Minister od oczywistości

Wyniki kolejnych audytów Julii Pitery ośmieszają ją w oczach opinii publicznej i powinny skłaniać premiera Donalda Tuska do jej odwołania.

2008-04-03, 12:14

Minister od oczywistości

Wyniki kolejnych audytów Julii Pitery ośmieszają ją w oczach opinii publicznej i powinny skłaniać premiera Donalda Tuska do jej odwołania.

Julia Pitera, źr. premier.gov.pl

Julia Pitera przedstawiła w środę wyniki swojego kolejnego audytu, chcąc zapewne udowodnić, że powołanie jej na stanowisko pełnomocnika rządu ds. opracowania programu zwalczania nadużyć w instytucjach publicznych nie było pomyłką, a kilkumiesięczna praca nie poszła na marne. Walcząca z korupcją pani minister tym razem sprawdziła działanie Narodowego Funduszu Zdrowia. Według jej analizy w całym kraju ma miejsce wyłudzanie pieniędzy z NFZ. - W procederze wyłudzania pieniędzy na podstawie fałszywych recept uczestniczą m.in. lekarze, apteki. To zjawisko jest bardzo duże. Okazało się, że najwięcej wyłudzeń dokonywanych jest za pomocą recept kombatanckich. Sposoby są zróżnicowane - podkreśliła Pitera. W oszustwie miały uczestniczyć apteki, lekarze i zakłady opieki zdrowotnej.

Raport Julii Pitery trudno nazwać odkrywczym. O tym co wykryła minister opinia publiczna w Polsce słyszy od lat. Niemalże każdy dorosły Polak wie, że z NFZ masowo wyłudza się pieniądze. Mówi się o tym po kolejnych doniesieniach medialnych o rozbiciu gangów zajmujących się taką działalnością, czy po analizach prowadzonych przez sam NFZ. Przykładów takich działań jest bardzo dużo. W październiku 2007 roku w Piotrkowie Trybunalskim sąd aresztował trzy osoby, w tym lekarza i właściciela apteki, podejrzane m.in. o korupcję i wyłudzenia leków sterydowych na szkodę Narodowego Funduszu Zdrowia. Straty szacowane były na niemal pół miliona złotych. Podejrzany onkolog w zamian za łapówki wypisywał na swoich pacjentów recepty na leki w 70 procentach refundowane przez NFZ. Wykupywane były one przez innego z podejrzanych w zaprzyjaźnionej aptece. W przeciągu dwóch lat zrealizowano ich ponad tysiąc, wystawionych na 63 różnych "pacjentów". Z kolei w Krakowie już w 2004 roku zatrzymano lekarza dorabiającego podobnie. Wypisywał on fikcyjne recepty na drogie refundowane leki, które później były sprzedawane na placach, czy bazarach. O podobnych procederze pisała jedna z gazet w 2005 roku. Opisywała sprawę leku, który przepisywany jest jednocześnie jako lek na nowotwór prostaty i jako lek wspomagający podczas zapłodnienia in vitro. Specyfik ten stosowany przez mężczyzn jest refundowany, kobieta musi zapłacić całość (1200 zł). Dziennik opisał przypadek wypisania recepty dla kobiety na jej dziadka. On za lek płacił tylko 3,2 zł. Resztę dopłacił NFZ. Na stratę służbę zdrowia naraziła także lekarka z Małopolski podejrzewana o to, że wyłudziła w 1999 r. jeszcze z małopolskiej kasy chorych 300 tys. zł. Wypisywała recepty na inwalidów wojennych osobom do tego nieuprawnionym. Kontrola wykazała, że recept było ponad 6 tys. Doniesień o takich działaniach publikuje się od wielu lat bardzo dużo.

Przedstawiony ostatnio raport z analizy działania NFZ opisuje to, o czym wszyscy od dawna wiedzą. Świetnie kontynuuje on tradycję audytów rozpoczętą przez Julię Piterę raportem o działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Platforma Obywatelska zapowiedziała stworzenie takiego raportu jeszcze przed wyborami. Miał on pokazać skalę łamania standardów demokratycznego państwa przez Biuro. Nieoficjalnie przedstawiciele rządu i obecnej partii rządzącej przyznawali, że premier liczył, że Pitera znajdzie przypadki nielegalnego działania CBA, co pozwoli mu na odwołanie Mariusza Kamińskiego. Niestety Pitera nie spisała się, Kamińskiego nie było za co odwołać, a Tusk – jak przyznawali jego współpracownicy – nie był zadowolony z rezultatów audytu. Świadczyło o tym m.in. zlecenie ponownego sprawdzenia CBA Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Raport z audytu autorstwa Julii Pitery okazał się wielką klapą, autorka nazwała go „prywatną notatką”, a do dziś nikt nie zdecydował się na jego publikację.

REKLAMA

Julia Pitera, źr. juliapitera.pl

Prawdopodobnie podobny los czeka ostatni raport Julii Pitery. Opisanie procederu wyłudzania pieniędzy z NFZ, o którym chyba powiedziano już prawie wszystko, także może skończyć się wielką kompromitacją. Jednak Julia Pitera zdaje się tym nie zrażać. Zapowiedziała już z resztą kolejny audyt, którego wyniki powalą Polaków na kolana. Tym razem zajmie się zarządzaniem polskich szpitali. Prezentując wyniki raportu o wyłudzaniu pieniędzy z NFZ, uchyliła już rąbka tajemnicy o swojej następnej kontroli. Według wstępnych ustaleń, polskie szpitale są źle zarządzane, brakuje nadzoru organu założycielskiego, co powoduje powstawanie wielu nieprawidłowości i sprzyja patologiom. Trudno nie przyznać racji minister Piterze. Przykładów niegospodarnego zarządzania szpitalami w Polsce jest wiele. Pytanie tylko, czy trzeba było powołać specjalnego pełnomocnika rządu, żeby wpaść na tak oczywisty wniosek.

Praca Julii Pitery budzi rozbawienie i rodzi pytanie po co została powołana na swoje stanowisko. Wyniki kolejnych audytów ośmieszają ją w oczach opinii publicznej i powinny skłaniać premiera Donalda Tuska do odwołania jej lub powołania na inne stanowisko. Biorąc pod uwagę jej ostatnie działania myślę, że odpowiednie dla niej byłoby stanowisko ministra ds. oczywistości. Mogłaby wtedy badać różne aspekty działania państwa, analizując nieprawidłowości, a potem przedstawiać wnioski, o których wszyscy już doskonale wiedzą. Po zmianie stanowiska minister Pitera mogłaby się zająć np. ruchem drogowym w Warszawie. Po wielomiesięcznych analizach i drogich ekspertyzach mogłaby znów przedstawić iście zaskakujące wnioski – w stolicy w godzinach szczytu tworzą się korki! Zwieńczeniem misji Julii Pitery mógłby być natomiast całościowy raport działania polskiej ekstraklasy, w którym napisze, że w polskiej piłce nożnej dochodziło do „ustawiania” meczy, a w cały proceder byli zamieszani piłkarze, sędziowie, trenerzy i prezesi wielu klubów.

Stanisław Żaryn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej