Bezczynny Zachód

2008-09-03, 16:12

Bezczynny Zachód

Być może Zachód zrozumie swoje błędy, kiedy Rosja dokona demarkacji nowych granic Ukrainy.

Flaga UE.

Nie wiadomo czy w przyszłości Zachód zrozumie swoje błędy, kiedy Rosja dokona demarkacji nowych granic Ukrainy. Być może liderzy państw zachodnich znów przymkną oczy na poszerzanie rosyjskiej strefy wpływów.

Jakub Majmurek zarzucił Europie, rozumianej jako Unia Europejska, bezsilność w kluczowych obszarach geopolitycznych, również wobec Rosji. Autor tekstu „Bezsilna Europa” zauważył, iż w sprawach kluczowych dla europejskiego interesu „UE nie mówi jednym głosem”, natomiast działania dyplomatyczne, w trakcie wojny w Gruzji prowadzone oddzielnie przez przywódców poszczególnych państw członkowskich, osłabiły UE i w znacznym stopniu ograniczyły jej możliwość mediacji. W opinii autora pojawiła się propozycja remedium, ergo wdrożenia reformy instytucjonalnej („małej konstytucji” w miejsce zablokowanego Traktatu Lizbońskiego), umożliwiającej prowadzenie zintegrowanej polityki zagranicznej poprzez traktatowo upełnomocnione unijne instytucje (instrumenty) reprezentujące ogół państw członkowskich, działające na rzecz strategicznych interesów europejskich, przede wszystkim bezpieczeństwa. W przypadku braku owych reform i wspólnej polityki zagranicznej, UE miałaby, zdaniem autora, grać jedynie w „globalnej drugiej lidze”.

Jednakże mogą pojawiać się istotne wątpliwości czy w obecnych ramach politycznych UE tak definiowana wspólna polityka zagraniczna jest w ogóle możliwa?

Problemem utrudniającym funkcjonowanie UE na arenie międzynarodowej nie jest brak instytucji wspólnotowych kompetentnych do prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej. Odwrotnie. W rzeczywistości działania „w imieniu UE” blokuje lub zdecydowanie opóźnia, utrudnia i osłabia, brak woli politycznej głównych państw członkowskich oraz de facto bardzo wąski zakres realnego politycznego dialogu z gospodarczo słabszymi, środkowoeuropejskimi partnerami. Wobec braku woli politycznej i realnych kompromisów, odgórnie narzucone traktaty i dyrektywy pozostaną dysfunkcjonalne.

Integracja europejska, w jakimkolwiek zakresie, może być oparta jedynie na kompromisie i respektowaniu interesów państw i regionów – grup państw. Pytaniem wciąż pozostającym bez odpowiedzi jest to, jak daleko idący może być kompromis, na podstawie którego liderzy UE będą dążyli do dalszego integrowania Europy. W szczególności dotyczy to kompromisów zawieranych pomiędzy „starymi” i „nowymi” państwami członkowskimi.

Zakładana przez Jakuba Majmurka koncepcja zintegrowanej polityki zagranicznej UE zupełnie nie broni się w konfrontacji z metodami i skalą działań Rosji, obecnie widocznymi na Kaukazie. Europa nigdy nie przemawiała jednym głosem. Nawet jeśli był to głos dominujący większości europejskich państw, to w tle słychać było stłumione okrzyki przegłosowanych. Europa nigdy nie wypracowała skutecznego instrumentarium służącego do realizowania polityki zagranicznej, zwłaszcza wobec Rosji. Dodatkowo rachunek unijnej polityki wobec Moskwy obciąża sprzeczny dualizm gorących apeli o poszanowanie wartości i chłodnego pragmatyzmu w zakresie współpracy handlowej.

Rosja nie należy do łatwych partnerów na arenie międzynarodowej. Można obronić tezę, iż jest ona partnerem i sąsiadem najtrudniejszym z możliwych. Od lat zdają sobie z tego sprawę liczni mieszkańcy dawnych krajów satelickich Związku Sowieckiego. W czasie sierpniowych, dramatycznych wydarzeń w Gruzji przekonało się o tym wielu dotychczasowych europejskich entuzjastów prorosyjskiej polityki appeasement. W tym należy upatrywać cienia szansy na zmianę stanowiska UE wobec Rosji, być może nawet na „uwspólnotowienie” strategicznych kwestii takich, jak bezpieczeństwo energetyczne i ściślejsza współpraca z Gruzją, Ukrainą i Azerbejdżanem. Do tego jednak jeszcze daleka droga. UE potrzebuje dziś przede wszystkim uszczuplenia biurokracji i urealnienia debaty o możliwych, wspólnych, długofalowych celach polityki zagranicznej, uwzględniającej kierunek wschodni, kluczowy dla europejskiego bezpieczeństwa.

Trudno zgodzić się z Jakubem Marmurkiem, iż gruzińska misja przywódców Estonii, Litwy, Łotwy, Polski i Ukrainy doprowadziła do osłabienia UE. Inicjatywa pięciu przywódców politycznie ożywiła Zachód i ściągnęła jego uwagę na sytuację w Gruzji.

Misja pięciu przywódców nie pozwoliła Rosji w pełni rozegrać operacji gruzińskiej w oparciu o wcześniej przygotowany scenariusz. Podobna misja powinna była udać się w przeciwnym kierunku. Berlin, Bruksela, Paryż, Rzym nie pierwszy raz wysyłały sygnały świadczące o tym, że dystansują się od stanowczej oceny działań Rosji. Świadczy o tym wybrakowany plan pokojowy dla Gruzji przedstawiony przez prezydenta Nicolasa Sarkozy, w którym pominięto kluczową kwestię gwarancji terytorialnej integralności Gruzji.

Problem relacji z Rosją obecnie nie dotyczy tylko krajów sąsiedzkich, zaliczanych na Kremlu do tzw. bliskiej zagranicy, czyli politycznej szarej strefy. Rosja chłonie swym oddziaływaniem obszar bez mała całej Europy. Moskwa dyplomatycznie rozbija UE, „rozgrywa” ją na różnicach interesów, sprowadzając relacje z wybranymi państwami członkowskimi do układów bilateralnych, kusząc ewentualnych kontrahentów preferencyjnymi zasadami wymiany handlowej. Energetyczne szantaże Gazpromu i groźby użycia „adekwatnych środków” nie dotyczą przecież wszystkich państw UE. Francja i Niemcy mają bardzo specyficzny stosunek do Rosji. Zapewne wynika on z faktu, że postrzegają relacje z tym krajem głównie przez pryzmat interesów gospodarczych. Tak konstruowana jest od lat niemiecka Realpolitik. W tym nurcie myślenia nie ma miejsca na zastosowanie sankcji odwetowych za rosyjską agresję wobec Gruzji.

Idea solidarnej Europy wymaga od przywódców UE współdziałania i dostrzegania problemów słabszych państw, docelowo również tych, które nie znajdują się obecnie w Unii. Solidarna UE to współdziałanie oparte na zasadzie respektowania praw i interesów wszystkich państw członkowskich, a nie dyktat najsilniejszych stolic. Kryzys w Gruzji to kolejny sygnał alarmowy dla Europy. Czas podjąć starania i uniezależnić się od konieczności gospodarczego oraz politycznego ulegania Rosji. Im dłużej Zachód będzie bezczynny, tym dalej zawędrują rosyjskie kolumny czołgów lub przedstawicieli Gazpromu, którego rurociągi powoli zacieśniają pętle wokół Europy.

Wyniki nadzwyczajnego szczytu UE w sprawie Gruzji po raz kolejny pokazały unijną impotencję wobec rosyjskiej polityki faktów dokonanych. Jak wobec takiej postawy liderów UE można myśleć o europejskiej integracji i powoływaniu kolejnych instytucji, których ewentualne działania, jak uczy dotychczasowa praktyka, będą zapewne pozbawione treści i politycznej skuteczności.

Skutki bezczynności Zachodu odczuwają najsłabsi, których los na mapie świata umieścił w sąsiedztwie Rosji.

Mikołaj Falkowski

Polecane

Wróć do strony głównej