Abp Grzegorz Ryś: teraz ktoś w naszym świecie musi zacząć mówić "przepraszam"
- To ważny moment dla Kościoła i dla świata polityki w Polsce, bo teraz ktoś musi zacząć mówić: "przepraszam". Myślę, że byłoby dobrze, gdyby to Kościół był tym pierwszym - powiedział metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś odnosząc się do kwestii mowy nienawiści w debacie publicznej.
2019-01-27, 18:54
Abp Ryś rozmawiał z dziennikarzami w niedzielę w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie podczas spotkania "Panama w Warszawie", które odbyło się w łączności z 34. Światowymi Dniami Młodzieży w Panamie.
Nawiązując do tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza hierarcha zaznaczył, że rola Kościoła w tym trudnym momencie jest ogromna. - Kościół ma po pierwsze pokazać innym wiarę w człowieka, ponieważ przy takich wydarzeniach jesteśmy skłonni myśleć o ludziach to, co najgorsze. W naszym dyskursie politycznym i społecznym ludzie widzą w sobie więcej zła niż dobra - stwierdził abp Ryś.
Jak zaznaczył, chrześcijaństwo głosi, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga i to jest "nieusuwalna godność człowieka". - Dokąd nie zobaczymy dobra w drugim, to nie będziemy mieli powodu, żeby o nim źle nie mówić - ocenił.
Ważny moment dla Kościoła
Zdaniem abp. Rysia, nawoływanie do tego, żeby zrezygnować z mowy nienawiści to "zaklinanie rzeczywistości". - Z mowy nienawiści rezygnuje ten, kto potrafi kochać i widzi w drugim powód do miłości. A jak tego nie ma, to nic z tego nie wyjdzie - uważa metropolita łódzki.
Według niego, nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna strona. - Każdy, kto miał do czynienia z małżeństwem, które ma kryzys, to wie, że nie ma takich sytuacji, kiedy wina jest po jednej stronie. Ale ktoś musi pierwszy powiedzieć: "przepraszam". To jest słowo otwierające. I to wcale nie musi być akurat ten, kto jest najwięcej winien - ocenił arcybiskup.
Dodał, że "to ważny moment dla Kościoła i dla świata polityki w Polsce". - Teraz ktoś w naszym świecie musi zacząć mówić: "przepraszam". Myślę, że byłoby dobrze, gdyby to Kościół był tym pierwszym - podkreślił hierarcha.
"Kościół nie musi być mediatorem"
Jego zdaniem, Kościół nie powinien podejmować się roli mediatora pomiędzy zwaśnionymi stronami. - Mówimy o Polsce, to znaczy o świecie, w którym wszystkie strony sporu są w Kościele. Przecież jesteśmy w społeczeństwie prawie w 100 proc. ochrzczonym. To znaczy, że to jest fundamentem jedności. Cały kłopot polega na tym, że ta tożsamość podstawowa - że jesteśmy w jednym Duchu ochrzczeni w jedno ciało, że jesteśmy dziećmi Boga - ta fundamentalna jedność jest w naszym życiu przysłaniana przez rzeczy z drugiego, trzeciego planu - stwierdził abp Ryś.
Jak wyjaśnił, Kościół nie musi być mediatorem, wystarczy, że "będzie sobą". - Jeśli wewnątrz Kościoła będziemy wszyscy doświadczać tej wspólnoty, która nam jest zadana we chrzcie, wtedy to się będzie przekładać na relacje między Polakami - ocenił abp Ryś.
W niedzielę 13 stycznia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie poniedziałek, 14 stycznia, po południu zmarł. W minioną sobotę urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.
kad
REKLAMA