"National Post": W dniu śmierci Polaka na lotnisku w Vancouver przebywał pracownik mówiący po polsku

Polak zginął w wyniku niefortunnej interwencji lokalnej policji, która nie była w stanie porozumieć się z Polakiem.

2007-11-20, 12:30

"National Post": W dniu śmierci Polaka na lotnisku w Vancouver przebywał pracownik mówiący po polsku

Kanadyjski dziennik "National Post" napisał, że w dniu śmierci Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver przebywał pracownik mówiący po polsku. Polak zginął w wyniku niefortunnej interwencji lokalnej policji, która nie była w stanie porozumieć się z Polakiem.

Karol Vrba jest słowacki emigrantem i był w pracy w dniu, w którym Robert Dudziński zginął. Mimo, że posługuje się językiem polskim i rosyjskim nie został poproszony o udzielenie pomocy w próbach porozumienia się z Polakiem, który nie znał angielskiego. Śmierć Polaka Słowak zobaczył dopiero na filmie, który pokazała telewizja.

Vrba zdecydował się na rozmowę z dziennikarzem gazety, bo miesiąc po tragedii stracił pracę. Jego zdaniem dlatego, że odważył się głośno mówić o śmierci, której można było zapobiec.

"National Post" napisał też, że jeden z pracowników ochrony lotniska, który był świadkiem interwencji policji, był przeszkolony w obsłudze defibrylatora i mógł pomóc w reanimacji nieprzytomnego Polaka. Jednak, jak powiedział dziennikowi wiceprezes zarządu lotniska Paul Levy - na miejsce wezwano karetkę z Vancouver. Odziały straży pożarnej na lotnisku są przeszkolone w udzielaniu pierwszej pomocy, ale procedura nakazuje zawiadomienie pogotowia ratunkowego z terenu miasta.

REKLAMA

Zarząd lotniska nie chce komentować tej sprawy zasłaniając się przepisami o ochronie prywatności.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej