Policja po ataku na prezydenta Gdańska: w pobliżu sceny było ponad 20 policjantów
- Za zapewnienie bezpieczeństwa każdej imprezy odpowiedzialny jest zawsze organizator. Natomiast my tak lokujemy policjantów, by w razie konieczności mogli jak najszybciej zareagować – mówi dla portalu PolskieRadio24.pl insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
2019-01-14, 12:59
W niedzielę wieczorem, podczas 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nożem został ugodzony prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Mężczyzna, który to zrobił, po ataku jeszcze przez ok. 45 sekund przebywał na scenie, zanim służby ochroniarskie go obezwładniły.
"W pobliżu było 20 policjantów"
Po incydencie rozgorzała dyskusja m.in. na temat tego, czy impreza w Gdańsku była należycie zabezpieczona.
- Za zapewnienie bezpieczeństwa każdej imprezy odpowiedzialny jest zawsze organizator – podkreśla insp. Mariusz Ciarka. – To on powinien przewidzieć zagrożenia i zadbać o odpowiednią ilość służb porządkowych. My natomiast tak lokujemy policjantów, by w razie konieczności mogli jak najszybciej zareagować – podkreśla funkcjonariusz.
Insp. Mariusz Ciarka podkreśla, że tak właśnie było w niedzielę w Gdańsku. – W zwykły weekend w tym mieście o bezpieczeństwo dba ok. 100 policjantów. Wczoraj służbę pełniło ich ponad trzy razy więcej. Bardzo blisko miejsca, w którym stała scena, było ponad 20 policjantów. Kiedy pracownicy ochrony ujęli sprawcę, to właśnie funkcjonariusze jednego z patroli to zauważyli i podbiegli do nich, a następnie zatrzymali mężczyznę. Działo się to jeszcze przed oficjalnym zgłoszeniem – zaznacza rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
![PAP Gdańsk nożownik finał WOŚP 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/7d5b95d4-4a8b-48db-adb9-0a26bd96001e.jpg)
Atak na prezydenta Gdańska. Świadek: nikt tak naprawdę nie był w stanie obezwładnić sprawcy
"Stan prezydenta jest bardzo ciężki"
Do ataku doszło w momencie, gdy odliczano czas do "Światełka do nieba". Pawła Adamowicza reanimowano na scenie, potem przewieziono go do szpitala. Tam lekarze podjęli operację prezydenta Gdańska, która trwała pięć godzin.
- Stan prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jest nadal bardzo ciężki. Rokowanie niezwykle niepewne, walczymy - oświadczył w poniedziałek doktor Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Pawła Adamowicza zaatakował Stefan W. Mężczyzna był wcześniej karany. Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do prokuratury, w 2013 r. mężczyzna napadł z bronią na trzy gdańskie placówki SKOK-ów i na bank Crédit Agricole. Obecnie 27-latek przebywa w areszcie i jest przesłuchiwany.
bb/PAP
REKLAMA
REKLAMA