Paweł Deresz: "PiS potraktował krzyż jak przysłowiowego murzyna"
- Ludzie przyjeżdżają pod Pałac Prezydencki tylko demonstrować poparcie dla swojego wodza. To demonstrowanie poparcia dla PiS - uważa Paweł Deresz.
2011-04-04, 09:10
W rozmowie z "Polska The Times" Paweł Deresz podkreśla, że póki krzyż stał przed Pałacem Prezydenckim ustawiono pod nim znicze i kwiaty. Następnie, gdy został przeniesiony do kościoła św. Anny nikt się już pod nim nie pojawia. - Krzyż został potraktowany jak przysłowiowy murzyn - zrobił swoje i może odejść - uważa wdowiec po posłance Jolancie Szymanek-Deresz.
Odnosząc się do obchodów partyjnych i państwowych katastrofy smoleńskiej Paweł Deresz przyznaje, że z tych drugich jestem bardzo zadowolony i w nich tylko chce wziąć udział.
Pytany o obchody partyjne, zaznacza, że chodzi mu o uroczystości organizowane przez Prawo i Sprawiedliwość. - Nie wiem, co planuje pan Kaczyński, ale na pewno nie chcę mieć z tym nic wspólnego - mówi gazecie.
Jak dodaje, według niego, organizowanie demonstracji w dniu, kiedy powinniśmy się modlić i spędzać go w ciszy, jest nieodpowiedzialne. - Jestem bardzo ciekaw, jak z tym tłumem poradzi sobie Jarosław Kaczyński. O ile w ogóle chce sobie z nim radzić - komentuje Paweł Deresz.
sm
REKLAMA