Popularność PO. Kryzys demokracji?
Gabinet Donalda Tuska cieszy się ogromną popularnością tylko dlatego, że nie ma w nim konfliktów.
2008-03-10, 11:10
Gabinet Donalda Tuska cieszy się ogromną popularnością tylko dlatego, że nie ma w nim konfliktów.
W każdym kraju polityka stanowi obszar ścierania się sprzecznych interesów i negocjacji między zwaśnionymi stronami. Demokracja parlamentarna polega między innymi na tym, że podczas wyborów obywatele głosują na te partie, które w największym stopniu chcą bronić ich interesów i urzeczywistniać wyznawany przez nich światopogląd. Jest oczywiste, że pracodawcy i pracobiorcy mają odmienne poglądy w podstawowych kwestiach ekonomicznych albo że konserwatywni katolicy inaczej pojmują rolę państwa i kościoła niż progresywni ateiści. Podziały polityczne w większości krajów demokratycznych przebiegają według merytorycznie określonych linii sporu. Okazuje się jednak, że w Polsce polityka polega na czym innym, a decyzje wyborcze obywateli są podejmowane nie ze względów programowych, a przede wszystkim wizerunkowych. Dowodem na to, iż w naszym kraju w ten sposób pojmuje się politykę jest fakt, iż ostatnie wybory wygrała partia, której program cieszy się nikłym poparciem społecznym. Liderzy Platformy Obywatelskiej bronią zupełnie innych poglądów niż te popierane przez ich wyborców.
W przedstawionej kilka miesięcy temu „Diagnozie Społecznej” profesor Janusz Czapliński nakreślił ogólną mapę przekonań Polaków. Wyniki badań pokazały, że 51 proc. Polaków broni egalitarnego konserwatyzmu, czyli postawy łączącej rozbudowaną politykę socjalną nastawioną na zmniejszanie rozwarstwienia dochodowego z konserwatywnymi przekonaniami w kwestiach obyczajowych. Takie podejście odpowiadałoby prosocjalnej prawicy, a w Polsce byłoby bliskie lewemu skrzydłu Prawa i Sprawiedliwości. 30 proc. polskich obywateli popiera otwarty egalitaryzm, postawę łączącą równościowe podejście w gospodarce z liberalizmem w kwestiach światopoglądowych. Taka postawa byłaby bliska deklaracjom lewego skrzydła LiD czy Polskiej Partii Pracy. Zaledwie 11 proc. Polaków deklaruje poparcie dla konserwatywnego liberalizmu, przez który Czapliński rozumie syntezę liberalizmu ekonomicznego z konserwatywnymi poglądami w kwestiach obyczajowych. A właśnie takie przekonania reprezentuje Platforma Obywatelska. Wreszcie 9 proc. polskiego społeczeństwa deklaruje poparcie dla otwartego liberalizmu, czyli postawy łączącej liberalizm ekonomiczny z progresywizmem obyczajowym. Czapliński podkreśla, że w latach 2005-2007 nastąpił wzrost odsetka osób deklarujących postawę egalitarno-konserwatywną z 42 do 51 proc. i spadek broniących otwartego egalitaryzmu z 39 do 30 proc. Komentatorzy interpretują ten trend, jako konsekwencję silnej ofensywy rządu PiS. Warto jednak zwrócić uwagę, że odsetek osób deklarujących sympatie dla postawy egalitarnej nie zmienił się od 2005 roku i utrzymał się na bardzo wysokim poziomie 81 proc.
PO niewątpliwie jest partią antyegalitarną, a poparcie dla neoliberalnych rozwiązań gospodarczych stanowi jeden z głównych elementów jej programu. Trudno też uznać Platformę Obywatelską za partię liberalną światopoglądowo, biorąc pod uwagę jej deklaracje w sprawie aborcji, związków homoseksualnych czy roli kościoła w społeczeństwie. Mimo to część mediów i elektoratu zdaje się bronić wizerunku PO jako ugrupowania postępowego. Niezależnie jednak od słuszności tego typu sugestii, suma wyborców deklarujących poparcie dla poglądów antyegalitarnych (tak liberalnych jak i konserwatywnych światopoglądowo), wynosi zaledwie 19 proc. Tymczasem poparcie dla PO sięga obecnie 50 proc. Dlaczego więc jest tak duże?
REKLAMA
Polacy w zdecydowanej większości bardzo dużą wagę przywiązują do redystrybucji dochodów i solidarności społecznej. Ciekawe, że tyczy się to również większości elektoratu Platformy Obywatelskiej. Według sondażu przeprowadzonego w sierpniu minionego roku przez Instytut Badań Społecznych i Międzynarodowych Fundacji im. Kazimierza Kelles-Krauza we współpracy z ośrodkiem badawczym Mareco Polska, aż 68 proc. elektoratu PO uważa, że władze są odpowiedzialne za to, żeby każdy mógł znaleźć pracę. 45 proc. wyborców PO deklaruje, że powinna istnieć górna granica zarobków, aby nikt nie zarabiał dużo więcej niż inni (komin dla całej gospodarki!). 55 proc. wyborców PO sądzi, że władze są odpowiedzialne za to, aby nikt nie żył zbyt dobrze, gdy inni żyją w ciężkich warunkach. 67 proc. elektoratu Platformy twierdzi, że biednym ludziom powinno się stwarzać więcej możliwości niż bogatym, a 52 proc. wyraża opinię, że różnice w zarobkach powinny być stale zmniejszane. Innymi słowy elektorat największej partii rządzącej ma bardzo egalitarne poglądy odnośnie podstawowych kwestii społeczno-ekonomicznych.
Nawet pobieżna analiza propozycji programowych PO dowodzi, że jej elektorat ma zupełnie inne przekonania od liderów ugrupowania. Platforma Obywatelska jest partią antyegalitarną, przeciwną znaczącej interwencji państwa w gospodarce i naciskającą na ograniczenia wydatków na politykę społeczną. Widać to m.in. w ostatnich antypracowniczych pomysłach rządu odnośnie zmian w Kodeksie Pracy czy propozycji wprowadzenia podatku liniowego. Czy wobec tego Polacy mają błędny wizerunek partii rządzącej i wciąż zachowują złudzenia, że PO w pewnym momencie zacznie wprowadzać egalitarne rozwiązania?
Sondaże opinii publicznej pokazują co innego. Otóż okazuje się, że polskie społeczeństwo udzieliło poparcia partii Tuska nie ze względu na kryteria programowe, ale z innych pozamerytorycznych przyczyn. PO przekonała ludzi do swojego wizerunku jako partii niekonfliktowej i kompromisowej. Do kwestii programowych nawet nie próbowała przekonywać. Okazało się, że ta strategia wystarczy do zwycięstwa.
Kilka tygodni temu TNS OBOP na zlecenie „Dziennika” zapytał Polaków, dlaczego w trzy miesiące po objęciu władzy rząd Donalda Tuska cieszy się poparciem ponad połowy Polaków. Okazuje się, że Polacy nie oceniają już polityków pod kątem ich fachowości i dokonań. Aż 65 proc. ankietowanych odpowiedziała, że popularność rządu to efekt zmęczenia ludzi kłótniami w poprzedniej koalicji. Gabinet Donalda Tuska cieszy się więc ogromną popularnością tylko dlatego, że nie ma w nim konfliktów. Kolejnymi czynnikami, na które wskazali Polacy, były: styl rządzenia – 18 proc., dobry PR – 13 proc., fachowość ministrów – 10 proc. i wreszcie na samym końcu realne dokonania rządu – 7 proc. Innymi słowy tylko co 14 Polak widzi źródła popularności rządu w jego realnych dokonaniach!
REKLAMA
Oczywiście obecny rząd ma demokratyczny mandat i należy docenić jego zdolność do utrzymywania wysokich notowań. Niepokoi jednak sytuacja, w której większość obywateli popiera partię rządzącą, choć kompletnie nie zgadza się z jej programem. Jeżeli bowiem podstawowe rozwiązania ustrojowe schodzą na dalszy plan, to demokracja sprowadza się do niewiele znaczącej gry wizerunków.
Piotr Szumlewicz
REKLAMA