompromisowego rozwiązania sprawy polskiej mniejszości, jednocześnie podbijał stawkę w rokowaniach z Kremlem, dążąc do odłożenia w czasie urynkowienia stawek płaconych za rosyjską energię.

Rosja subsydiuje Białoruś, jednak od 2006 roku wiadomo, że będzie przechodzić do cen rynkowych, stopniowo podkopując pozycję prezydenta Łukaszenki. Białoruski prezydent od lat opierał swoją pozycję na tranzytowej roli Białorusi dla rosyjskich nośników energetycznych. Od dwóch lat jest zagrożony przejmowaniem dróg przesyłowych i wzrostem kosztów energii dostarczanej z Rosji. To dodatkowo spotęguje budowa gazociągu północnego. Reżim Łukaszenki zależny jest od finansowego wsparcia. W relacjach z Rosją Łukaszence z czasem będzie brakować instrumentów przetargowych. Przy uwzględnieniu obecnych zapowiedzi, dług gazowy Białorusi względem Rosji wzrośnie z 1,5 miliarda dolarów do 3,5 miliarda dolarów. Jednocześnie Rosja zwiększy swoją obecność militarną i finansową, zachowując wpływ na sytuację polityczną na Białorusi. Istnieje jednak szansa dla UE i Polski.

Wobec zwiększającej się zależności od Rosji, Białorusi grozi utrata samodzielnej państwowości. Wskazanym działaniem UE, popieranym na przykład we współpracy Szwecji, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy i Polski, może być skłonienie Brukseli do udzielenia Białorusi wsparcia finansowego (kredyty i inwestycje), uwzględnienia Mińska w zredefiniowanej EPS i uruchomienia programów przygotowujących reformy dla białoruskiej gospodarki. UE musi wypracować ofertę inwestycyjną, atrakcyjną dla Łukaszenki i konkurencyjną dla Kremla. Państwa członkowskie, sąsiadujące z Białorusią, powinny znieść ograniczenia wizowe oraz utrudnienia dla białoruskich przedsiębiorców. Bruksela i stolice regionu muszą otworzyć się na szerokie kontakty z białoruskim biznesem i establishmentem. Brukseli trzeba pomóc wymazać negatywne stereotypy dotyczące Białorusi.

Białoruś to strategiczny region

Reformy białoruskiej gospodarki może przeprowadzić jedynie UE. W tym Rosja nie jest w stanie i nie chce pomóc Białorusi. UE powinna owe reformy sponsorować w imię celu, jakim w przyszłości będą: utrzymanie samodzielnej państwowości Białorusi i stopniowy proces demokratyzacji tego kraju - nawet kosztem akceptowania władzy skompromitowanego w oczach Zachodu Aleksandra Łukaszenki przez kolejnych kilka lat.

Na wsparcie i zainteresowanie UE zasługują przede wszystkim obywatele Białorusi. W zamian, na zasadzie konkretów, należy żądać od Mińska zakończenia represjonowania opozycji, niezależnych organizacji i mediów, liberalizacji rynku (gwarancji wolności gospodarczych), szerokiego udziału unijnych przedsiębiorców w procesach prywatyzacyjnych i dotrzymania demokratycznych standardów procesów wyborczych, w których mogłaby zaistnieć opozycja.

Nie mała w tym będzie rola polskiej dyplomacji, która musi popierać niezależnych liderów Polonii na Białorusi oraz wspierać nawiązywanie kontaktów polskich przedsiębiorców na wschodzie i lobbować w Europie za stworzeniem polityki „na tak” dla Białorusi. Dotychczasowy brak koherentnej polityki wschodniej, w tym polskiego pomysłu na relacje z Białorusią, pośrednio wynikające też z polityki UE, to nie jedyny powód fiaska ostatniego ocieplania stosunków z Mińskiem. Złudne okazały się osobiste ambicje niektórych polityków. Warto pro publico bono odłożyć je na bok.

Polska polityka wschodnia to wyzwanie dla całej klasy politycznej. Zacznijcie od zdefiniowania naszych interesów na wschodzie i ich właściwego rozumienia. Stwórzcie politykę wschodnią uwzględniającą naszych sąsiadów jako partnerów, a nie tylko bufor odgraniczający Europę od Rosji. Namówcie członków UE do współdziałania. Zbyt wiele czasu nie macie!

Mikołaj Falkowski

Polecane

Wróć do strony głównej