Proporcje marcowe
Wszystkie grzechy, włącznie z wierszami na cześć "towarzyszy z bezpieczeństwa", są wybaczalne. Niewybaczalny jest tylko jeden - "grzech marcowy".
2008-03-06, 12:43
Wszystkie grzechy, włącznie z wierszami na cześć "towarzyszy z bezpieczeństwa" są wybaczalne. Niewybaczalny jest tylko jeden - "grzech marcowy".
Sowiecki pisarz Anatolij Wasiliewicz Kuzniecow po uzyskaniu w 1969 r. możliwości wyjazdu do Anglii poprosił o azyl polityczny w tym kraju. Publicznie przyznał się wtedy do tajnej współpracy z sowiecką bezpieką (czyli z tak zwanym KGB) oraz wyrzekł się autorstwa wszystkich swoich utworów opublikowanych w ZSRS. Uznał bowiem, że nie mógł tam napisać i opublikować tego, co by chciał. Tekst owego wyrzeczenia się czytała Rozgłośnia Polska Radia "Wolna Europa" w latach 70. Czy mamy w Polsce takich Kuzniecowów? Po cóż mielibyśmy mieć, skoro wszystkie, grzechy, włącznie z wierszami na cześć "towarzyszy z bezpieczeństwa" są wybaczalne? Podobnie jest z wybaczaniem "kontrowersyjnych" dziadków: tego w Wehrmachtu "można" wybaczyć (a w każdym razie – bardzo nieładnie jest wytykać zamiast wybaczyć), tego z KPP to nawet chyba wybaczyć "trzeba" (bo jakże to tak? – tylu dziadków pozostawić bez wybaczenia?!), ale biada, ach biada temu, kto zlekceważyłby dziadka z ONR. Tylko jeden grzech jest niewybaczalny - jest to "grzech marcowy".
Po wyznaniu "grzechu marcowego" można już tylko wykrzyknąć, wzorem Oleńki Billewiczówny, "Polsko, ran Twoich niegodnam całować!" i paść jak bez duszy, w nadziei, że wezmą na nosze, wyniosą i już nigdy, prze-nig-dy na publiczny widok nie przyniosą z powrotem. Od "grzechu marcowego" upływa już nie 30, a równo 40 lat. Istna kwarantanna! Czy zawinienia sprzed 40 lat ulegają zatarciu, unieważnieniu, relatywizacji choćby? Ale, skądże znowu! Szef MSWiA Grzegorz Schetyna poinformował ostatnio, że krzywdy wyrządzone grzechem marcowym będą naprawione. Na przykład przywróci się polskie obywatelstwo osobom z "po-marcowej" emigracji, które dotychczas go nie odzyskały. Jeśli komuś wojewoda nie przywrócił obywatelstwa, to minister uchyli odmowę wojewody. To zdaje się jednoznacznie świadczyć o tym, że wina istnieje, skoro zadośćuczynienie dokonane być musi.
Warto na gorące głowy polityków, obstających przy wieczystym uznawaniu win i krzywd z 1968 roku, wylać troszkę zimnej wody. Woda ta pochodzi od osoby, która w wydarzeniach marcowych uczestniczyła po stronie pokrzywdzonych, a po 20 latach (czyli 20 lat temu), podczas nie oficjalnych obchodów marcowej rocznicy, powiedziała: "Zarówno doświadczenie wcześniejsze, jak późniejsze przestrzegają nas przed tym, aby właśnie podziały z 1968 r. uważać za trwałe i najważniejsze. Byłoby zresztą ani zasadne, ani moralne, aby wykazywać zrozumienie dla ludzi, którzy poddali się indoktrynacji stalinowskich, by później dokonać krytycznej oceny swych poglądów i działań, zaś odmawiać zrozumienia tym, którzy poddali się indoktrynacji marcowej, lecz potrafili się później z niej wyzwolić. Jakkolwiek byśmy nie oceniali szkód wyrządzonych przez wydarzenia marcowe, nie towarzyszyły im zbrodnie podobnego wymiaru jak w czasach stalinizmu". Autorem przytoczonych słów jest prof. Jerzy Holzer. Krzywdy z 1968 roku są wszak znacznie mniejszego kalibru niż te z 1948 roku!
REKLAMA
Zadośćuczynienie jest bardzo istotne, jednak ważna jest również kolejność. Instytut Pamięci Narodowej kieruje się zasadą, że pierwszeństwo wglądu do swoich akt maja najstarsi, bo w skali statystycznej mają najmniej życia przed sobą. Tak samo powinno być z odzyskiwaniem obywatelstwa! Czy minister Schetyna albo ktokolwiek z jego poprzedników złożył analogiczną obietnicę obywatelom polskim, których stalinowski reżim przesiedlił na wschód od przedwojennej granicy polsko-sowieckiej?
Już niewielu spośród bezpośrednio dotkniętych tą krzywdą żyje na tym świecie. Wśród ich potomków nie każdy być może chciałby skorzystać z szansy na uzyskanie albo odzyskanie polskiego obywatelstwa. Niemniej jednak w obu wypadkach chodzi prawdopodobnie o tysiące ludzi.
Sprawa tzw. "karty Polaka" ciągnie się niesamowicie długo, jak reforma emerytur starego portfela i tym podobne syzyfowe przedsięwzięcia. A Związek Sowiecki, chociaż miał możliwość faktycznego pozbawienia ludzi polskiego obywatelstwa, nie ma możliwości przywrócenia go im ani faktycznie, ani prawnie. I to nie tylko dlatego, że sam formalnie przestał istnieć. Po prostu nikt państwa Polskiego w tej sprawie nie jest w stanie wyręczyć. Czy ta wysoce niewłaściwa kolejność przywracania obywatelstwa to jest dalszy ciąg tego, że w tramwaju dzieci szkolne siedzą, a osoby, mogące być ich rodzicami, stoją?
Konrad Turzyński
REKLAMA
REKLAMA