Londyn

2007-09-04, 10:15

Londyn

Wycofanie wojsk z centrum Basry jest „początkiem końca jednej z najbardziej jałowych kampanii prowadzonych kiedykolwiek przez armię brytyjską” – ocenia dziennik The Independent.

Wycofanie wojsk z centrum Basry jest „początkiem końca jednej z najbardziej jałowych kampanii prowadzonych kiedykolwiek przez armię brytyjską” – ocenia dziennik The Independent.

Oficjalnie żołnierze przekazali miasto irackim siłom bezpieczeństwa, w rzeczywistości Brytyjczycy „kontrolowali niewielką część Basry, a irackie siły bezpieczeństwa to w większości szyickie milicje.” Tak więc „po czterech latach wysiłków i po śmierci 168 żołnierzy brytyjska porażka jest niemal totalna.”

Wojska brytyjskie nigdy nie miały większej szansy na zaprowadzenie w południowym Iraku prawa i porządku pod rządami Bagdadu, a twierdzenia, że Brytyjczycy „mogą w walce z buntownikami korzystać z doświadczeń zdobytych w Irlandii Północnej nie miały sensu”. W Ulsterze armia brytyjska cieszyła się poparciem protestanckiej większości, natomiast w południowym Iraku „nie miała liczących się lokalnych sojuszników”. Większość Irakijczyków cieszyła się z obalenia Saddama Hussajna, ale była przeciwna powojennej okupacji. „Gdyby Amerykanie i Brytyjczycy wycofali się natychmiast w kwietniu 2003 roku nie byłoby wojny partyzanckiej.”

Obecnie można się spodziewać, że krwawe walki o wpływy między skłóconymi milicjami szyickimi (Sunnitów praktycznie przegoniono z miasta) będą trwały nadal. Nie będzie to już walka z okupantem, ale o lokalne dobra i przywileje. Przykładowo chcąc przejechać z miasta do miasta trzeba opłacać się posterunkom kolejnych milicji. Dlatego „w wymiarze zaprowadzenia uczciwych rządów w Basrze i normalnego życia dla jej mieszkańców brytyjska porażka była absolutna” – konkluduje The Independent.

Rafał Brzeski

Polecane

Wróć do strony głównej