Projekt europejski, nasz projekt
Jedyna szansa, by Polska zachowała demokrację, suwerenności i tożsamość leży dziś w jej roztopieniu się w silnej, prawdziwie zjednoczonej, federalnej Europie.
2008-01-09, 09:07
Jedyna szansa, by Polska zachowała demokrację, suwerenności i tożsamość leży dziś w jej roztopieniu się w silnej, prawdziwie zjednoczonej, federalnej Europie.
Piotr Skórzyński w tekście „Tożsamość i przyszłość”, wychodząc od rozważań nad tożsamością narodową, przeprowadził atak na projekt europejski i wartości, które za nim stoją. Moment, który wybrał, nie wydaje się przypadkowy. Podpisany niedawno w Lizbonie Traktat Reformujący nadaje w końcu Unii osobowość prawną, a kilkanaście dni temu Polska weszła do sfery Schengen, dzięki czemu jej obywatele zyskali rzeczywistą wolność poruszania się po prawie całym kontynencie. Autor, jak wielu publicystów i intelektualistów jego politycznej orientacji, którą na podstawie jego publicystyki definiuję jako konserwatywno-neoliberalną, przeciwstawia rzekomo ekonomicznie niewydolną, politycznie bezsilną, sparaliżowaną przez przesądy „politycznej poprawności” Europę, rzekomo dynamicznym, politycznie skutecznym i pełnym wolności Stanom Zjednoczonym. Tożsamość europejska jest dla Skórzyńskiego niczym innym jak „ideologicznym kostiumem”. Jego zdaniem może i kusi on młodych ludzi, chcących uważać się za Europejczyków, ale nie jest w stanie zasłonić tego, że wyrzekając się „polskiej tożsamości” skazani są na pogrążenie się w bezmyślnej, hedonistycznej konsumpcji tego, co będą w stanie nabyć z oferty współczesnego turbokapitalizmu.
Tymczasem to właśnie Europa jest dziś, mimo wszystkich swoich wad, najlepszym miejscem do życia na świecie. Budowa silnej politycznie, gospodarczo zintegrowanej (także pod względem harmonizacji polityk społecznych i systemów podatkowych), federalnej i socjalnej Europy jest największą polityczną szansą dla Polski i jej obywateli w całej historii. Europejski model społeczny, z jego rozbudowanymi gwarancjami socjalnymi, progresywnym opodatkowaniem, wysokimi standardami prawa pracy, jest najlepszym systemem społecznym jaki wymyślono i wprowadzono z sukcesem w życie. Nigdzie nie żyje się przeciętnemu człowiekowi lepiej niż w państwach, gdzie został on wprowadzony w życie. Wystarczy porównać tętniące życiem centra europejskich miast, gdzie ludzie chcą wspólnie dzielić demokratyczną przestrzeń z wyludnionymi po godzinie 18, nierzeczywistymi i nieludzkimi amerykańskim downtown, czy gettami Waszyngtonu, Nowego Jorku i Los Angeles. Wystarczy porównać włoską trattorię, czy francuskie bistro z amerykańskimi sieciami fast foodów, europejską produkcję kulturalną z agresywną głupotą amerykańskiej popkultury, czy choćby europejskie systemy opieki zdrowotnej z amerykańskim, pozostawiającym 20 milionów Amerykanów bez żadnego ubezpieczenia, by empirycznie się o tym przekonać.
Model europejski pozwala Europejczykom pracować krócej, za lepszą płacę, cieszyć się doskonałym publicznym transportem, czy szkolnictwem. Pozwala po prostu na przyzwoitą jakość życia. Tworzy społeczeństwa równiejsze i bardziej demokratyczne. Im szybciej Polska i inne kraje „nowej Europy” dołączą do tego modelu, tym lepiej. Nie da się tego zrobić bez dalszej politycznej integracji kontynentu, bez stworzenia politycznego ośrodka zdolnego narzucić całej Europie zharmonizowane stawki podatkowe, mniej więcej ujednoliconą płacę minimalną, czy standardy socjalne. Tylko pogłębiając i poszerzając swój model społeczny kraje starej Europy są w stanie go ocalić przed logiką globalizacji. Objęcie Polski podobnym prawem pracy co szwedzkie, czy francuskie, progresywne opodatkowanie zmieniające jedną z najbardziej niesprawiedliwych struktur płac w Europie, jaką ma dziś Polska, na bardziej egalitarną jest bez wątpienia w interesie Polaków. Ale dziś nie ma na polskiej scenie politycznej partii, która chciałaby to zmienić. Poważnie zubaża to polską demokrację, w której większość obywateli nie ma żadnej siły politycznej, która reprezentowałaby ich ekonomiczne interesy. Takie siły istnieją jednak na europejskim poziomie, w Europie w przeciwieństwie do Polski obecna jest silna lewica, wybór między nią i prawicą naprawdę przynosi różnicę, demokracja jest mniej fasadowa. Tylko roztopienie się demokracji polskiej w europejskiej sprawi, że będzie ona naprawdę demokratyczna.
REKLAMA
Rozwój współczesnego kapitalizmu, koncentracja kapitału w ramach całości gospodarczych dysponujących nieraz budżetami potężniejszymi od państw narodowych, sprawia że autentyczna demokracja i polityka na poziomie państwa narodowego staje się coraz trudniejsza. Zwłaszcza państwa słabego, biednego, o niskiej kulturze instytucjonalnej, czyli takiego jak Polska. Takie państwa skazane są na wyścig o względy światowego kapitału. Same nie tylko nie są w stanie wymusić od jego przedstawicieli, by przestrzegali podstawowych norm prawnych, czy etycznych, ale zmuszone są do stopniowego niszczenia praw socjalnych, standardów prawa, bezpieczeństwa i higieny pracy etc. Takie państwa i zamieszkujące je społeczeństwa (poza nielicznymi elitami) skazane są na role przegranych we współczesnym kapitalizmie. Chyba że zdecydują się na łączenie się w większe, kontynentalne bloki, które dają im silniejszą pozycję przetargową w negocjowaniu warunków ich integracji ze światowym kapitalizmem. Dla Polski taką szansę stwarza Unia Europejska. Polska nie jest dziś w stanie być państwem suwerennym inaczej niż jako część europejskiego bloku kontynentalnego.
Także w dziedzinie kultury i tożsamości, o którą tak troszczy się Skórzyński, tylko Europa jest szansą dla Polski. Żadne państwo, żadna kultura narodowa nie posiada dziś samodzielnie środków, by równoważyć ekspansję produktów amerykańskiego przemysłu kulturowego, zalewających światowe kina, kanały telewizyjne, sklepy muzyczne i księgarnie. W Polsce ten problem występuje ze szczególnym nasileniem w wyniku załamania się polityki kulturalnej państwa po 1989 roku. Polityczne elity III RP uznały kulturę za gałąź rynku, na której artyści i ich twórczość „same powinny się bronić”. W efekcie dziedziny sztuki, które wymagają mecenatu, których dzieła nie mogą być tworzone na kartce papieru na poddaszu i wymagają większych nakładów, znajdują się w zapaści. Widać to przede wszystkim na przykładzie polskiego kina. Przepisy gwarantujące obecność europejskiej (więc i polskiej) produkcji audiowizualnej np. w telewizji zostały u nas wprowadzone za sprawą wymogów unijnych, nie z inicjatywy polskich polityków. Dziś tylko bogate fundusze europejskie mogą dostarczyć środków polskiej sztuce na rozwój i produkcje, tylko regulacje na europejską skalę są w stanie zapewnić gwarancje jej obecności na rynku kultury.
Jedyna szansa, by Polska zachowała demokrację, suwerenności i tożsamość leży dziś w jej roztopieniu się w silnej, prawdziwie zjednoczonej, federalnej Europie.
Jakub Majmurek
REKLAMA
Przeczytaj komentowany tekst: "Tożsamość i przyszłość".
REKLAMA